Dla elit
Ziemia wszystkich

… przeszłość można przekląć, nie można jej jednak odwołać.” – pisze Leszek Kołakowski w eseju „Katastrofalny Przypadek”, tłumaczonym
przez Mieczysława Godynia, a pomieszczonym w zbiorze rozważań „Niepewność epoki demokracji”,
zawierającym w znacznej części niepublikowane dotąd w Polsce zastanowienia filozofa nad przyszłością zachodniej cywilizacji i trwałością instytucji demokratycznych.

I jeszcze do zbioru tych pism powrócę.
Że jednak zwykle czytam równolegle kilka tytułów, te obecnie przy nocnej lampce leżące – ułożyły mi się w ciąg zapisów, które spinam tytułem „Ziemia wszystkich”.

TERRA NULLIUS

Ceniłam i cenię sobie wysoko poezję Kazimierza Brakonieckiego, niemniej ten tomik, ten poemat zabrał mnie w podróż doznań dawno już w poetyckich narracjach nie spotykanych.
„Terra Nullius” to wielowarstwowy poetycki fresk, od historii możliwie najdalej dotkniętej, po współczesność ludów wschodniego wybrzeża bałtyckiego. To opowieść o złożonej relacji ludzi różnych wyznań, kultur, obyczajowości targanych mocą kolejnych zawieruch, ideologii.
[…]
Kurlandia, Kurzeme, Łotwa, Bałtyk,
– czytam wersy Kazimierza Brakonieckiego i jakbym z nim tam teraz stąpała –
widziane wierszami miasta, wioski, widoki, ludzie,
jak pręgi na nadgarstku po przecięciu historii,
jak koła w topieli po wrzuconym kamieniu,
który uczy się pływać z zamkniętymi oczami,
jak słoje w dębie wzmacniające wewnątrz ciemność,
która ma wyżywić krajobraz i pustkę po nim.
Terra nullis, której granice są wszędzie i nigdzie,
płaskie i milczące jak encefalogram nieżywego kosmosu ?
[…]

W leksykonie Kultury Warmii i Mazur odnajduję obszerny biogram związanego z tą ziemią poety, eseisty, krytyka literackiego, tłumacza literatury francuskiej, współzałożyciela i pierwszego redaktora pisma „Borussia”. Ponadto Kazimierz Brakoniecki pełnił funkcje, m.in., redaktora strony literackiej w „Gazecie Olsztyńskiej” w latach 1995-1997 i redaktora (a był też jego współzałożycielem) pierwszego numeru czasopisma „Warmia i Mazury. Kultura – Społeczeństwo – Region”. Współorganizował Kongres Kultury Mazur, Warmii i Powiśla w 2000 r. Był też pomysłodawcą, kuratorem i współautorem następujących wystaw sztuki oraz ich katalogów:
1987 – Wystawa dzieł artystów żydowskich 1918-1939,
1989 – Wileńskie środowisko artystyczne 1919-1945,
1993 – Atlantyda Północy. Dawne Prusy w fotografii – Atlantis das Nordens. Das ehemalige Ostpreussen in Fotografien,
Przytaczam tytuły wystaw, jako że w zestawieniu z wyżej wymienianą działalnością, unaoczniają jak bardzo Kazimierz Brakoniecki związany jest z północno-wschodnim Regionem Nadbałtyckim, że jego strofy z „Trra Nullios” nie są wynikiem tylko doraźnej fascynacji, ulotnych przeżyć, że tkwi w tym wszystkim głęboko i prawdziwie.

Jako poeta debiutował w 1975 r. na łamach znaczącego w latach 70. kulturotwórczego pisma literackiego młodych – „Nowego Wyrazu”. Od tamtego czasu publikuje w najważniejszych polskich pismach literackich i kulturalnych. Jego utwory tłumaczono na wiele języków, głównie na niemiecki, francuski i litewski. Twórczość Brakonieckiego obecna jest również w licznych antologiach polskiej poezji współczesnej w kraju i za granicą.
W swojej twórczości Kazimierz Brakoniecki – zauważają krytycy – łączy wątki regionalistyczne z uniwersalizmem […], stawia pytania o prawdę historyczną i humanistyczną, o wolność, o istotę tragicznego ludzkiego bytowania w świecie. Głównym przedmiotem swoich rozważań uczynił ból, rozpad, śmierć, cierpienie pojedynczego człowieka i całych narodów […], ukazał losy ludzkich zbiorowości (wojenne i powojenne, przesiedleńcze) w perspektywie rodziny, plemienia, małej ojczyzny (…), podjął temat wspólnego dziedzictwa kulturowego Polaków i Niemców na Warmii.
Podobnie jest w tryptyku „Terra Nullius” (Ziemia niczyja) – tryptyku, gdyż w tomie znajdują się jeszcze utwory „Europa minor” (Europa Mniejsza) – dedykowany:” Pamięci pastora i poety Krystyna Donelajtisa (1714-1780) z Pruskiej Litwy” i „Terra Nigra” (Ziemia czarna).

