Aktualności i nie tylko
Za wielkim murem (II)

Świat patrzy na Chiny. Ze zdumieniem. Z zaciekawieniem. Z niepokojem.
Nie ma dnia, by Państwo Środka nie pojawiało się w mediach, w różnych kontekstach: „Opublikowano pierwsze zdjęcia chińskiego Lotniskowca” – pisze prasa światowa, a za nią notatkę powtarza prasa polska.
"Ponure święta w chińskich fabrykach zabawek" – pod takim tytułem ukazał się raport organizacji "Studenci i naukowcy przeciw nadużyciom firm" (SACOM), cytowany przez londyński dziennik "The Obeserver" oraz nasze dzienniki. Raport oparty na tajnym dochodzeniu w fabrykach w Shenzhen i Dongguan, a wskazujący na łamanie w Chinach praw człowieka, zwłaszcza w okresach wzmożonej produkcji.
Podobny dokument filmowy pojawił się w zachodnich telewizjach. Pokazywał mężczyzn w wytwórni filcowych pantofli.
„Chińczycy wybudują miasto na wzór angielski” – ta notatka obwieszcza, że niedaleko Pekinu zbudowane zostanie turystyczne miasto z zamkiem i innymi egzotycznymi dla Chińczyków budynkami. By wrażenia gości były silniejsze, nie będzie w nim wolno mówić po chińsku ! – poinformował starosta powiatu Miyun, gdzie miasto wyrośnie – (a dodam, że w poprzedniej relacji wspomniałam o słabej znajomości w Chinach języków obcych), informując jednocześnie, iż na przeobrażenie 16 wiejskich obejść na atrakcyjne domki w stylu angielskim, w tym jedną na luksusowy hotel, wyłożono na razie 4,5 mln juanów.

„Gdyby nie to chore państwo (na naszym gruncie wykrzykiwał prezes PiS podczas wiecu 11 listopada 2011), parlibyśmy do przodu jak Chiny"… Oczywiście podjęła ów rozdzierający ton prasa, zapis wystąpienia funkcjonuje na You Tube.
„Albo nam się powiedzie razem, albo nas diabli wezmą razem. Szansa jest tylko jedna: iść do przodu – mówił o kryzysie w UE były prezydent RP Aleksander Kwaśniewski w "Faktach po Faktach" w TVN 24. – Konstatował: ”Unia Europejska musi się wpisać w nową architekturę świata. – Chiny stają się niewątpliwym supermocarstwem. Dochodzą nowe siły, jak Rosja, Brazylia. Europa "przespała" odpowiedni moment do reakcji i wpadła w pewną rutynę, wytracając tempo…

Jak nigdy dotąd adekwatny staje się więc teraz cytat z I aktu „Wesela” (1901rok) Stanisława Wyspiańskiego, kiedy to Czepiec zagaduje dziennikarza: Cóż tam, panie, w polityce?,
Chińcyki trzymają się mocno!?
Było to odniesienie do Powstania Bokserów w Chinach, właśnie w 1901 roku. Narastał wówczas bunt społeczny przeciwko działalności misjonarzy chrześcijańskich, odbieranej tam jako zamach na tradycje Chin, ich filozofię, religię, kulturę, także jako groźbę rozbioru Chin przez mocarstwa zachodnie. Powstańcy nie chcieli panoszenia się w ich kraju „białych”. Powstanie, jak wiele innych zrywów w Chinach nie powiodło się.
Mojego przewodnika w podróży po Chinach zapytałam o te bunty, a także o widoczne – zwłaszcza gdy się pozna i prowincję – ogromne dysproporcje w statusie materialnym ludzi. Miałam na przykład takie zdarzenie: podałam pieniądze proszącej o wsparcie kobiecie prowadzącej ociemniałego męża, pięknie bardzo grającego na flecie. Gwałtownie otoczyła mnie dosłownie gromada ludzi w wyciągniętymi ku mnie dłońmi. Stare kobiety, kobiety z ociemniałymi mężami – ociemniałymi z powodu ciężkiej pracy i niedożywienia, kobiety z dziećmi na rękach… Przyparto mnie do niewysokiego obmurowania kanału za ścianą Zakazanego Miasta w Pekinie. Przyznam, że poczułam lęk. Mój opiekun pośpieszył z pomocą. Jedno słowo i ci wszyscy ludzie jak nagle wyrośli przede mną, tak samo nagle „zapadli się pod ziemię”!
Zatem, gdy usiłowałam dociec struktury tego państwa, usłyszałam: To kwestia skali. Gdzie nie ma dysproporcji? U was nie ma biedy, ludzi potrzebujących pomocy, niezadowolonych z takich, czy innych kwestii? Ilu Polska ma mieszkańców? Chiny liczą 1340 milionów ludzi (sprawdziłam – dane z lipca 2010 roku), niemal półtora miliarda!…
– W istocie, to najliczniejszy naród na naszym globie. To kraj, który jest w tej chwili drugą co do dynamiki gospodarką na świecie, największym w świecie eksporterem.
O kontakty z Chinami, o współpracę z nimi zabiega coraz więcej państw, nawet, gdy mają obiekcje, co do sposobu traktowania ludzi na tamtym obszarze.
Kiedy jednak patrzę na historię Chin, to – zaryzykuję twierdzenie – nigdy nie było tam inaczej. Zawsze był to kraj władzy autorytarnej. Od rządów cesarzy poczynając. Obecna formacja jest pewną nowością. Chińczycy mają już określony obszar swobód. Mają wgląd w internet, wyjeżdżają za granicę, na studia i do pracy – oczywiście nie masowo, nie każdego materialnie stać na opuszczenie kraju, nie każdy może otrzymać na to przyzwolenie, jednocześnie, o czym też poprzednio pisałam, zachowują absolutną karność wobec wszelkich struktur. W ogóle w ludziach Wschodu jest zakodowana hierarchiczność, absolutne jej podporządkowanie.

