NOWY DZIEŃ
Irena: „Nasze dziewczyny wracają do normalnego życia. Znajdują pracę, wychodzą za mąż , zakładają rodziny. Temat przeszłości na pewno czasami powraca, ale każdy z nas ma jakiś zestaw problemów z którymi musi żyć. W końcu tracimy je z oczu. I tak ma być.”
Życie od nowa w cieniu choroby alkoholowej jest nieustającą mobilizacją i staniem na baczność.
Joanna: „Nie ma tak, że po dziesięciu latach abstynencji jest się już odpornym. Znałam takich, co zapili się na śmierć po dwudziestu latach życia w trzeźwości. Unikam imprez z alkoholem. Swoich gości proszę o pozostawienie butelek przed drzwiami. Częstowana odmawiam, albo po prostu otwarcie przyznaję się do problemu. Zazwyczaj ustawia się wtedy do mnie kolejka zainteresowanych tematem.”
Człowiek z przeszłością alkoholową musi skrupulatnie przestrzegać długiej listy zaleceń. Regularnie uczestniczyć w spotkaniach terapeutycznych. Koncentrować się na każdej przeżywanej minucie, bo wczoraj było i minęło, a jutro nadejdzie dopiero jutro. Załatwiać na bieżąco sprawy, żeby nie nawarstwiały się w przygnębiający stos. Te formalne i papierkowe, ale również międzyludzkie, które skumulowane w postaci negatywnych emocji mogą osłabić czujność i sprowadzić nieszczęście Unikać lokali, wykreślić z kalendarza numery telefonów kojarzone z nałogiem, nie dopuszczać do uczucia dyskomfort takiego jak głód, zmęczenie, złość, smutek. Bo pije się na każdą okoliczność. Więc warto mieć przy sobie batonik Mars, po który można sięgnąć, kiedy pogarsza się samopoczucie. Trzeba kształcić się, pomagać innym, być dobrym człowiekiem, bo wtedy serce wypełnia satysfakcja i pokusa jest mniejsza. Bardzo ważne jest prowadzenie pisemnych zapisków tzw. sygnałów ostrzegawczych. Mogą to być np. wypożyczanie kaset wideo, zasłanianie okna zasłonami, wyłączanie telefonu, wychodzenie z domu w nie wyczyszczonych butach. Słowem nastroje i sytuacje świadczące o tym, że siada równowaga i mobilizacja. Każdy zna swoje objawy i najlepiej jest wręczyć ich pełną listę dobrym znajomym, którzy w razie pojawienia się kilku symptomów naraz, uderzają na alarm.
Życie z wirusem HIV wymaga również dużej czujności: dbania o zdrowie, dobrego odżywiania, regularnego zażywania lekarstw i… częstego mycia rąk, bo wbrew ogólnej opinii, przy uścisku dłoni, wrażliwiec z HIVem ryzykuje znacznie więcej niż druga osoba.
Paweł nie związał się z nikim na stałe.
„Były jakieś miłostki i zauroczenia, ale nie potrafiłbym zbudować tak poważnego związku jak z żoną.” Pytany o seks, mówi, że jedynie wśród swoich, przy zabezpieczeniach, bo niewidzialna bariera nie pozwala na taki związek z nie zakażoną osobą. Działa energicznie na rzecz dotkniętych HIV i AIDS. Jeździ po świecie na konferencje, odwiedza przyjaciół. Objawieniem była dla niego kilka lat temu wizyta przedstawicieli francuskiego ruchu dla AIDS . Okazało się, że ludzie z jego problemem tańczą , chodzą na wystawy, koncerty, zwiedzają świat. Nie dziczeją w gettach, tylko żyją pełnią życia. Postanowił wziąć z nich przykład.
„Znów jeżdżę i poznaję świat. To było zawsze moją największą pasją.”
Zamieszkał z mamą, która początkowo bała się jego powrotu do domu. Głównie z powodu sąsiadów. „Na szczęście nikt w bloku o mnie nie wie. Jeden z sąsiadów, kolega jeszcze z czasów piaskownicy, zobaczył mnie raz w programie telewizyjnym, ale mnie nie wydał. Mama się przyzwyczaiła. Na podorędziu jest zawsze jodyna i plastry, na wypadek, gdybym się skaleczył. Pierzemy wszystkie rzeczy razem. Tylko łyżeczki i widelce trzymamy ciągle jeszcze osobno.”
Helena przestała martwić się o przyszłość. „Pieniądze, sukces, to nic nie znaczy w porównaniu z bezinteresowną przyjaźnią drugiego człowieka. Jestem spokojna o Hanię, bo świat jest pełen dobrych ludzi.”
A czy istnieje antidotum na życiowe porażki i lekarstwo na wypadek tragedii?
Eleni uważa, że siłę do przetrwania ciężkich chwil w życiu, zawdzięcza miłości jaka panowała w jej rodzinnym domu. Rodzice, bez względu na doznawane przykrości, dawali przykład szacunku dla wszystkich ludzi . Nauczyli swoje ośmioro dzieci kochać, przebaczać, pomagać innym, być otwartym na to ,co niesie los. Przekazali, jak wielką wartością w życiu jest kochająca, wspierająca się rodzina.
Dr Szyszkowski potwierdza, że naszą społeczną immunologię kształtuje i wzmacnia „witamina M.”: „Z mojego trzydziestoletniego doświadczenia wynika, że najważniejsza w życiu jest miłość. To fundament udanego życia. Obdarzone kochającymi rodzicami i traktowane z szacunkiem dzieci , jako dorośli prezentują silny kręgosłup, dobrze radzą sobie z trudnościami i pokusami dorosłości. Niedobrze się dzieje, kiedy wspólne spędzanie czasu i szczerą rozmowę , rodzice zamieniają na prezenty. Bo tak jest łatwiej.”
Eleni: „Długo zastanawiałam się na ile do tragedii naszej rodziny przyczyniło się zabieganie, brak rozmowy. Uczestniczę teraz w różnych spotkaniach z młodzieżą, czytam fragmenty pamiętnika mojej córki, w którym można odczytać sygnały zbliżającej się tragedii. Namawiam rodziców i młodzież do omawiania problemów, do dzielenia się doświadczeniem. Rozmawiajmy z sobą!”
B. Ravensdale
FUNDACJA LA STRADA:
numer z zagranicy – 00-48-22-628 99 99
numer w Polsce –kier.22 /628 99 99
Autor: naturalnie