Och, jak dawno tu nie byłam … A przecież mam za sobą czas, gdy niemal „pomieszkiwałam” w Kazimierzu (Kazimierzu Dolnym nad Wisłą). I w Kuncewiczówce, i w domu, do którego zjeżdżali dziennikarze telewizyjni, i na tzw. kwaterze prywatnej, a potem goszczona przez przyjaciół. No i za każdym razem zahaczałam o Dom Michalaków przy ul. Nadrzecznej, vis a vis, wyschłej w ostatnich latach, rzeczki Grodarz, na skręcie – idąc z Rynku w prawo – do malowniczego Wąwozu Małachowskiego.
Dom? Dwór!, z pokoleniowym tu zakorzenieniem rodziny Michalaków. Z niebywałą zupełnie atmosferą, bowiem w ogromnym salonie na ścianach gęsto od obrazów (wszak dziad Antoni Michalak (1899 -1975)1 zapisał się w historii sztuki swoim malarstwem,
a potem w jego ślady poszedł syn Janusz, drugi syn – Tadeusz został architektem oraz wnuk – Jan Seweryn), w tym portretów antenatów surowo na siadających wokół znacznych rozmiarów podłużnego stołu popatrujących.
Jakich bali, biesiad ten salon nie pamięta !!! …
Kazimierz w ogóle z chyba największej ilości galerii i pracowni malarskich w przeliczeniu na metr kwadratowy przestrzeni słynie.
W jednym z przewodników wyczytałam:
Kazimierz – miasteczko malarzy. Wielu artystów zachwyconych urodą tego miejsca
w kotlinie otwierającej się jedną stroną na Wisłę przybyło tu ze świata na dłużej niż tylko jeden plener i… osiadło na stałe. Tu teraz mają swoje pracownie, swoje rodziny, swoje domy…
Krakowski bard Leszek Długosz zapisał w wierszu „Malowanie w Kazimierzu” (z tomu i płyty „Na rynku usiąść w Kazimierzu…”)
Taki tu zwyczaj:
– Sztuka i sztuka życia w jedno
Zespolone
Trochę sprzedane
Trochę kupione
Jeżeli sama mam teraz z pamięci jakąś listę tychże artystów spisać, to – z całą pewnością Franciszek Kmita (1926 – 2013), niezwykle energiczny, przedsiębiorczy i rozmiłowany bezgranicznie w Kazimierzu. W jednej z bocznych od Rynku uliczek wybudował przestrzenną i gościnną pracownię. Zaciągał do niej niemal każdego, kogo w kawiarence, w której przesiadywał poznał. Mówiono o nim „Canaletto Kazimierza”.
Przyjechał do Kazimierza tuż po studiach w warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych, gdzie malarstwa uczył się od Jana Sokołowskiego, Eugeniusza Arcta i Michała Byliny,
a grafiki – od Andrzeja Rudzińskiego. Był prezesem Towarzystwa Opieki nad Zabytkami,
a przecież w Kazimierzu było i jest o co, jeżeli odnieść się do kwestii zabytków, dbać !Także – Jerzy Gnatowski (1929 – 2012) – Członek Brytyjskiej i Królewskiej Akademii Akwareli, wykładowca malarstwa, którego tytułowano mianem: Król polskiego krajobrazu.
Studiował na Wydziale Sztuk Pięknych Uniwersytetu im. Mikołaja Kopernika w Toruniu, później uczył tam technik malarskich i kopii. Przez wiele lat mieszkał w Kazimierzu, należał do Kazimierskiej Konfraterni Sztuki.2
No i – Stanisław Łazorek (1938 – 2000) – w 1964 r. ukończył warszawską ASP. Studiował pod kierunkiem Stanisława Szczepańskiego. W latach 70. XX w. zaczął przyjeżdżać do Kazimierza. Kupił tam dom. Mimo, że praktycznie mieszkał w stolicy, Kazimierz Dolny stał się dla niego jedynym tematem obrazów. Był inwalidą, malował jedyną tylko, prawą ręką, idealizując wizerunek miasteczka. Właściwością jego obrazów są jasne, pastelowe tonacje, pogodny, romantyczny klimat.
