Żyjemy w czasach recyklingu, przy czym stwierdzenie to odnosi się równie dobrze do świata myśli – zauważa prof. Zygmunt Bauman w książce „Kultura jako praxis”. W tej książce profesor dokonuje analizy kluczowego w naukach społecznych pojęcia kultury, wyróżniając jej trzy znaczenia: jako pojęcia, jako struktury i jako praxis. Pisze: Kultura jest zjawiskiem przynależnym wyłącznie człowiekowi w tym sensie, że ze wszystkich żywych istot człowiek posiada zdolność do kwestionowania swojej rzeczywistości i żądania znaczenia, sprawiedliwości, wolności i dobra – jednostkowego lub zbiorowego. Stąd też normy i idee nie są pozostałościami metafizycznego, przedracjonalnego myślenia, odbierającego człowiekowi zdolność do jasnego widzenia warunków swojego istnienia.
28 listopada 2012 r. prof. Zygmunt Bauman odebrał tytuł Doctora Honoris Causa Uniwersytetu Artystycznego w Poznaniu. Odmówił Sorbonie. Tak paryskiej statecznej Sorbonie. Przyjechał do Poznania.
– Ja mam nieco – przyznał – tych Doktoratów Honoris Causa, ale ten figuruje na samej górze. Jestem poznaniakiem. To miasto ukształtowało mój charakter, ze wszystkimi jego zaletami i wadami. Nic już tego nie zmieni. Zastrzegł jednocześnie: Dzisiejsza uroczystość to dla mnie zaszczyt niezasłużony, bo nigdy nie spłodziłem niczego, co można nazwać dziełem sztuki, a to sztuka jest awangardą kultury. Zagląda tam, gdzie kultura nie ma czasu lub ochoty zajrzeć. Artyści mają zdolność wyglądania poza dzień dzisiejszy. Ileż warty byłby gatunek ludzki bez takiej zdolności? Bez niej nie siedzielibyśmy pewnie w tym budynku, ale w troglodyckich jaskiniach. Jako że na sali nie ma innego socjologa, mogę to powiedzieć: Więcej nauczyłem się od artystów, dla uprawiania socjologii także, niż od kolegów socjologów! Oni nie opisują, a inspirują, prowokują, dekonstruują. To artyści zmuszają do myślenia, nawet wywołując skandale. Nie słyszałem jeszcze, by jakiś socjolog wywołał skandal…
Prof. Zygmunt Bauman urodził się w 1925 r. w Poznaniu w rodzinie polsko-żydowskiej. Wojnę spędził w ZSRR. Tam wstąpił do armii kościuszkowskiej, z którą przeszedł szlak bojowy do Berlina, pracując w pionie oświatowo-politycznym. W 1945 r. trafił do Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego, gdzie pracował do 1953 r.
Po odejściu z KBW Zygmunt Bauman skończył studia i został pracownikiem wydziału socjologii Uniwersytetu Warszawskiego. W marcu 1968 r. na fali antysemickiej nagonki, został z niego usunięty i wyemigrował z Polski.
Uważany jest za jednego z twórców koncepcji postmodernizmu. Autor wielu tekstów poświęconych ponowoczesnym koncepcjom kultury i znaczeniu sztuki. Był pierwszym redaktorem naczelnym Studiów Socjologicznych.
W latach 1969-1971 wykładał na uniwersytetach w Tel Awiwie i Hajfie. W 1971 r. wyjechał z Izraela do Anglii, gdzie do 1990 r. kierował Katedrą Socjologii Uniwersytetu w Leeds. Wykładał także m.in. na uniwersytetach w Canberze, Kopenhadze oraz Berkeley i Yale.
Prof. Bauman jest autorem blisko 50 książek tłumaczonych na kilkanaście języków, w tym na takie jak chiński czy arabski. Za pracę „Nowoczesność i Zagłada” (1989) otrzymał Europejską Nagrodę Amalfi. Laureat Nagrody im. Theodora W. Adorno i Nagrody Księcia Asturii.
W 2004 r. został rektorem Uniwersytetu Powszechnego im. Jana Józefa Lipskiego w Teremiskach k. Białowieży na Podlasiu. W 2010 r. prof. Zygmunta Baumana odznaczono Złotym Medalem Zasłużony Kulturze Gloria Artis. W tym samym roku odebrał też Złotą Pieczęć Miasta Poznania – wyróżnienie przyznawane osobom, które trwale zapisały się w historii miasta. Jednakże gdy kilka lat później doszło do rozpatrywania przyznania profesorowi Baumanowi tytułu Honorowego Obywatela m. Poznania – głosy radnych były mocno podzielone. Uznano, że jest postacią „kontrowersyjną”. A to raczej kontrowersyjną zdaje się być decyzja owych radnych.
