Wydawało się w pewnym momencie, że tkanina – w obszarze sztuki – tzw. tkactwo – to już wyczerpany, wyeksploatowany temat, choćby z powodu trudności w jej ekspozycji (kurz, blaknięcie, na ścianie nie zawsze efektowny obraz dającej, a i w konserwacyjnych zabiegach dość trudna, często niezbyt szczęśliwym praktykom odświeżania poddawana).
Bliżej być zaczęło jej do konfekcji (malowanie na jedwabiu szali, czy całych partii tej tkaniny dla różnych szwalni), niż do sztuki czystej, a tu …
=
Ona zeszła ze ściany !
– Tak właśnie przed laty, gdy Magdalena Abakanowicz wykładała w Poznaniu wtedy na WSSP, obecnie UAP – dla wydawanego w Krakowie Magazynu SZTUKA.PL pisałam: ZEJŚCIE ZE ŚCIANY.
A jednak, by – powrócić jednak do kwestii prezentacji tkaniny – gdy w jakiejkolwiek sali wystawienniczej pojawią się w kontrze do wszystkiego ABAKANY (tak – od nazwiska ich autorki – nazwano płaszczyzny charakterystycznych, „sznurowych” splotów o rozpoznawalnych autorsko kształtach, gdyż nie makaty to, czy kilimy regularne, ale ciężkie koła, owale, oraz formy jakby poszarpane … obyci ze sztuką nikomu innemu, jak tylko Magdalenie Abakanowicz je przypiszą.
– Rozpoznawalność autorska prac nie jest przypisana sztuce w ogóle, ale tylko twórcom potrafiącym w materii, w której tworzą odcisnąć swoje linie papilarne, dać im wyraz identyfikacji osobniczej, od razu przywołującej nazwisko, czy wręcz twarz, osobę ich twórcy !
Twórca nie można biegać z tłumem, hołdować przypływom i odpływom najróżniejszych trendów. – Owszem, bywają trendy, bywają nurty, programowe manifesty i manifestacje – historia sztuki je wyróżnia, odnotowuje owe zrywy,owe manifesty. Niemniej twardo, jak i trwale zapisuje się w niej wyłącznie wszelkie działanie wbrew, wszelka niepokorność, nie kopiowany, ani cytowany, lecz własny odcisk palca, automatycznie kojarzony z danym nazwiskiem, z daną twarzą, z określonym rytem !
=
To, co robiłam, nie pasowało do niczego – wyznała artystka po latach ugruntowywania swojej już międzynarodowej pozycji na niwie sztuki.
Sztuka – była dla niej stanem ducha, psychiczną przypadłością, z którą trzeba było żyć – mówiła. – Była przywarą, z którą trzeba sobie radzić.
Powtarzała: – Sztuka może zmuszać do myślenia, ale nie może być użyteczna. Wszystko, co wprowadzam do rzeczywistości, pochodzi ze mnie, głęboko ze środka – wyznała.
=
W „Myślach i słowach” napisała coś, co brzmi jak romantyczny manifest:
– „Sztuka pozostanie najbardziej zdumiewającą działalnością człowieka, zrodzoną z bezustannych zmagań rozumu z szaleństwem, marzenia z rzeczywistością…”
– To nie definicja, to niezmiernie głębokie przekonanie zarazem lapidarne i osobiste opisanie twórczego zrywu, momentu zmagania, targania się ze sobą i z surowcem, z masą mającą urzeczywistnić objawioną ideę, jej treść, fabułę, formę.
Różne bywają temperamenty twórców, ale jedno zdaje się być im wspólne – siła pokonania wszelkich barier, oporów, niepowodzeń, ect., by najpierw samemu zobaczyć to, czemu nadało się określony kształt, uruchomiło siłę znaczeń, wyzwań, przekazu.
Każdy artysta jest w tym akcie twórczym samotny. Każdy podejmuje ryzyko odrzucenia.