Zgodnie ze swoim życzeniem został pochowany na cmentarzu w Kazimierzu, natomiast Kazimierska Konfraternia Sztuki nadała mu pośmiertnie tytuł Honorowego Obywatela Miasta Kazimierza Dolnego.
Dalej – osobliwy Daniel Jerzy de Tramecourt (1950 -2015) oryginalny bardzo malarz, grafik, rzeźbiarz. Jakiś czas mieszkał w Paryżu, gdzie poznał twórczość Alberto Gaicomettiego, pod wyraźnym wpływem którego pozostawał. Po powrocie do kraju zamieszkał w Kazimierzu. Motywem jego prac była martwa natura, pejzaż nadwiślański, nieco zdeformowany Kazimierz z trochę nierealnymi postaciami.
Jeszcze – Krzysztof Raczyński Krzyr (ur. 1947) – Jego malarstwo zaskakuje prostotą formy, mocną fakturą, syntetycznym przekazem i dodatkowo nową kolorystyką – czytam
w katalogu jednej z jego w Kazimierzu wystaw. Kupiłam wtedy niewielki obrazek – olej
na płótnie ukazujący fragment kazimierskiego rynku ze studnią, w czapach śniegu.
Historyk, malarz i kolekcjoner dzieł sztuki. Od lat związany z Kazimierzem. Członek Związku Polskich Artystów Malarzy i Grafików oraz Kazimierskiej Konfraterni Sztuki
Jeszcze – Jan Wołek (ur. 1954) –malarz, poeta, pisarz, pieśniarz i karykaturzysta. Studiował filozofię. Dwukrotny zwycięzca Studenckiego Festiwalu Piosenki
w Krakowie; wielokrotny uczestnik i laureat Festiwalu Artystycznego Młodzieży Akademickiej FAMA. Nagradzany także jako malarz. – Jego słowa, jego malarstwo są bardzo precyzyjne. Mówi: – Żyję w świadomości tego, że doskonałości nie ma, to jest jak z tą chińską filozofią, że ja jestem ciągle w drodze i ciągle gonię za jakimś ideałem, natomiast nie wierzę w jego istnienie.
–
No proszę, samą mnie tera zaskakuje ilu z kazimierskich artystów poznałam. Ilu mnie intrygowało, zaciekawiali mnie swoją twórczością.
A ilu jeszcze nie poznałam …
Powroty do Kazimierza dają mi tę szansę. Na wejście do kolejnych pracowni. Bo kiedy już nie da się na filmowej projekcji w ramach letniego Festiwalu „Dwa Brzegi” (w tym roku towarzyszyłam mu retrospektywna, ciekawie bardzo w formie filmowych taśm zaaranżowana w Muzeum Nadwiślańskim, wystawa dokonań naszej oscarowej scenograf i dekoratorki wnętrz – Ewy Braun)3, wysiedzieć pod gigantycznym i nagrzanym niemiłosiernie namiotem, jest dokąd – poza kazimierskimi kawiarniami – uciekać.
–
Mykam więc do Michalaków, przecież wspomnień tyle !
Wanda z Poznania się wywodzi. Pracowała w latach 70. XX w. w prasie poznańskiej,
z końcem tych lat znalazła się w zespole Magazynu Ilustrowanego „Tydzień”, gdzie
ja już byłam zasiedziała. Pamiętam, jak z kolegami, którzy już w inną podróż się udali staliśmy na schodach Ratusza z okazałym bukietem kwiatów. Urzędnik Stanu Cywilnego kolejny raz wywoływał nazwiska jej i jej wybranego, ale pary młodej ani śladu …
I gdy już miano inną parę miano prosić do Sali Renesansowej, nagle zdyszani Wanda i Janusz wbiegli na schody. Wanda na jasnej spódnicy miała widoczną plamę. (Dzisiaj mówi z uśmiechem: – Bo sprać się jej nie dało !).
Ślub się odbył. Wanda otrzymała nasz bukiet. A wkrótce wyjechała do Kazimierza, skąd jak już z tego co powyżej wynika, jej mąż się wywodził.
„Tydzień” z chwilą wprowadzenia stanu wojennego w 1981r. zamknięto. Nas, dziennikarzy tego magazynu nie zweryfikowano, i tak zamknął się tamten rozdział naszych życiowych dróżek.
Wanda usiłowała jeszcze bronić – już w Kazimierzu – Kuncewiczówki, jednak i ten rozdział musiał się zamknąć.