Senat Uniwersytetu Artystycznego w Poznaniu podjął uchwałę o nadaniu godności DHC prof. Zygmuntowi Baumanowi na wniosek Rady Wydziału Komunikacji Multimedialnej UAP.
– Nie mieliśmy żadnej wątpliwości przy podejmowaniu decyzji o wyróżnieniu tak zacnej osoby. Cała kultura współczesna, także sztuka, mieści się w tym precyzyjnym opisie płynnej nowoczesności, którą prof. Bauman przedstawił i zanalizował – relacjonował dziekan wydziału prof. Andrzej Florkowski, który w laudacji Doctoratu, kontynuuował:
Wydawać by się mogło, że przejście w stan spoczynku po wyczerpującej pracy uniwersyteckiej zaowocuje czasem wolnym skupionym np. na porządkowaniu przeszłych dokonań lub archiwum. Nic bardziej mylnego. Profesor oswobodzony z biurokratycznych obowiązków akademickich zaczyna publikować ze zdwojoną częstotliwością. Przy tym udziela się wszędzie na całym świecie, wygłaszając wykłady i publikując liczne artykuły. (Uprawiając – dop. GB – niezmiernie ciekawą, socjologiczną w jej odczytaniu, fotografię!). W tym okresie profesor wprowadza pojęcie ponowoczesności, które z czasem zastępuje pojęciem płynnej nowoczesności. Staje się ono kluczowym określeniem opisującym współczesną społeczną egzystencję. Złożoność tego zjawiska prof. Bauman podsumował krótko: Czas płynie, ale nie prowadzi już w jakimkolwiek kierunku. Zasadniczą cechą płynnej nowoczesności nie jest płynność, ale nieustanny ruch, bez narzuconych celów lub założeń innych niż ciągła zmiana. Jest to stała wędrówka bez określonego celu. W Społeczeństwie w stanie oblężenia ujawnia, że jedną z najważniejszych cech płynnej nowoczesności jest zniknięcie wzajemnych zależności i szerząca się dezintegracja. Z niepokojem przyjmuje się fakt rozpadu więzi społecznych i osłabienia społecznych form zbiorowego działania. Interpretacja prof. Baumana płynnej nowoczesności wychodzi naprzeciw zrozumieniu absurdalności i niedorzeczności współczesnego świata oraz stanowi podstawę dla nadziei znalezienia ukojenia i wyjścia z tej sytuacji. Efekty wszechstronnej analizy tego pojęcia zostały przedstawione w wielu publikacjach, m.in. w „Płynne życie”, „Płynna Nowoczesność”, „Razem osobno”, „Życie na przemiał” czy np. „Płynny lęk”.
Recenzent prof. Piotr Piotrowski – Instytut Historii Sztuki, Uniwersytet im. Adama Mickiewicza – uznał, że szczególnie ze wszech miar ważne podkreślenia jest to, iż profesor Bauman otrzymuje to wyróżnienie (DHC – dop. GB) za oddziaływanie swojej pracy naukowej na współczesną sztukę i kulturę artystyczną. Te dwa światy bowiem, świat nauki i sztuki, wbrew pozorom często się nie krzyżują: Nie jest on (prof. Z. Bauman – dop. GB) bowiem „typowym” socjologiem piszącym „techniczne” analizy życia społecznego, nie jest chłodnym ekspertem dysponującym olbrzymią wiedzą, ale stroniącym od sądów. Wręcz przeciwnie: Profesor Bauman jest intelektualistą mieszczącym się w kategoriach, które sam określił mianem „intelektualistów interpretatorów”, lub „tłumaczy”, a więc tych, którzy analizują procesy zachodzące we współczesnych społeczeństwach z wyraźnym zaangażowaniem po stronie doznających krzywd. Jest krytykiem nowoczesności w różnych jej historycznych i społecznych przejawach, formułującym opinie z poczuciem moralnej odpowiedzialności. To jest rola, jaką intelektualista przyjmuje po klęsce innej roli, określonej przez Baumana jako „prawodawcza’.
Warto tu przypomnieć, jak Zygmunt Bauman widzi zadania współczesnej socjologii, a więc
także socjologów. W posłowie do „Płynnej nowoczesności” (2006) formułuje wyzwanie, przed jakim staje nauka oraz zadania, jakie ma ona pełnić. Zauważa, że socjologia ma być
„odkrywaniem tego co ukryte”. Aby tego dokonać należy odrzucić zastane prawdy i
wypowiedzieć reguły, według których były one tworzone. Ale „zdiagnozowanie choroby nie
oznacza jeszcze wyleczenie pacjenta”. Należy podjąć wysiłek stopienia diagnozy i terapii. Niezaangażowana socjologia nie istnieje, dodaje. Socjolog nie może być leseferystą; widząc cierpienie, nie może być obojętny – jego diagnozy muszą być więc strategią działań
naprawczych.