Nie kryłam przez poetą swojego poruszenia.
Nie można bez emocji czytać wersów:
[…]
Kim był w poprzednim wcieleniu, kim i byłem?
Mnóstwo ludzi wywieziono stamtąd za karę na Syberię.
Jak on wrócił? Ilu przeżyło? Moja matka wróciła.
Zmieniona, z polskim odmrożonym językiem. […]

Albo (z trzeciej części poematu, najbardziej osobistej):
Jak ciebie kochać,
żebyś nie umarła ?
[…]
a przecież umrzesz,
taka kochana,
a śmiertelna.

Dociekałam jego emocji. W otrzymanym e-mailu czytam:

„- Terra nullius powinna mieć znak zapytania Terra nullius? Ziemia niczyja? Bo przecież żyją tu żyli na niej plemiona, narody itp.; chodziło mi bardziej o wskazanie, że bez względu na to, kto przywłaszcza sobie ,,swoją ziemię jak terytorium”, to ziemia-Ziemia do nikogo nie należy, chociaż, pozornie, jest w naszym władaniu. Oczywiście są terytoria bardziej
narażone na agresję, jak w Europie ŚRODKOWOWSCHODNIEJ, zwanej Rodzinną Europą (Miłosz) z punktu widzenia nostalgii pamięci itp.; ja nie odczuwam Utraty (kresów, ziemi itp.;), bo zgodnie z moją filozofią światologiczną (ani bóg, ani byt, tylko świat) wszystko jest komunikacją, przemijaniem, przypadkiem (losem jednocześnie) i do niczego nie można się
przyzwyczajać, bo nic nasze nie jest na własność i jesteśmy śmiertelni; uzurpacje człowieka w wypływają z nienawiści ,strachu, lęku przed śmiercią itp. zawłaszczanie, podbijanie,
to najbardziej częste i niszczące zachowanie; nie chodzi nawet o ekologię, lecz o po-etykę życia, bo dla mnie po-etyka światologiczna to takie doświadczania świata za pomocą konkretu metafizycznego, które zastępuje religię, a więc jest (dla ateisty mistyka jakim jestem) praktyką życia tu i teraz z nieuleczalną świadomością tragicznego losu wszystkich i
wszystkiego.
Wiele razy jeździłem od 1992 r. po obwodzie kaliningradzkim, Litwie kłajpedzkiej, na Łotwie byłem dwukrotnie (w tym cały miesiąc w 2013 r. w Kurlandii).
Natomiast Terra Negris- to czarna ziemia miłości, przemijania, bo ciałem jest wszystko: świat, życie, śmierć.
Zgoda jest heroiczną próbą przekroczenia poza, ale ten wertykalizm spełnia się tylko tu w tym życiu. Poza życiem i światem, śmiercią i miłością, nie ma NIC.”


Na szczęście to Żyd
Polskie figurki Żydów

Byłam niedawno, sanatoryjnie, w Krynicy Zdroju. Jakież było moje zdziwienie, zaskoczenie i – nie ukrywam – zdławienie, gdy w sklepach pamiątkarskich zobaczyłam … stery figurek i obrazków z Żydem „na szczęcie”. Sanatorium, w którym rezydowałam też urządzało w jego przestrzeni kiermasze handlowe, i tam również napotykałam się na … wizerunki Żyda z pieniążkiem.
Po powrocie do Poznania umówiłam się z tapicerem w kwestii renowacji mocno zużytego podnóżka. Otwierał, gdy do niego przyjechałam, duże wrota warsztatu, a na nich od wewnątrz, wśród różnych wyklejonych kartek informacyjnych, kalendarza, próbników i czego tam jeszcze, zobaczyłam wyświechtany, pajęczynami powleczony obrazek Żyda! Jako pulsującego w mentalności Polaków porzekadła: Żyd w sieni, pieniądz w kieszeni.
Uczucie ogarnęło mnie podobne tym kurortowym doznaniom. Przyznam, że przez moment zastanawiałam się nawet nad tym, by zareagować, ale w końcu machnęłam ręką. Niemniej problem we mnie tkwił. I oto – jak na zamówienie – dostałam zaproszenie do kawiarni-księgarni ”Cicha Kuna” w Poznaniu na spotkanie z Ericą Lehrer autorką książki „ Na szczęście to Żyd. Polskie figurki Żydów”.