W jednym z wcześniejszych wywiadów Magdalena Abakanowicz wspominała
z kolei :
– Będąc dzieckiem, wchodziłam do spróchniałego pnia i w nim zamierałam. Pragnęłam być częścią czegoś większego, jakiegoś organizmu. Toteż kiedy zamieszkałam z mężem w małej kawalerce, zaczęłam malować olbrzymie płótna, bo… mogłam się wokół nich przechadzać… To dawało poczucie przestrzeni.
– Z czasem jednak – komentowała – płaskość zaczęła mnie przygnębiać, co zrodziło tęsknotę za trzecim wymiarem.
Zaczęła więc Magdalena Abakanowicz tkać i zszywać te różne kawałki tkanin. W ten sposób powstawały wielkie, miękkie rzeźby, a raczej anty-rzeźby, bo tak je nazwała. – Nikt tego wtedy nie robił, ani też nie uznano owych reliefowych płócien za sztukę, ale można było przynajmniej, jak w dzieciństwie, wejść do środka rzeźby i stać się na chwilę jej częścią.
Tak powstały abakany, określane przez artystkę jako przestrzeń kontemplacji… Były jej oryginalnym działaniem, odkrywaniem osobniczej formy, stąd od jej nazwiska przejęły nazwę.
=
„Abakan”jest wymagający.
Artystka opisuje: – Potrzebuje szczególnej troskliwości i szczególnej ekspozycji. Nie nadaje się na ścianę, do dekoracji. Do niczego się nie nadaje !
=
W 1962 roku Magdalena Abakanowicz uczestniczyła w Międzynarodowym Biennale Tkaniny w Lozannie.
Prezentowała tam „Kompozycję białych form”. Wzbudziła – pisała krytyka – zarówno zainteresowanie, jak i kontrowersje.
Była to jeszcze tkanina płaska, niemniej zawierała już elementy reliefowe, zawierała nowoczesną kompozycję form geometrycznych oraz wysmakowaną kolorystykę, łączącą odcienie beżu, bieli, szarości, sepii.
Trzy lata później przestrzenne tkaniny Abakanowicz zaprezentowano na Międzynarodowym Biennale w São Paulo.
Tam wzbudziły sensację !
Uhonorowano ją Złotym Medalem Biennale. Otworzyła się przed nią droga do międzynarodowych wystaw, co za tym idzie – do rozpoznawania jej nazwiska, identyfikowania jej prac.
W katalogu do prac Abakanowicz krytyk Ewa Hornowska napisała:
– To samoistne twory, zawieszone swobodnie w przestrzeni, bez ścian w roli tła, czy podpory, zapętlone w środku, a przy tym otwarte, dostępne zmysłom ze wszystkich stron, również od wewnątrz.
– W innych opracowaniach jej twórczej drogi czytamy: – Nie poprzestała na tym. Kiedy otrzymała dodatkowy pokój na pracownię, odlała w gipsie ludzką sylwetkę, a potem z utwardzonego worka wykonała skorupowy pozytyw – odcisk człowieka. Bo, cytując ją samą – „poza ambicjami duchowymi, jest w każdym człowieku ta gigantyczna materialność”.
=
Międzynarodową pozycję Abakanowicz ugruntowały jej prace z lat 70. minionego wieku, a więc cykl „Alteracje” (obejmujący serie takie jak „Głowy”, „Plecy”, „Postaci siedzące”) oraz „Embriologia” – formy organiczne przypominające jaja.
Zwłaszcza ta ostatnia seria wzbudziła zachwyt na Biennale w Wenecji w 1980 roku.
O tym cyklu Abakanowicz napisała: – Formy, które określam również jako „Głowy” odnoszą się do moich obaw, że przekraczając szybkość swojego biologicznego rytmu człowiek traci zdolność medytacji. Odczuwam lęk wobec cierpień spowodowanych sztucznym środowiskiem i nieustannym napięciem nerwów.”
Odnośnie „Embriologii” zanotowała: – „Embriologia” (…) – Nałóg objaśniania wszystkiego jest katastrofą naszego czasu. Nie należy utożsamiać tajemnicy z problemem. Problem można podzielić na strefy poddające się analizie, tłumaczeniu, a tajemnica jest całością, która nas ogarnia, choć niechętnie się do tego przyznajemy.”
