Dla elit
Za bardzo podniesione pośladki…

Różne są ideały piękna i zakresie tolerancji dla odchyleń od wzorca idealnego. Także, a może przede wszystkim w kwestii wizerunku człowieka. Zwłaszcza nagiego. Zwłaszcza aktu kobiecego (o mężczyznach potocznie mówi się, że wystarczy, iż jest przystojniejszy od diabła – jakby go, tego diabła, kto widział…), któremu poświęcono i poświęca się wiele wnikliwej uwagi. Efektem choćby liczne wystawy fotograficzne, malarskie, rzeźbiarskie. Akt ten funkcjonuje w wideo-instalacjach. W albumach i opracowaniach tak literackich jak i krytycznych. Sama organizowałam międzynarodowe wystawy – 10 edycji – z cyklu „Paleta Erosa”, doznałam więc tego, że nawet w obszarze ekspozycji erotyki w zgłoszeniach prac dominował wizerunek aktu kobiecego. Skoro jednak już w samej definicji aktu zawiera się następująca informacja: Pierwsze znane rzeźby, pochodzące z czasów prehistorycznych, przedstawiały nagie kobiety, symbolizujące najprawdopodobniej Płodność (np. Wenus z Willendorfu). Później pojawiały się również symboliczne figurki męskie z wyrazistym członkiem. Tych przedstawień jednak nie traktuje się tradycyjnie jako aktów.
No właśnie aktów męskich – „nie traktuje się tradycyjnie jako aktów”, mimo że akt męski też jest w sztuce, od zarania dziejów obecny, by przywołać choćby cudnego Apollina – rzeźbę nazywaną powszechnie Apollem Belwederskim.

Przeglądałam niedawno wydawnictwa zgłoszone na Konkurs Książki Akademickiej w ramach XVI Targów Książki Naukowej organizowanych przez Wydawnictwo Naukowe UAM w Poznaniu i oko moje zatrzymało się na opisie tegoż Apolla – rzeźba wysokości 2,24 metra wykonana z marmuru – eksponowanego w Muzeach Watykańskich.
Cytuję z pamięci: „…pośladki za bardzo podniesione…”. Zdanie kończyła uwaga, że akt nazbyt jest ku drzwiom w prawo zwrócony.
Pobrzmiewa w tym (może tendencyjnie kwestię odbieram ?) uwaga, iż akt zanadto został uwidoczniony. Ale też okazało się, że te „zanadto” uniesione pośladki ukierunkowały mnie na wskazanie nagrody dziennikarzy we wspomnianym konkursie.
Ale jeszcze kilka chwil z Apollem. – Rzymska rzeźba pochodzi prawdopodobnie z II wieku (przypuszcza się, że była kopią rzeźby stojącej naprzeciw świątyni Apollina Patroosa na agorze ateńskiej, że pierwotnie dzierżyła w dłoni łuk, co pozwala przypuszczać, że przedstawiano Apolla jako boga łowów lub boga Słońca) i jest kopią wykonanego w IV wieku p.n.e. greckiego oryginału dłuta Leocharesa. Rzeźbę odkryto w 1489 roku w posiadłości rodziny Della Rovere pod Anzio, a zakupił ją papież Juliusz II, umieszczając ów posąg na dziedzińcu Belwederu. Stąd nazwa rzeźby, która popularność zawdzięcza niemieckiemu archeologowi i historykowi sztuki Johannowi Joachimowi Winckelmannowi, Uznał on Apolla za najwspanialsze dzieło rzeźbiarskie czasów antycznych i nowożytnych.
Dzieło stało się swoistym wzorem dla twórców późniejszych. O akcie męskim w sztuce polskiej po 1945 roku pisze w swojej pod każdym względem wyjątkowej książce „Nagi Mężczyzna” Paweł Leszkowiecz. Książce wyjątkowej, bo przede wszystkim w obrębie tematu nowatorskiej, jak dotąd bowiem, zwłaszcza w opisie krytycznym temat ten praktycznie nie zaistniał.
Stąd mój zdecydowany typ opracowania do wspomnianej nagrody.
Kiedy rozmawiałam z Haliną Oszmiańską, znakomitym redaktorem wielu wydawnictw, która pracowała i nad tym tytułem, pytając ją o charakter, specyfikę przygotowywania omawianej publikacji, z ożywieniem mówiła o wnikliwości traktowania przez autora tematu, o bogactwie w zasobie słów, o dużej jego kulturze literackiej i osobistej. Co ułatwiało – podkreślała – nie tylko proces redagowania książki, ale co zaważyło też na tym co się w niej – i jak – odwzorowało. Temat nie przekroczył granic dobrego smaku, nie stał się sensacją lecz wnikliwą krytyczno-naukową analizą problemu, jak to w recenzji wydawniczej określił prof. Andrzej Turowski „podminowanego”.
Skoro przywołałam prof. Turowskiego – pisze on, że akt męski jest obszarem podminowanym erotycznie i politycznie, ponieważ: „Pełen akt męski wciąż jest kontrowersyjny i wypierany”.
Dlatego – zauważa dalej prof. Turowski – książka ta jest pierwszym tak obszernym studium aktu męskiego i przedstawień męskiego ciała. Akt męski w polskiej kulturze nowoczesnej problematyzował kwestie indywidualnej lub zbiorowej wartości , a jego współczesny rozwój wiąże się z emancypacją społeczną i seksualną oraz demokratyzacją płci. Paradoksalny status aktu męskiego polega na tym, iż jest on symbolem zarówno władzy, jak i opozycji. Jest gatunkiem bardzo oficjalnym – rzeźbą publiczną, a jednocześnie intymnym, obscenicznym i często cenzurowanym. Dlatego rozważany jest akt męski w swojej genitalnej pełni i pruderyjnej osłonie, nacjonalistycznej dumie i anarchistycznym proteście, bolesnej nagości i zmysłowej rozkoszy. Książka ta wydobywa tę dwoistość i na przykładzie dzieł polskich artystów i artystek mierzy się z traumą i ekstazą, polityką i erotyką, oficjalną i alternatywną wykładnią aktu męskiego”.
Sam autor – historyk sztuki, kurator i wykładowca zajmujący się współczesną sztuką, kulturą wizualną oraz studiami nad seksualnością – relacjonuje: W sztuce współczesnej ostatnich dwudziestu lat mamy do czynienia z rozkwitem aktu męskiego. Jest to prawdziwy powrót gatunku wypartego po okresie celowej negacji PRL-u, dlatego tak wiele przykładów pochodzi ze sztuki po 1989 roku. Akt męski jest podejmowany przez najbardziej znanych artystów i artystki, pokazywany na wielu wystawach. […] Ta historia i analiza dzieł sztuki pisana jest przeze mnie również przeciwko polskiemu systemowi wystawienniczemu – wyznaje Leszkowicz, a szczególnie muzealnemu. Poza wystawami czasowymi poświęconymi głównie sztuce współczesnej, w stałych kolekcjach muzealnych nie mamy szansy zobaczyć wielu aktów męskich, szczególnie ubogo w tym obszarze wyglądają działy poświęcone sztuce XX wieku. Większość prac znajduje się w magazynach lub celowo nie były kolekcjonowane.