Erica Lehrer jest amerykańską antropolożką kultury, kuratorką, autorką wydanej przed rokiem książki “Jewish Poland Revisited: Heritage Tourism in Unquiet Places” (Nowe spojrzenie na żydowską Polskę: turystyka tożsamościowa w niespokojnych przestrzeniach) oraz współautorką edytowanej w 2010 roku książki „Curating Difficult Knowladge: Violent Pasts in Public Places (Kurator i trudna wiedza: przemoc z przeszłości w miejscach publicznych). Na co dzień wykłada na Uniwersytecie Concordia w Montrealu.
W 2013 roku w Muzeum Etnograficznym im. Seweryna Udzieli w Krakowie zorganizowała wystawę „Pamiątka, Zabawka, Talizman”.
Podsumowaniem tej właśnie wystawy jest jej obecna publikacja.

Kiedy zaczęła przyjeżdżać do Polski w różnych domach intrygowały ją drewniane figurki Żydów, postacie zwykle w sile wieku, a to z brodą, a to z pejsami, w chałacie, z tałesem, w pelisie, w kipie lub mycce, za stołem, ze skrzypcami, z czosnkiem albo sakiewką, na sprężynce, gdy trąconej – kiwającej się w charakterystyczny sposób dla żydowskiej modlitwy, nakazu by modlić się całym sobą. Figurki te nierzadko z pieniążkiem. Rodzaj amuletu, talizmanu, by się darzyło – w domu, w biznesie.
Odwiedzała krakowskie festynowe targowiska, na Kazimierzu, Pod Sukiennicami. Od sprzedawców pozyskiwała kontakty z wytwórcami figurek, z rzeźbiarzami. Docierała i do nich. Powstał film, dokument o mentalności twórców (ciekawa bardzo relacja z wizyty w pracowni Józefa Reguły), ale przed wszystkim film o kontekście zakotwiczenia się stereotypu Żyda z pieniążkiem w polskiej oraz nie tylko ludowej kulturze. Powstała książka.
W chwilami mocno przejmująca w swojej ikonograficznej treści, bo książka będąc owszem, zbiorem esejów, jednocześnie stanowi rodzaj albumu, fotograficznego zbioru figurek Żydów, nie tylko tych „z pieniążkiem”. Rozdział „Rzeźbiąc żydowskie cierpienie” przynosi naprawdę rozdzierające wizerunki żydowskiego losu czasu Holokaustu.

Figurki przedstawiające Żydów – zauważa Erica Lehrer w swojej publikacji – powstawały w wielu krajach. W muzeach europejskich i prywatnych kolekcjach znajdują się dziewiętnastowieczne porcelanowe figurki Żydów, jak również ich karykatury, wykonane w Austrii, Anglii, Niemczech, na Węgrzech, w Rosji, Słowacji i Hiszpanii. W Izraelu wyrób figurek przedstawiających różne kultury i grupy żydowskie – między innymi wschodnioeuropejskich / Chasydów – jest tradycją, której początki sięgają czasu powstania państwa. Są sprzedawane obecnie także w Stanach Zjednoczonych jako popularne pamiątki w sklepach z judaikami. Figurki ze szkła weneckiego wyobrażające modlących się Żydów to popularna pamiątka kupowana we włoskiej Wenecji (w Wenecji, przypomnę, utworzono pierwsze w historii Getto Żydowskie, w 1555 r. – przyp. GB) , stanowiąca nawiązanie do wielowiekowej tradycji dmuchania szkła i sztuki szklarskiej wykonywanej przez Żydów. Na postrzeganie figurek, szczególnie przez widzów żydowskich, wpływ ma historia Żydów w danym kraju oraz pochodzenie samych rzeźbiarzy.
Wydawca zaś na okładce zamieszcza tę notę:
– Dziś figurek ,,Żydów na szczęście” jest w Polsce więcej niż polskich Żydów. Wraz z wejściem kraju na drogę kapitalizmu, figurki i obrazki ukazujące Żydów trzymających pieniądze rozpowszechniły się nad Wisłą. Talizmany te zawisły w domach i stanęły przy kasach sklepowych i restauracyjnych w całym kraju. Czy mają pozytywny czy negatywny
wydźwięk? Dzielą Żydów i Polaków czy ich łączą? Czy są to suweniry, czy może talizmany, czy wreszcie zabawki? Duchy Holokaustu czy też patroni polskiego kapitalizmu?
Analizując, co figurki oznaczają dla ich twórców oraz odbiorców „Na szczęście to Żyd” oferuje prowokacyjne spojrzenie na miejsce Żydów w świadomości współczesnych Polaków.

