Aktualnie
O Życiu…

Czas Bożego Narodzenia, bliskość Nowego Roku, w naszym kręgu kulturowym, skłania do refleksji o ŻYCIU. Odmieniamy to słowo przez wszystkie przypadki, politycy różnych opcji i światopoglądów zbijają swoje polityczne kapitały. Nie jest wcale najważniejsza prawna definicja życia, bo jeśli nie zobaczy się głębi tego fenomenu, wszystkie inne działania, okaże się, że nie mają racji bycia. Ludzie zaś posługujący się tym słowem, szermujący „świętością życia”, są jak nieme, pozbawione sensu marionetki w…teatrze życia. Wystarczy pójść samemu w ciszę lasu, usłyszeć szum drzew, by odczuć, że to, co zwiemy Życiem jest bezkresną tajemnicą i trzeba wsłuchać się w jego odgłosy i w bicie własnego serca, by zaniechać potoku słów, bezsensownej, nawet okraszonej pseudoreligijną otoczką paplaniny…

Trzeba zdawać sobie sprawę, że zdefiniowanie życia jest problemem towarzyszącym człowiekowi od zarania naszej myśli i ujmowane było w różnych formach przez wielkie religie i systemy filozoficzne. Fenomen życia dotyczy bowiem nas ludzi — my sami jesteśmy istotami ożywionymi i szukamy swojego miejsca w świecie; będąc cząstką życia, odbieramy jego istotę fenomenologicznie, rozumiemy — na różnych poziomach czym jest życie, ale i nie do końca umiemy ów fenomen zdefiniować. Pytanie o życie, wydaje się, że będzie towarzyszyć ludzkości do końca biegu historii.

Jedną z najstarszych, w moim przekonaniu – najbardziej prostych, a zarazem czytelnych – jest 'definicja’ życia wyrażona przez …Arystotelesa (jej echa brzmią we współczesnych, krótkich opisach encyklopedycznych np. Życie – stan organizmu, w którym zachodzą ciągłe biochemiczne procesy przemiany materii i energii, połączone z jej wymianą z otoczeniem. Cechami życia są: rozmnażanie, wzrost, pobudliwość, dziedziczność”). W jego przekonaniu, coś, co żyje, wykonuje ruchy wsobne. Może brzmi to nieco egzotycznie, ale warto zwrócić uwagę na dwa istotne elementy: ruch, zmiana, 'wsobność” – czyli pewne potrzeby, które trzeba zaspokajać..by żyć. Ale – idąc dalej – to sugeruje też pewną 'wymianę’ z otoczeniem. Gdy kończy się ruch (ergo – w języku nauk przyrodniczych – gdy kończą się procesy biochemiczne), kończy się „zmiana”, kończy się życie…

Gdy sięgnąć do świata Biblii, który, jak – mawiał Emmanuel Levinas, (1906-1995), wybitny filozof, wywodzący się z tradycji judaistycznej – jest dla europejczyka czymś najbardziej podstawowym, to ujrzymy wielki poemat o Życiu. Levinas zapytany, czy jest myślicielem religijnym, powiedział takie słowa:

|”Myślę, że Europę stanowią Biblia i Grecy, lecz właśnie Biblia sprawia, że Grecy są czymś niezbędnym./…/ Powiadam niekiedy: Człowiek to Europa i Biblia, a wszystko pozostałe może się przez to tłumaczyć”.

Jest rzeczą charakterystyczną, że w kontekście narodzin Jezusa – św. Jan – autor Ewangelii i trzech listów apostolskich – używa wielokrotnie słowa „ŻYCIE”. Rozpoczyna swój pierwszy list:

Co było od początku, co słyszeliśmy, co oczami naszymi widzieliśmy, na co patrzyliśmy i czego ręce nasze dotykały, o Słowie żywota” (1 J, 1,1). Kontynuując swą myśl – często wraca do określenia „żywot”, „żywot wieczny”.

W Prologu Ewangelii według św. Jana, arcydziele literatury światowej i dla wielu – także – pewnym tekstem mądrościowo – filozoficznym, czytamy takie słowa:

Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, a Bogiem było Słowo.

Ono było na początku u Boga.

Wszystko przez nie powstało, a bez niego nic nie powstało, co powstało.

W nim było życie, a życie było światłością ludzi.

A światłość świeci w ciemności, lecz ciemność jej nie przemogła.”