Zafascynowana austriacką pisarką i feministką Elfriede Jelinek swoje eseje wokół jej twórczości ukonkretnia. No i wielki dom ma przecież nagłowie. Ten szczególny dom – Galerię.
Gdy spojrzeć na plakaty w korytarzu, trzeba przyznać, że imponujące ekspozycje w niej gościły: Henryk Waniek, Maria Anto, Jacek Sempoliński, inni… Oczywiście rodzinne prezentacje też się dzieją: przywoływany już ojciec i dziadek – Antoni Michalak.
Wystawa „Michalakowie – Trzy Pokolenia”. Obecnie zaś trwa prezentacja Jana Michalaka „Panta Rei”. Dopełnienie wcześniejszej przeniesionej tu z Włoch, gdzie Jan teraz rezyduje, ekspozycji „Nella città di Kazimierz Dolny Sulla Vistola 1997-2017”.
Jan oprowadza mnie po niej opisując w formach przestrzennych i figuratywności obrazów całe założenie miasta nad Wisłą.
Wie Pani ? stwierdza raczej niż pyta – i od razu wskazuje tak na konkretny obraz,
jak i na w przeciwną ich domowi stronę: Wszystko wiąże się z górą. – Początki są tam (Wietrzna Góra), związane są z księciem Kazimierzem Sprawiedliwym (XIX-wieczne opracowania podają nawet rok 1181 jako czas jego powstania). Miasteczko rozłożyło się w dolinie u ujścia Grodarza do Wisły, a w wyniku rozbudowy już w XVI wieku zostało ujęte z trzech stron budowlami sakralnymi: od północy farą – kościołem parafialnym,
od wschodu kościołem szpitalnym św. Anny, od południa – kościołem Zwiastowania NMP, w roku 1627 przekazanym zakonowi oo. reformatów.
Masywna bryła kościoła farnego, wraz z Górą Trzech Krzyży – symboliczną Górą Golgotą, dominuje nad rynkiem, nad miasteczkiem. Zwrócona ku wschodowi,
z lekkim skręceniem ku północy, prezentuje od strony Rynku dwie elewacje: południową, wielką kulisą – ekranem ściany zamykającą przestrzeń Rynku i zachodnią – w skrócie perspektywicznym dynamicznie prowadzącą wzrok w daleką nieskończoność nieba.
Przechodzimy do kolejnej sali, Jan Michalak pokazuje kolejne kierunki, usytuowania miejsc sakralnych.
Po powrocie do domu weryfikuję swoją pamięć. Przywołuję mapkę Kazimierza i nanoszę na nią znaki:
Kościół Rzymskokatolicki – Fara (pochodzi z 1325, rok ukończenia budowy obiektu
–1613)
Klasztor Ojców Franciszkanów (rok ufundowania – 1589)
Kościół pw. św. Anny i św. Ducha (pierwotnie, jeszcze w XVI wieku, w miejscu dzisiejszego kościoła murowanego zlokalizowany był kościółek drewniany, który
w połowie XVI wieku, po pożarze fary, pełnił funkcję kościoła parafialnego. Najprawdopodobniej 1635 obiekt został przebudowany)
Parafia św. Jana Chrzciciela i św. Bartłomieja Apostoła w Kazimierzu Dolnym (erygowana w 1325)
Kościół Rzymskokatolicki Sanktuarium Zwiastowania NMP (konsekracja nastąpiła
w 1591)
Synagoga (zbudowana w II p. XVIII w., doszczętnie zdewastowana przez hitlerowców
w 1944, obudowana w 1953 z przeznaczeniem na salę kinową, która działała do 2003)
To wręcz nieprawdopodobne! , ale chyba rozumiem to, że Jan z łatwością odnalazł się
w Rzymie…
–
Kurator wystawy Giuseppe Ussani d’Escobar pisze w katalogu do tejże wystawy:
– Jego Sztuka jest intensywnie mistyczna …
Dopełnia zdanie, iż jest to mistycyzm wizyjny i pogański.
Dla mnie te ekspresyjne, do sztuki naiwnej jednocześnie nawiązujące płótna, opowiadają o Kazimierzu, miejscu tyglu – wielokulturowym, wielowyznaniowym.
