Czym jest plakat? – Dla mnie jest „zaczepką”. Ma nas swoim znakiem zatrzymać, pochwycić, przekazać zwięźle, skrótowo sformułowany komunikat, zaintrygować, w coś wciągnąć, pozostawić wrażenie… Niezależnie od tego, kto jest jego zleceniodawcą: cyrk, opera, teatr, jubiler, partia krasnali, palarnia kawy, fabryka opon… Akcenty na płaszczyźnie plakatu mogą rozkładać się różnie, w barwie, formie przedstawiającej, w haśle, ale jego funkcją jest głównie szybkie przekazanie konkretnej informacji. Dlatego od ponad stu lat plakaty dopadają nas w różnych miejscach i do różnych spraw przekonują. Jak choćby ten, który do niedawna jeszcze przy Krakowskim Przedmieściu w Warszawie ze słupa ogłoszeniowego wieścił: Kto ma … tu przerwa w napisie i obraz dwóch jaj leżących pod kuprem kury … ten ma władzę. Równocześnie ten plakat jest sygnałem przeobrażeń jakim w naszej zelektronizowanej dobie on podlega. Wychodzi poza format rozklejanego druku. W ogóle, poza każdy format. Może pulsować, przytłaczać, może operować dźwiękiem. Plakat, jak zresztą cała sztuka XXI wieku, jest teraz bardziej działaniem multimedialnym, niż tylko wydrukowanym obrazem z reklamową treścią. Bo plakat przez lata był – mimo, że przyklejany do słupa klejem z mąki – przecież też obrazem. Nie jest więc przypadkiem, iż tworzyli go artyści tej miary, co Salvador Dali, Roy Lichtenstein, Jan Miró, Alfons Mucha, Robert Rauscxhemberg, Andy Warhol, inni wielcy sztuki właśnie obrazu; że mówiło się o swoistych szkołach plakatu (mieliśmy i my to miano, lata międzynarodowej sławy, za sprawą choćby Romana Cieślewicza, Jana Lenicy, Jana Młodożeńca, Henryka Tomaszewskiego), o seriach tematycznych (propagandowe, reklamowe, sportowe, erotyczne…), że był plakat obiektem aukcyjnych, kolekcjonerskich pożądań.
Wszystko to przedstawiała nam ubiegłoroczna w Muzeum Narodowym w Poznaniu (8 maja do 24 lipca 2011) wystawa ponad 400 prac (ale wybranych z 29 tys. znajdujących się w zbiorach Muzeum): „Plakat musi śpiewać”. A teraz analizuje plakat, można powiedzieć bibliofilska – tylko 500 egzemplarzy nakładu !, misterna w opracowaniu, pojemna w zawartości (737 plakatów, 263 twórców), arcyciekawa publikacja pod tym samym tytułem: „Plakat musi śpiewać !”. Publikacja oparta na jedynych takich w świecie zbiorach: konsekwentnych, spójnych merytorycznie, oddających (z jedną tylko luką – brak w tych zbiorach plakatów konstruktywistów radzieckich) ciąg historyczny rozwoju sztuki plakatu od końca XIX wieku, czyli od czasu założonego w 1894 roku w Poznaniu Provinzial Museum in Posen (Prowincjonalne Muzeum w Poznaniu), które w 1902 roku przemianowano na Kaiser Friedrich Museum (Muzeum Cesarza Fryderyka III), po współczesność.
