Refleksyjnie
Chciwość

 

Jednak nawet jeśli uda nam się wypisać – formalnie lub nie – z Kościoła czy innej religijnej organizacji, to jednak problem pozostaje. Grzech przecież to nic innego jak nieszczęsna zdolność do czynienia zła od której uwolni nas dopiero własna śmierć.

Kultura chrześcijańska przyniosła nam siedem grzechów głównych. Dlaczego nazywa się je głównymi? Pewnie dlatego, że każdy z nich pociąga za sobą nowe zło. W kolejnych tygodniach przygotowujących nas do świąt Wielkiej Nocy spróbujemy się nim bliżej przyjrzeć. Nie będzie to jednak tanie moralizatorstwo. Bez wątpienia każdy – bez względu na wyznawaną religię – będzie mógł odnaleźć w nich kawałek siebie.Zazwyczaj ludzie nazywają je grzechem. Jednak słowo grzech wiąże się z religią od której niektórzy chcą się uwolnić. 

Wielu z nas zna anegdotę o umierającym właścicielu sklepu. Przy łóżku gromadzi się cała rodzina, chcąc pożegnać się z człowiekiem, który lada moment przeniesie się na „drugą stronę”. Staruszek ma jeszcze dobrą pamięć, wymienia więc wszystkie swoje wnuki po imieniu. Gdy wreszcie kończy, dodaje z irytacją w głosie: „Skoro tu wszyscy jesteście, to kto u diaska pilnuje interesu?”.

Phillipe Aries w swojej książce zatytułowanej Człowiek i śmierć wysuwa twierdzenie, że chciwość w swoim klasycznym rozumieniu odeszła w niebyt w raz z rozwojem kapitalizmu. Rzeczywiście chciwość w rozumieniu średniowiecznym dziś już niemal nie występuje. Nie oznacza to, że jej nie ma. Przybiera coraz to nowe formy, nie mniej destruktywne niż dawniej.

 

         Dawniej za człowieka chciwego uważano takiego, który nie myślał o niczym innym, tylko o gromadzeniu bogactw i maksymalnym z nich korzystaniu. Dziś w w towarzystwie nie wypada się przyznawać do takich postaw. Powszechnie mówi się, że pieniądze szczęścia nie dają. Jednak wielu z nas zna osobiście ludzi, którzy wydają się żyć w przeświadczeniu, że ich finansowa pozycja pozwoli im wszystko pozytywnie „załatwić”. Wielu bez cynizmu mówi, że dziś światem rządzi pieniądz. Ludzie ci są przekonani, że wszystko jest na sprzedaż. Można przecież kupić nie tylko wszelakie dobra. Można również kupić człowieka. Wielu żyje w przekonaniu, że „każdego da się kupić” – pozostaje jedynie kwestia ceny.

 

           Chciwość przybrała dziś imię korupcji. Ciągle są jeszcze w naszym kraju obszary w których „tylko ryba nie bierze”. Myli się ten, kto myślałby, że chciwość o imieniu korupcja dotyczy tylko ludzi bogatych. Nawet ci, którzy zbyt wiele nie posiadają, żyją czasem w błogim przekonaniu, że mogliby mieć o wiele więcej, i wiele więcej „załatwić”, gdyby tylko mieli więcej pieniędzy.

Co jakiś czas wstrząsają nami duże afery korupcyjne. Co rusz słyszymy, że taki czy inny lekarz, prawnik czy ksiądz wziął za pozytywne załatwienie takiej czy innej sprawy, taką czy inną sumkę. Wielkie kwoty nas przerażają. Ale już mniejsze emocje wywołują małe kwoty czy niewinne prezenty, które w takich czy innych okolicznościach „wypada” dać.

Żyjemy czasem w przekonaniu, że jesteśmy „czyści”. Przecież od nikogo nigdy nic nie wzięliśmy. Czy jednak nie jest tak, że swoim przyzwoleniem na zwykłe łapówkarstwo, napędzamy spiralę chciwości tych, którym wydaje się, że „to tylko kwestia ceny”.

 

          Może warto w tym czasie podjąć jedno proste postanowienie: uczciwie zapłacić mandat, a nie liczyć na to, że z każdym policjantem sprawę da się załatwić „polubownie”.

Za współczesną chciwość odpowiedzialni są przecież nie tylko ci, którzy „biorą”. Może dużo bardziej odpowiedzialni są ci , którzy przez utarte schematy postępowania przyzwalają na zło, unikając nazywania rzeczy po imieniu. Jakże wielu żyje w przekonaniu, że inaczej się nie da…

 

Piotr Chudziński

16.02.2008.


Autor: naturalnie