Zapoznając się z książką Leszkowicza myślałam, jak to jest, że w dobie życia zbyt często w zachowaniach publicznych „bezpruderyjnie” niesmacznych, gdy przychodzi nam obcować ze sztuką uciekamy się do postaw oburzenia, protestu, postaw niekiedy wręcz bigoteryjnych.
Obciążeniem powszechnym jest brak obycia ze sztuką, niezdolność do jej percepcji, refleksji, dyskursu. Co oczywiste wciskamy obłudnie w obszar tabu. Stąd krok do wandalizmu, też przecież eksplodującego z niekiedy rzeczywistego, a irracjonalnego poczucia wstydu.
Leszkowicz nie tylko z wyczuciem opowiada o akcie męskim, ale i z uczciwością wobec poszczególnych obiektów. Gdy rozumie się sztukę, łatwiej ją akceptować lub świadomie odrzucać. Barbarzyńca jedynie zakłada, że nie „bo nie”. Prawda jest też taka, że świat nigdy nie był wolny i od barbarzyńców. Również nagich.
Książka Leszkowicza ma walor edukacyjny, stąd ani słowo ani ikonografia nie epatują.
Od tego kim jesteśmy zależy jej odczytywanie.
A żeby nie zgubić pięknego Apolla… przynajmniej trzy współczesne prace w „Nagim Mężczyźnie” wywodzą się z jego formy: Posąg Szermierza – we Wrocławiu niemieckiego twórcy Hugo Ledrrera oraz z tego samego rozdziału – „Akty pomniki” wystawiona w Poznaniu, krakowskiego twórcy Mariana Koniecznego – Fontanna Apollina. No i gipsowy posąg – „Akt” Krzysztofa Malca (rozdział „Czas transformacji).
Chociaż, Marka Wasilewskiego „Adam” zupełnie jak Apollo ożywiony wygląda. Grzegorza Kowalskiego fragment ciała w pracy pt. „Krzesło” (rozdział „Akt męski w kontrkulturze”) też, jakby tu pozujący model był Apollem. A Alicji Żebrowskiej barokowy, fantazyjny portret transseksualisty „Kiedy inny staje się swoim” ? Itd., itd. I już widzę minę autora książki, czy prof. Turowskiego. Bo czy o identyfikowanie Apolla tu chodzi ? Spłyciłabym bardzo przedsięwzięcie autora „Nagiego Mężczyzny”.

Grażyna Banaszkiewicz

Paweł Leszkowicz
NAGI MĘŻCZYZNA
Akt męski w sztuce polskiej po 1945 roku
Wydawnictwo Naukowe UAM
Poznań 2012


Autor: naturalnie