O „Postaciach siedzących”: – „Postacie siedzące, skorupowe negatywy obojętności ludzkiego ciała, są również problemem zawierania i obejmowania. Ten sykl dotyczy pustej przestrzeni, która może być wypełniona przez naszą wyobraźnię, oraz przestrzenie strefy dotykalnej, sztywnej, która jest niekompletnym śladem naszej przestrzennej przystawalności do materialnego otoczenia.”
Pracując nad „Katarsis” snuła kolejne refleksje:
„Między mną a materiałem, z którego tworzę, nie ma pośrednictwa narzędzia. Wybieram go rękami. Rękami kształtuję. Ręce przekazują mu moją energię. Tłumacząc zamysł na kształt, zawsze przekażą one coś, co wymyka się konceptualizacji. Ujawnią nieuświadomione.”
– „Katarsis” stanowi wielofiguralną kompozycję w plenerze, składającą się z 33 monumentalnych postaci usytuowanych w pobliżu Pistoli we Włoszech.
Brąz, z którego zostały wykonane, zapewnia im trwałość.
Podobnie jak „Nierozpoznanym”, formy których stanęły w Parku na Poznańskiej Cytadeli, a także w miejscach przestrzeni miasta – przy budynku Bałtyku,
w ogrodzie przy Galerii PIEKARY na tyłach CK ZAMEK.
Tworzą one rodzaj przestrzeni kontemplacyjnej, poruszając się w której mijający je, oglądający je człowiek ulega refleksji na temat otoczenia i samego siebie.
Sama Abakanowicz nie ukrywała, że dąży do tego, aby postacie te wywoływały niepokój, a może także świadomość siły, czy zwyczajnie – bezruchu.
Tłum – to bezpośrednia refleksja o człowieku i jego kondycji we współczesnym świecie.
Ta wykonana z brązu seria prac należy do najbardziej znanych i rozpoznawalnych prac rzeźbiarki. – Miarą pozostawał tu przede wszystkim człowiek, jego kondycja i pozycja we współczesnym świecie.
– W pracach Abakanowicz z tego cyklu jest on zagubiony, anonimowy w tłumie innych ludzi, często pozbawiony indywidualnych cech.
To ktoś o utraconej tożsamości, androgyniczny everyman – odarty niejako z własnego jestestwa, znaczenia, wszelkich jego cech.
– Interesowała ją – wyznawała – „straszliwa ludzka niemoc wobec własnej struktury biologicznej”.
Zaczęła także powoływać wielkie realizacje przestrzenne na wolnym powietrzu – we Włoszech, Izraelu, Niemczech, Stanach Zjednoczonych, Korei Południowej i na Litwie.
Jedną z największych są – wspomniani przeze mnie wyżej „Nierozpoznani” – 112 postaci odlanych z żeliwa, które znajdują się w poznańskim parku na Cytadeli.
=
Abakanowicz deklarowała: – Będę zapewne zawsze porzucała jedne techniki i materiały na rzecz drugich (…) Najciekawiej jest posługiwać się techniką, której się jeszcze nie zna, budować formy, których się jeszcze nie zna.
Zaczęła więc tworzyć w obszarach dotąd przez siebie niepenetrowanych.
W latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku, pod wpływem fascynacji japońskim tańcem butoh, tworzyła choreografie dla tancerzy polskich i japońskich.
Wzięła udział w konkursie władz Paryża na opracowanie planu dzielnicy,
mającej stać się przedłużeniem osi stolicy Francji w kierunku zachodnim, poza dzielnicą La Defence. Zaproponowała tam nowatorską i ciekawą niezwykle koncepcję stworzenia idealnej ekologicznej dzielnicy, która składałaby się z kilkudziesięciu budynków o wysokości ok. 25 pięter.
Miały one przybrać organiczne kształty, nawiązujące do drzew, a od dołu do góry pokrywać je miała pnąca roślinność, wyrastająca na różnych poziomach fasad tych domów. – Stąd wzięła się nazwa koncepcji: „Architektura arborealna”.