Jakie więc będą Chiny XXI wieku ? Co wyniknie z ponownej w dziejach świata ich ekspansji? Także dla nas?, bo – znowu powrócę do prasówki, tym razem związanej z niedawną wizytą w Chinach prezydenta RP Bronisława Komorowskiego wraz ze 150 przedstawicielami naszego biznesu i szkolnictwa:
„Największy chiński bank zacznie działać na polskim rynku” – doniosła „Rzeczpospolita”.
Chodzi o największy bank na świecie – czytam – Industrial and Commercial Bank of China (ICBC). Jest on aktywnym graczem na rynku obligacji, ale również w finansowaniu dużych projektów infrastrukturalnych i surowcowych – np. udzielił kredytów na wydobycie ropy w Brazylii…
„Chińskie banki kupią polskie obligacje? – zdaje się nie dowierzać „onet.biznes”, pisząc: „Bronisław Komorowski zachęcał w Szanghaju chińskie banki, do zakupu polskich obligacji. […] przekonywał na konferencji prasowej […], że inwestowanie w polskie obligacje w trudnych czasach to gwarancja bezpieczeństwa dla chińskich banków”.
– W finansowej stolicy Chin odbyło się w drugiej połowie grudnia 2011 Forum Inwestycyjne, w którym wzięła udział liczna grupa polskich przedstawicieli firm, banków i samorządów.
”Chińczycy włożą miliony w Łazienki. Kto ich dopilnuje?” – głosi tytuł w „Gazecie Wyborczej”, a dalej następuje informacja:
„Na wizycie prezydenta Komorowskiego w Chinach skorzystają Łazienki Królewskie. Państwo Środka pomoże odrestaurować najdłuższą aleję w parku zwaną – nomen omen – Chińską. Powstanie też nowy pawilon…”
– Pisałam o swojej fascynacji chińskimi tysiącletnimi ogrodami. Pokładam więc w tym momencie sporą nadzieję na odrestaurowanie pięknej niegdyś alei wysadzonej grabami.
Jest ona – o czym także „Gazeta” przypomina – pamiątką po modzie na chińszczyznę panującą wśród arystokracji za czasów króla Stasia (Stanisława Augusta Poniatowskiego). Wcześniej nazywana była Drogą Wilanowską, monarcha jednak nakazał zmianę. Na jej skrzyżowaniu z Promenadą Królewską powstała wtedy chińska brama rozebrana już w połowie XIX wieku. Pozostałości dalekowschodniej atmosfery ulotniły się w PRL-u, gdy – pisze „Gazeta” – aleję zalano asfaltem. W planach jest przywrócenie nawierzchni żwirowej. Zrobiono to już na fragmencie od strony Agrykoli. Ale pełną parą prace ruszą w przyszłym roku. – Czy Chińczycy wyłożą aleję piękną kamienną mozaiką. Poddaję to pod rozwagę, bowiem te ich mozaiki są naprawdę urokliwe (vide zdjęcia)!
„Owocna wizyta LOT-u w Pekinie” – czytam w przesyłanym mi regularnie e-mailu „Pasazer.com”. A dalej: 21 grudnia w Pekinie, w obecności Prezydenta RP Bronisława Komorowskiego, Prezes PLL LOT S.A. Marcin Piróg podpisał list intencyjny z Air China.
[…] Ustalenia dokonane na forum gospodarczym w stolicy Chin są jednymi z kluczowych w kwestii uruchomienia bezpośrednich połączeń na trasie Warszawa – Pekin, które narodowy przewoźnik planuje uruchomić w czerwcu 2012 roku. Rejsy LOT-u do stolicy Chin zostaną wprowadzone do systemu rezerwacyjnego przewoźnika po otrzymaniu slotów. Nowe połączenie będzie obsługiwane samolotami Boeing 767, a od końca 2012 roku samolotami Boeing 787 Dreamliner. ! – Tu stawiam wręcz wykrzyknik, bo to znaczy, że będziemy mieli szanse docierania za Wielki Mur szybciej (trasą przez Syberię i Mongolię, którą dane było mi przebyć).