Czy prowokacyjne? – Realne. Zagłębione w historię, we wspólną na tych ziemiach koegzystencję, w przenikanie się kultur, w zagładę i jej pokłosie.

W księgę pamiątkową krakowskiej wystawy wpisano wiele wzruszających i refleksyjnych słów.
Np.:
„Postrzegam je w różny sposób. Niektóre wyglądają jak pomniki i w jakimś sensie są dobre. Niektóre są okropne i antysemickie. To zależy od rzeźbiarza !”.

„Piękna figurka Jezusa-Żyda w cierniowej koronie.
To prawdziwe przypomnienie o wspólnych korzeniach.”

„Figurki to też próba dotknięcia tego, co minęło (czyli świata żydowskiego z całą swoją energią, tradycją, muzyką i słowem). Coś gdzieś się jeszcze tli w naszych sercach, ale nie wiemy co? Ani gdzie ?”.

Ileż prawdy w tych wpisach. Ileż prawdy w książce Ericy Lehrer.

Na spotkanie z nią do „Cichej Kuny” przyszli o dziwo ludzie młodzi, pokolenie już czasu popeerelowskiego, studentki polonistyki, studenci kulturoznawstwa, studentka hebraistyki, student teatrologii, absolwent literaturoznawstwa i kulturoznawstwa …
Byłam zaskoczona (autorka książki również) poziomem i kulturą dyskusji, rozszerzonej o inne mniejszości narodowe, o funkcjonowanie w naszej rzeczywistości stereotypów i uprzedzeń, o poczucie tego, że są obywatelami świata – nie tylko swojego kraju i że ten kraj jest – winien być – też miejscem dla określanych mianem „innych”, że wspólnota ubogaca, pozwala wzajemnie się zrozumieć, znieść uprzedzenia, budować szacunek.

NIEPEWNOŚĆ EPOKI DEMOKRACJI

Jesteśmy wyraźnie w jakimś przełomowym momencie w dziejach świata, w stanie agresji do jakich nie dochodziło w ostatnich dziesięcioleciach, bezpardonowego naruszania wszelkim norm i konwencji, zbrojnych konfliktów nie ogarnianych już przez ukonstytuowane do monitorowania i negocjowania międzynarodowe agendy .
Trzeba wielkiej uwagi, rozwagi, wyczulenia na tętno naszego życia tonącego w coraz większym chaosie, jak bowiem mówi popularne porzekadło – gdy rozum śpi, budzą się demony.
Tu przypomnę, że autorem takiegoż sformułowania, podpisu pod jedną ze swoich prac, tłumaczonego też z hiszpańskiego wprost: Kiedy rozum śpi, budzą się potwory (upiory), jest Francisco Goya. Zatytułował tak rycinę (akwafortę) z cyklu „Kaprysy”, powstałego między1797 a 1798 rokiem. Według powszechnie przyjętej interpretacji odnosi się ona do wad ówczesnego społeczeństwa hiszpańskiego. Stanowi też swoją mrocznością alegorie ludzkiej świadomości. Goya przecież – podkreślają badacze twórczości artysty – w trakcie swojego długiego (1746 – 1828) i nader burzliwego życia, był świadkiem wielu wydarzeń rozgrywających się w Europie przełomu XVIII i XIX wieku; był świadkiem toczonych wojen, zawierania pokojów, narodzin i śmieci królów i cesarzy, zmian formacji ustrojowych …
Za sprawą tytułu przytoczonej ryciny powrócił Francisco Goya teraz do mnie, gdy zamykam kolejny tom rozważań Leszka Kołakowskiego* – „NIEPEWNOŚĆ EPOKI DEMOKRACJI”.
– Kiedy podobne zbiory „tekstów rozproszonych” – czytam we wstępie – ukazywały się za życia Autora, Leszek Kołakowski zwykł był mawiać, że o ich pożytku nie całkiem jest przekonany – o różnych sprawach w różnym czasie z oddzielna pisane, mają wspólną (denerwującą, jak ostrzegał) właściwość: ujawniają dwuznaczności ludzkich poczynań, niepewność wyborów, niejasność ocen.