– Projekt nie został wprawdzie wprowadzony w życie, bo jak to często bywa – zabrakło na jego realizację pieniędzy. Ale należy przyznać, że był to wizjonerski projekt – jak swego czasu architektura Gaudiego.
Był próbą – czytam w opracowaniach przedmiotu – zmierzenia się z problemem każdego wielkiego miasta, którego liczba mieszkańców ciągle rośnie i trzeba budować dla nich coraz więcej mieszkań. Nie muszą one jednak być „blokowiskami”, przeciwnie – mają być, za sprawą motywów roślinnych, architekturą zbliżającą człowieka do natury.
=
Magdalena Abakanowicz podjęła i inne niezwykłe zlecenia.– Na przykład na prośbę mieszkańców Hiroszimy zrealizowała dzieło upamiętniające ofiary wybuchu bomby jądrowej. – Powstała grupa czterdziestu postaci z brązu, ustawiona na wzgórzu, na którym ludzie usiłowali się schronić, ale gdzie umierali.
Po „Figurach siedzących” pojawiły się w twórczości Magdaleny Abakanowicz także postaci stojące, kroczące, potem tańczące… Do każdego cyklu dobierała odpowiednie surowce.
Następnie przeszła od dzieł antropomorficznych do abstrakcji. – Na pustyni
Negev w Izraelu ustawiła siedem kamiennych kręgów.
Na Litwie, w leśnym parowie, wzniosła dwadzieścia „pni” z betonu, natomiast w Storm King Art Center w Nowym Jorku skonstruowała cztery sarkofagi z drewna w oszklonej konstrukcji.
=
Magdalena Abakanowicz zmarła 20 kwietnia 2017 roku, pozostawiając
obszerny, niezwykły dorobek w zbiorach ponad 70 muzeów i w kolekcjach publicznych na całym świecie. Między innymi w Muzeum Narodowym we Wrocławiu, w Warszawie, w Poznaniu, w Muzeum Sztuki w Łodzi oraz Centre George Pompidou w Paryżu,także w Metropolitan Museum w Nowym Jorku i w Museum of Modern Art w Kioto.
Pozostaje ARTYSTKĄ trwale wpisaną w HISTORIĘ SZTUKI Polski i Świata.
To była nieprawdopodobnie silna, nieprzeciętna osobowość.
8 października br. Uniwersytet Artystyczny w Poznaniu będzie celebrował uroczystość nadani Uczelni imienia Magdaleny Abakanowicz
Grażyna Banaszkiewicz
dziennikarz,-reżyser
– zdjęcia autorki –
W oparciu o publikacje:
– Magdalena Abakanowicz. Jesteśmy strukturami włóknistymi – katalog towarzyszący
wystawie prac artystki w Muzeum Narodowym w Poznaniu (8 sierpnia – 24 października 2021)
– Magdalena Abakanowicz, Mariusz Hermansdorfer, monografia artystki, Wrocław 2011.
– Anda Rottenberg A.,Samotne debiuty, w: Sztuka w Polsce 1945-2005, Warszawa 2005.
Magdalena Abakanowicz, urodziła się 20 czerwca 1930 w Falentach, jako córka pochodzącego z tatarskiej rodziny Konstantego Abakanowicza i Heleny Domaszewskiej, polskiej szlachcianki. W 1954 ukończyła warszawską ASP. Specjalizowała się w tworzeniu dużych, figuralnych kompozycji przestrzennych wykorzystując tkaninę, od jej nazwiska abakanami nazwanych. Od 1979 roku była profesorką Państwowej Wyższej Szkoły Sztuk Plastycznych w Poznaniu, w której prowadziła zajęcia w latach 1965–1990. Od 2006 była członkinią Rady Programowej Fundacji Centrum Twórczości Narodowej. Mieszkała i tworzyła w Warszawie. Zmarła 20 kwietnia 2017 i została pochowana 27 kwietnia 2017 na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach.
Autor: naturalnie