W Chinach prezydent zachęcał też młodych Chińczyków do studiowania na naszych uczelniach, prowadził rozmowy o otwarciu w Pekinie Instytutu Kultury Polskiej. Tym samym i my zataczamy pewne dziejowe koło. Przecież lata 50., 60. były czasem intensywnych naszych obustronnych kontaktów. Innych wtedy obu państw. Tak, niemniej, jak to manifestują często w różnych formach artyści: Polityka przemija – Kultura pozostaje.
Z dzieciństwa pamiętam wiele zdarzeń kulturalnych, zespoły muzyczne, wystawy, filmy, przejmującą bajkę „Wodo, wodo oddaj coś zabrała”, którą mocniej odczułam teraz, po tylu latach, gdy zobaczyłam odbicia gór w rzekach za Wielkim Murem.
Może teraz trochę danych o nim właśnie:
– Wielki Mur nie jest aż tak wielkim murem, jakim buduje go nasza wyobraźnia do chwili wspięcia się na któryś z jego odcinków. Niemniej stanowi fenomen jako forteca – jego przeznaczenie było przecież w latach wznoszenia kolejnych warowni na kolejnych pasmach gór (mur nie jest monolitem, nie jest jednym ciągłym murem!), obronne, zaporowe oraz fenomen jako obiekt architektoniczny.
Początki Wielkiego Muru datuje się na VII w. p.n.e.. Ówcześni władcy prowincji wznosili właśnie wały obronne, by powstrzymać koczowników najeżdżających północne Chiny. Połączył je w długi system umocnień pod koniec III w. p.n.e. pierwszy cesarz Chin – Qin Shi Huang, który również – w 221 r. p.n.e.- podbojami zjednoczył tzw. Walczące Królestwa.
W kamienny mur sporą część starożytnego wału przekształcili władcy z dynastii Ming panujący w XIV-XVII w. n.e.. Dzisiaj mur jest mocno nadwątlony, generalnie popada w ruinę, choć częściowo stanowi jeszcze obiekt strażniczo monitorowany, a we fragmentach (w okolicach Pekinu) „wzmocniony” i udostępniony turystom.
Przyznam, że trzeba mieć nie lada kondycję, żeby dotrzeć choć do pierwszej strażnicy. Widziałam śmiałków, zakładających się, że staną na trzeciej, ale gdy stanęli na drugiej z trudem łapali oddech i szukali pretekstu, by się wycofać. Co zresztą, jak każde schodzenie z gór, jest procesem znacznie trudniejszym niż sama wspinaczka. Kamienne stopnie są bowiem różnej, do tego wcale nie małej wysokości. Owszem można i raczej należy trzymać się metalowej wzdłuż stopni umocowanej poręczy, tylko że to kolejna ekwilibrystyka. Poręcz jest usytuowana stosunkowo nisko. Nawet ja ze swoim napoleońskim wzrostem przy zejściu (wchodząc chwilami się na niej podciągałam) schylałam się do niej. Ale, ale w tłumie ludzi przemieszczających się schodami chińskiego muru (w Chinach wszędzie jest tłumnie, tym samym wszystko biegnie zwolnionym rytmem, niemniej płynnie), spotkać można było, niczym na Giewoncie, młode Chinki na kilkunastocentymetrowych obcasach !!!
Wielki Mur Chiński ma – jak stanowią najnowsze, sprzed pięciu lat pomiary z zastosowaniem GPS i technologii wykorzystujących podczerwień – 8851,8 km długości. Czyli – jest znacznie dłuższy niż podawały to dotąd encyklopedie i przewodniki szacujące go na ok. 5000 do 6000 km. Z drugiej strony, nie były one w jakimś szalonym błędzie, gdyż na „obecną” długość Muru składa się 6259,6 km rzeczywistej fortyfikacji, 359,7 km rowów i 2232,5 km naturalnych barier jakie stanowią rzeki i góry… I jeszcze ciekawostka, potwierdzająca rzeczywistą „nikłość” Muru – z Kosmosu gołym okiem ponoć go nie widać.
Nadal nie piszę dlaczego okrutnie obgryzłam z Chinach paznokcie. O tym w stosownym momencie. Niemniej po przeczytaniu najnowszych, przedwigilijnych doniesień o "Szokujących prognozach" Saxo Banku, myślę, że w pozostanę w swoim wyczynie odosobniona. W przytaczanych prognozach, zwykle w niemal 1/3 sprawdzających się, pojawiają się i taki passus (za portalem „Gazeta.pl”): „W Chinach pęknie bańka inwestycyjna i nastąpi kryzys ekonomiczny (tak w tym kraju odebrany zostanie wzrost gospodarczy na poziomie 5-6 proc.), który odbije się na całej Azji Południowo-Wschodniej. W recesję wpadnie Australia, uzależniona jak żaden inny kraj od dobrobytu w Chinach. Spadek zapotrzebowania w Państwie Środka na australijskie surowce naturalne spowoduje, że pięć lat po reszcie świata Australia przeżyje kryzys na rynku nieruchomości. Chiny zdecydują się zaś w 2012 r. na uwolnienie kursu juana, dzięki czemu kurs tej waluty w stosunku do dolara urośnie o 10 proc., do 7,0.
Pożyjemy, zobaczymy, czy Chińczycy trzymają się mocno?

Grażyna Banaszkiewicz
(zdjęcia autorki)


Autor: naturalnie