(J 1, 1-5)

Erich Fromm (1900-1980), psychiatra, filozof, socjolog, w swojej książce „Wojna w człowieku” wskazuje na dwie postawy ludzkie: miłość życia i miłość śmierci. Można – analogicznie – do myślenia św. Jana – stwierdzić: miłość ciemności i miłość światłości:

Jeżeli kochasz samego siebie, kochasz każdego tak, jak kochasz siebie. Jeśli kochasz innego człowieka mniej niż siebie samego, nie umiesz prawdziwie kochać siebie, jeżeli jednak kochasz wszystkich jednakowo, włączając w to i siebie, będziesz wszystkich kochał jak jedną osobę, a tą osobą jest zarówno Bóg, jak i człowiek. A zatem ten jest wspaniałym i prawym człowiekiem, kto kochając siebie, w ten sposób kocha wszystkich.”(Fromm)

Życie – słowo – światłość. Pewna triada, która jest nierozłączna. Zabijanie słowem, pogrążanie siebie i innych w ciemności, to są antypody życia. Zanik poczucia wdzięczności i maniera narzekania i podejrzliwości, to śmiercionośne choroby. Zamęczanie drugiego swoją niezgodą na własne życie, brak dystansu wobec samego siebie – zabijanie życia (tak ! – ośmielam się użyć tego sformułowania bardzo świadomie). Perfekcjonizm, z brakiem realizmu i pamięci, że ludzie są omylni i niedoskonali, zabija. Krytykanctwo, zamiast twórczej, konstruktywnej krytyki, pełnej szacunku do Drugiego, to zabijanie życia i czasu.

Gdzie życie, tam i czas. W postawie wobec czasu wyraża się pewna struktura życia ludzkiego. Przypominają się słowa pewnego myśliciela, że istnieją 'kustosze przeszłości” i „kustosze nadziei”. W rzeczywistości społecznej, która nas dotyka jest to bardzo widoczne. Celebrowania rocznic, udanych i nieudanych wydarzeń, patrzenie tylko w czas miniony owocuje zaniedbaniem tu – teraz, nie mówiąc o budowaniu mądrej nadziei, nadziei myślącej (by użyć słów ks. Tischnera). W wymiarze osobistym – to „przeżuwanie” swej – bardziej lub mniej udanej – przeszłości, samoudręczanie siebie i najbliższych. Nie jest to mądrość iść z głową odwróconą do tyłu..

Gdzie prawdziwe życie, tam i rozumienie. Carl Jung (1875-1961), wybitny psychiatra, miał rację pisząc, że „rozumienie jest trudne, dlatego większość ludzi ocenia”. Nie jest jednak niemożliwe. W pędzie życia, pogrążeni w emocjach, zapominamy o tym, co najważniejsze w ludzkim życiu. Ktoś, kto nas stworzył podarował nam..myślenie. Sprawność myślenia, której kondycja nie jest najlepsza, próbuje się zastąpić ją sztuczną inteligencją, czy oceanem aplikacji. Jak mówią neurofizjologowie, już dziś obserwujemy 'regres’ naszych mózgów, a objawia się to tzw. płaskim myśleniem, albo inaczej 'myśleniem maszynowym’. A uczucia w tym wszystkim brak…Zdaje się niestety, że niewielu potrafi wstrzymać swój język i łatwo ocenia innych, raniąc ich i siebie, czyli…niszcząc życie…

Kiedy mamy odwagę pomyśleć i zrozumieć, nasze osądy (także wobec nas samych), stają się prawdziwie życiowe, a nie siejące śmiercionośny jad, który „owocuje” chorobami ducha i ciała. Często nawet śmiercią.

Może nieco pesymistycznie brzmią te refleksje w kontekście nadchodzących Świąt i Nowego Roku.

Widać jednak, jak wiele mamy do zrobienia i zrozumienia w kwestii szacunku do ŻYCIA w naszym mikroświecie. Na antypodach tych słów i gorzkich myśli jest…ŻYCIE, które „objawiło się”. I ŻYCIE i życiowe dzieła znają ból rodzenia i dlatego bolesne przemyślenia, by porzucić myślową „strefę komfortu” i przemyśleć tę naszą rzeczywistość, by Prawda o tym Życiu, które będziemy wspominać dotarła do nas i pozwoliła pozbierać myśli i siły na słowa, które stają się ciałem w Miłości? Może czas odkrywać w sobie światłość, bądź pozwolić, by Ktoś ją odkrył…

Nie sposób jednak nie powrócić do..filozofii i Arystotelesa myślenia o życiu. A i przywołać Platona i jego „jaskinię”. Do tego, by nasz „ruch i wsobność” miały sens, potrzebujemy światła. Biblia dopowie, że „światłości”. Nadchodzi czas, gdy chrześcijanie będą wspominać narodziny Tego, który przyniósł Światłość Prawdziwą. Wyznawcy innych religii i światopoglądów zapewne też będą mieli czas na pewną refleksję. Tym, co nas łączy jest Życie. Póki mamy czas. Nie zmarnujmy tego…

Paweł Łukasz Nowakowski


Autor: naturalnie