Prof. Andrzej Turowski – Uniwersytet Burgundzki w Dijon – Francja, kończąc swoje omówienie dokonań prof. Zygmunta Baumana stwierdził:
W świetle całości poglądów Zygmunta Baumana zdajemy sobie dobrze sprawę, że uprawiana przez niego nauka zwana „socjologią hermeneutyczną” nie jest zamkniętym i modelowym systemem sądów (teorią) lecz otwartym dialogiem z wielością interpretacji w poszukiwaniu porozumienia. Jest tłumaczeniem zjawisk społecznych („sytuacji społecznych”) traktowanych, jako wielorakie strategie ludzkie („jednostkowe doświadczenia”), podejmowane w określonych warunkach. Wynikająca stąd wiedza, twierdzi prof. Bauman, nie powinna ukrywać swej wieloznaczności i niepewności. Toteż naturalne wydaje się również przeświadczenie, że nauka nie może rezygnować z twórczej zasady sprzeczności. Odwrotnie, wątpliwość powinien uczony umieszczać w sercu swej metody krytycznej („socjologia krytyczna»), jako ponowoczesnej samoświadomości. Nie ma takiej metody, która by do prawdy, (jako odrzucenia autorytarnego wszystkich innych „prawd”) prostolinijnie wiodła. Chodzi o to, aby pojęcie prawdy wyłaniając się z wątpliwości oparte było na pragmatyce porozumienia, a nie walki (chęci odmówienia racji innemu). Chodzi o to, aby innego uznać za partnera w rozmowie (istotniejsza od tolerancji jest solidarność) prowadzącej do porozumienia, które nie może być końcem dialogu, lecz początkiem nowej rozmowy, czyli przekładania racji, wyjaśniania, omawiania, tłumaczenia i słuchania. Porozumiewanie się, tak jak prawda i sztuka, jest niekończącą się drogą losu.
Głosy w Auli Uniwersytetu Artystycznego usiłowała zakrzyczeć grupka głównie zażywnych starszych pań, demonstrantów z Klubu "Gazety Polskiej". – To dzień wstydu dla wszystkich Polaków i hańba dla tej uczelni! – wykrzykiwali przez megafon przed budynkiem Uniwersytetu. Wypominali profesorowi służbę w NKWD (miał wtedy 20 lat) oraz Korpusie Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
Profesor Zygmunt Bauman wielokrotnie odnosił się otwarcie, publicznie do tych epizodów ze swojej przeszłości. Przyznawał, że w owym czasie uważał swoje decyzje za słuszne.
Przytaczam i ten incydent, bo dopełnia postawę wspomnianych radnych, bo obnaża, unaocznia to, o czym profesor Bauman mówi w swoich pracach z perspektywy lat, z szerszego, wnikliwego oglądu doświadczanych przez nas wszystkich przeobrażeń świata. I kiedy pisze: Sztuka dzisiejsza jest wyrazem wolności, ale nie tej, o którą walczyła awangarda czyniąc z wolności społecznej cel swej utopii artystycznej. Dzisiejsza wolność jest miarą jednostkową, egzystencjalnym przeżywaniem własnego bytu, egoistyczną zmorą człowieka pozbawionego oparcia. Człowiek w czasach później nowoczesności jest skazany na wolność, a cena jaką płaci za oczekiwane wyzwolenie okazuje się bardzo wysoka. Doskwiera mu „nieznośna lekkość bytu” i towarzysząca jej obawa nieuchwytności wraz z niepewnością wszystkiego, wszechobecnym lękiem błądzenia po omacku. Jakże trudno jest odnaleźć się w świecie bez drogowskazów? Na czym oprzeć swój byt w świecie bez norm? Jak kształtować (wytworzyć) swoją tożsamość w świecie bez zakorzenienia?,
– to pisze także o tym, co dzieje się za stołami radnych, w grupach nie zdolnych do twórczego, konstruktywnego budowania swojego losu, w obszarach ludzi zwalniających się z myślenia. I niczego nie marginalizuje, nie przekreśla. Jest coś w jego postrzeganiu otoczenia (z ciekawością wielką wpatrywał się np. w eksponowane w Auli UAP studenckie plakaty dotykające problemu braku wody na naszym globie) z nadziei na porządkowanie się rzeczywistości. Innej, niezmiernie dynamicznej, wielopłaszczyznowej, ale z człowiekiem jako istotą przynależną Kulturze w roli głównej.
Grażyna Banaszkiewicz
(zdjęcia autorki)
Autor: naturalnie