Dopowiem, w kwestii Muzeum, iż w 1904 pruskie muzeum otrzymało na siedzibę budynek przy placu Wolności (wówczas Wilhelmsplatz), obecnie nazywany Galerią Malarstwa i Rzeźby. W 1975 roku powstała tu Galerii Plakatu i Designu . Jej kuratorem jest Zdzisław Schubert, krytyk i historyk sztuki, także kurator wielu krajowych i zagranicznych ekspozycji plakatu. – Wspomina on swoją obecność na światowej wystawie plakatu w Museum fuer Kunst und Gewerbe w Hamburgu w 1994 roku. Przechowuje tamten katalog: „Plakatkunst von Toulouse-Lautrec bis Benetton”(„Sztuka plakatu od Toulouse-Lautreca do Benettona”). Wtedy zamarzyła mu się wystawa właśnie ze zbiorów naszego Muzeum, tak samo czysta, czytelna – jeden plakat na jednej stronie lub zestawienia niekiedy kontrastowe, ale dyskursywne. Zdzisław Schubert mówi, że najlepsze lata sztuki plakatowej przypadły na wiek XX, kiedy to wykształcił ten gatunek sztuki w pełni swój własny język, jak i w niebywały sposób wzbogacił się o środki formalne. Schyłek minionego wieku sygnalizował już jednak powolny zmierzch tradycyjnych funkcji plakatu, jako środka przekazywania informacji. Zaczęły wypierać go inne, bardziej nowoczesne, formy komunikacji …
Album ukazuje się po roku od inspirującej go wystawy. Może dobrze, gdyż niejako odkleja się od niej. Daje mu to absolutnie własny żywot, na który w pełni zasługuje. Nie poddał się bowiem żadnym edytorskim kompromisom, jest niezwykle ciekawym – o czym wspomniałam – rysem historycznym, jest również pięknym obiektem: Księgą Plakatu! Plakatu, który – czy przetrwa? To pytanie pojawia się i w publikowanym w albumie tekście prof. Wojciecha Suchockiego – dyrektora Muzeum Narodowego:
[…] „Ściganie jakości doświadczenia to pole kontaktu plakatu ze sztuką „wysoką”, na pograniczu czy peryferiach której bywa sytuowany, a z którą pozostaje w twórczym dialogu, właśnie odkrywaniem rudymentu wizualnego znaczenia, dotykaniem we właściwym sobie działaniu „elementarnym”, w stanie wzmożonym tego, co rządzi „całą” sztuką. A w innej perspektywie – w budowę zagęszczonego znaczeniowo i nieustannie pobudzającego zespolenia tematu, obrazu i słowa angażuje całą dostępną paletę środków, puszcza w ruch rozmaite pokłady obrazowości, stylistyk rozdysponowanych historycznie i funkcjonalnie, sposoby wszczynania gry z płaszczyzną, od linii przywierającej do karty, rozpinającej pola sił, wyłaniające postaci i rzeczy w zaskakujących intrygach, po kolaż i przetworzoną fotografię. Czy dzięki tym swoim jakościom przetrwa? […]
Czas pokaże, czy zatraci się on w teledyskach, klipach, innych kolejnych wytworach medialnych naszych dynamicznych czasów…
Ale dlaczego PLAKAT MUSI ŚPIEWAĆ !, jak głosi tytuł albumu z plakatem Lecha Majewskiego na okładce? Słowo wstępne do publikacji zredagowanej przez Zdzisława Schuberta wyjaśnia to precyzyjnie:
„Plakat odgrywa rolę służebną, takie jest jego zadanie i tego obowiązku nie
może się pozbyć, ale niewątpliwym miernikiem jego wartości jest nie to, co
ma do przekazania, lecz to, co ma sam do powiedzenia. Znalezienie „złotego
środka” między tymi dwiema funkcjami jest nieustannym celem poszukiwań
i sztuka plakatu zbliża się tutaj chyba najbardziej do jazzu: wszystko polega
na umiejętności zagrania cudzego tematu „po swojemu”, stworzenia z tego
tematu czegoś zupełnie nowego, ożywienia go własnym duchem, zagrania go
tak, aby podstawowy motyw wyczuć można było uchem, aby równocześnie
zatapiał się w muzyce, ginął, powracał, przetwarzał się, przechodził w inne
tonacje, barwy dźwięku, przerzucał się z moderato cantabile w allegro vivace,
z andante moderato w allegretto misterioso.
Bo co tu ukrywać, plakat musi śpiewać! I na pytanie, co ważniejsze: oko czy
mózg, odpowiadam – ucho. Najważniejsze jest UCHO!”.
Powyższy cytat z wystąpienia Jana Lenicy podczas sympozjum z okazji
I Międzynarodowego Biennale Plakatu w Warszawie w 1966 r. trafia w sedno
i mimo upływu 45 lat nie stracił aktualności, a jego przewrotna pointa posłużyła
do nadania tytułu wystawie prezentującej zbiory plakatu Muzeum Narodowego
w Poznaniu. Uczyniłem to tym chętniej, że Jan Lenica był związany z naszym
miastem: tu się urodził i mieszkał przed wojną; przez kilka powojennych lat
mieszkanie jego rodziny znajdowało się w tym samym miejscu, na którym dziś
stoi nowy gmach muzeum, co zresztą upamiętnia stosowna tablica w patio.”
Warto odwiedzając Muzeum Narodowe zwrócić uwagę na tę tablicę. Niech nas na chwilę refleksji zaczepi. Poznań dopiero od niedawna zaczął upamiętniać tych, którzy się stąd wywodzą, a których osiągnięcia w historii trwale się zapisały.
Warto zdobyć ten album. Niech i on nas zaczepi. Powtarzam raz jeszcze, to niebywale ciekawe kompendium wiedzy o historii plakatu.
Grażyna Banaszkiewicz
(zdjęcie autorki)
Zdzisław Schubert
Plakat musi śpiewać!
Muzeum Narodowe w Poznaniu
2012
Autor: naturalnie