Społeczeństwo
Nietypowo

Myślę, że związkowcom „skarbówki” należy się nagroda na miarę Nobla. Odkryli oni bowiem nową, nieznaną do tej pory, formę strajku. Przypomnijmy, że klasyczne rozumienie tego słowa zakłada, że uczestnicy takiego wydarzenia podejmują różne czynności, które mają za zadanie zwrócić uwagę pracodawców. Oflagowują zatem swoje miejsca pracy, wypisują postulaty na transparentach, urządzają pikiety, demonstracje, okupują wreszcie swoje zakłady pracy, a nawet podejmują głodówkę.

Znawcy tematu nazwali nawet różne typy strajku. Mamy więc strajk angielski, japoński, włoski, polski, czarny, strajk czynny, dziki, strajk generalny, strajk głodowy, strajk okupacyjny, ostrzegawczy, strajk powszechny lub rotacyjny, jest wreszcie strajk solidarnościowy czy strajk szkolny. Wszystkie one, aby były skuteczne muszą być mniej lub bardziej szkodliwe. Jest to niezbędny element presji na pracodawcę.

Tymczasem związkowcy ze „skarbówki” wymyślili strajk, który nie ma jeszcze nazwy, ale to tylko kwestia czasu. Zastanawiający jest tutaj element presji społecznej. Na czym ona w tym przypadku polega? Po pierwsze urzędy skarbowe czynne są dłużej, bo do osiemnastej. W dodatku czynne są w soboty. Uruchomiono również dodatkowe punkty w których można złożyć deklarację podatkową. Wystawiane są również automaty do składania PIT-ów. Szumnie zapowiadana akcja okazała się zatem tym, co dzieci zwykły nazywać „strachy na lachy”. A urzędnicy w ramach strajku pracują dłużej. Pan minister z dumą oświadczył, że mimo zaistniałej sytuacji, składanie deklaracji odbywa się bez zakłóceń i właściwie wszystko idzie dobrze. Dlaczego tak się dzieje, mimo, że przecież trwa strajk? Na tę odpowiedź jest tylko jedna odpowiedź. To nie jest strajk, bo urzędnikom strajkować nie wolno. To jest protest. Czym się różni strajk od protestu? Teraz już wiem… formą.

 

Przemysław Figiel

02.05.2008.


Autor: naturalnie