Nie wiem czy denerwować mogą, czy raczej budzić refleksję, niekiedy trwożyć pytania:
– W jakim punkcie historii jesteśmy? Co wynika z doświadczeń minionego stulecia? Co czeka nas w przyszłości? A wokół nich zagęszczają się teksty Leszka Kołakowskiego zebrane w tomie ,,Niepewność epoki demokracji”.
Jak zauważa autor wyboru Zbigniew Mentzel, po 1989 roku Kołakowski wielokrotnie wyrażał przekonanie, że upadek komunizmu nie tylko nie rozjaśnił krajobrazu naszej cywilizacji, ale na odwrót – krajobraz ów zaciemnił i zagmatwał, pozbawiając go sensu określanego przez wyrazistą opozycję totalitaryzm – demokracja. Czy potrafimy zadbać o to, co stanowi fundament naszej cywilizacji? Czy nie korzystamy z owoców demokracji, zapominając, że trzeba też troszczyć się o jej podglebie?

Większość zebranych w tomie tekstów nie była dotąd publikowana w wydaniach książkowych. Wiele z nich – na przykład eseje ,,Ta diabelska wolność. Rozmyślania o złu” czy ,,Zabijanie upośledzonych dzieci jako fundamentalny problem filozofii” – czytamy po polsku po raz pierwszy. W tym drugim arcyciekawy wywód o demograficznych kalkulacjach.
Na szli „dobro” i „zysk”, i pytanie – na jakiej podstawie możemy wybierać między jednym a drugim …
W rozmyślaniach o złu natomiast mamy m.in. taki akapit:
Słyszymy też często, że powinniśmy nienawidzić grzechu, ale nie grzeszników, fałszu, ale nie tego, kto fałsz rozsiewa.[…] Dlaczego mielibyśmy twierdzić, że miłość wyrażająca się poprzez nienawiść jest nieprawdziwa ? Nawet najokrutniejszy terrorysta może z całkowitą racją utrzymywać, że również wówczas, gdy morduje innych ludzi, działa nie we własnym prywatnym interesie, lecz na rzecz jakiejś wielkiej sprawy, bo przecież sam przy tym naraża się na śmierć – i istotnie często bywa zabity.

I jeszcze XI przykazanie z HENDEKALOGU INTELIGENTA w konstrukcji Leszka Kołakowskiego:
Możesz być katolikiem albo buddystą, albo wyznawcą innej jeszcze wiary, możesz być, jak się to powiada, niewierzący i nie tracisz przez żadną z tych wiar swojej przynależności do świata inteligencji. Nie możemy jednak twierdzić, że twoja wiara lub niewiara jest równie dobrze ugruntowana jak twierdzenia z nauk chemicznych czy geologicznych.

Mówi się, że filozofia nie stwarza gorączki świata, ale nieźle ją mierzy. Kołakowski jest filozofem, który – pisze Zbigniew Mentzel – w sposób niezwykle sugestywny wyraża niepokoje naszych czasów.
Wiele trafnych „diagnoz” uważny czytelnik znajdzie w pismach Leszka Kołakowskiego, niemniej cytowane już tu przeze mnie zdanie: Przeszłość można przekląć, nie można jej jednak odwołać. – winno się przyjąć jako memento.

Grażyna Banaszkiewicz

*Leszek Kołakowski (1927 – 2009), profesor Uniwersytetu Warszawskiego do marca 1968 roku, od 1970 roku Senior Research Fellow w All Souls College Uniwersytetu Oksfordzkiego, laureat wielu międzynarodowych nagród, w tym Nagrody Biblioteki Kongresu Stanów Zjednoczonych im. Johna Klugego. Zaliczany jest do najwybitniejszych myślicieli XX wieku.

Kazimierz Brakoniecki
TERRA NULLIUS
Wydawnictwo „Z bliska”
Biblioteki Publicznej w Gołdapi
2014

Erica Lehrer
Na szczęście to Żyd
Polskie figurki Żydów/
Lucky Jews
Poland’s Jewish figurines
Wydawca
Korporacja Halart
Kraków 2014

Leszek Kołakowski
NIEPEWNOŚĆ EPOKI DEMOKRACJI
Wybór i słowo wstępne
Zbigniew Mentzel
Wydawnictwo ZNAK
Kraków 2014


Autor: naturalnie