Ale oddając jeszcze głos kuratorowi wystawy, cytuję: – Człowiek jest w ciągłym poszukiwaniu tajemniczego wokabularium4 stworzenia. Formy są ziarnami pierwotnego wszechświata i znajdują prawdę w uproszczeniu. Im bardziej zbliżamy się do początków człowieka, tym bardziej kształt oczyszcza się, stając się esencjonalnym. Ciało ludzkie mogłoby zsyntetyzować się w geometrie, które wiążą się między sobą
w konsekwencjonalności kosmicznej. […] Jesteśmy materią i substancją twórczą tego wyjątkowego wszechświata, gdzie wszystko płynie i rodzi się od nowa. Bezruch
nie należy do kodu geometrycznego tej planety, tej galaktyki, wszystko i wszyscy jesteśmy wezwani do działania… Panta Rei… Wszystko płynie …
–
Kurator wystaw Jana Seweryna Michalaka pisze z charakterystycznym dla ludzi Południa temperamentem, charakterystyczną emocjonalnością. Niemniej – jeżeli bywało się
w Kazimierzu, nie sposób nie odczytać, nie dostrzec w obrazach artysty wspomnianej wibracji, emanacji przeszłości, dającej tutaj szczególną oprawę współczesnej krzątaninie.
Ale nieco subiektywnie skoryguję owo Panta Rei.
To jedno z tych wyjątkowych miejsc, gdzie ma się wrażenie, iż czas płynie, ale i stoi równocześnie. Co oddają wszystkie obrazy. Zamknięte w ramach płótna, przed którymi stajemy z naszą ekspresją, wrażliwością, wyobraźnią i – ożywiamy je w sobie.
A gdy stajemy realnie na Kazimierskim Rynku, wzdychamy: JAK Z OBRAZU !
–
Dobrze, że wróciłam tam po tylu latach…
Tyle pozostało i tyle równolegle się zmieniło.
Wszak Norwid pisał: – Wczoraj – to dziś, tylko trochę dalej.
Grażyna Banaszkiewicz
(zdjęcia autorki)
1 Obszerny i warty poznania opis twórczości tego artysty zawiera ten adres:
https://culture.pl/pl/tworca/antoni-michalak
2 Kazimierska Konfraternia Sztuki – powstała w 2001 r. i jest historyczną spuścizną kolonii artystycznej stworzonej w Kazimierzu nad Wisłą przez Tadeusza Pruszkowskiego
w 1923 r. – Konfraternia cały czas realizuje ideały wspólnoty tworzenia sztuki.
Nikt nikogo nie ocenia, nikt nie pogania. Liczą się wolność i własny zmysł estetyczny.
Działalność Kazimierskiej Konfraterni Sztuki rozpoczęła się od obrazu „Gdzie tak naprawdę urodził się Szekspir, czyli nieznane kartki z dziejów Kazimierza”.
Jest to monumentalne dzieło o wymiarach 2 na 5 metrów. Jeden obraz, 16 artystów
i zamierzenia Konfraterni w pigułce. – Konfraternia liczy obecnie blisko 60 artystów malarzy związanych z Kazimierzem Dolnym. Tu żyją, tu tworzą, tu szukają inspiracji.
3 Ewa Braun – (ur. 1944 w Krakowie) Absolwentka historii sztuki na Uniwersytecie Warszawskim (1970). Została wykładowczynią Wydziału Scenografii Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie oraz PWSFTviT w Łodzi. Uzyskała członkostwo
w Amerykańskiej Akademii Sztuki i Wiedzy Filmowej oraz w Polskiej Akademii Filmowej. Przy produkcjach filmowych i telewizyjnych w różnych rolach, także jako projektantka kostiumów, rozpoczęła pracę w 1970. Współtworzyła oprawę plastyczną filmów wielu polskich reżyserów, m.in. Wojciecha Hasa (Nieciekawa historia, Pismak), Janusza Majewskiego (Zazdrość i medycyna, Zaklęte rewiry, C.K. Dezerterzy, Sprawa Gorgonowej, Królowa Bona), Tadeusza Konwickiego (Lawa), Krzysztofa Zanussiego (Iluminacja, Barwy ochronne, Spirala), Agnieszki Holland (Europa, Europa) i Andrzeja Wajdy (Wielki tydzień).
W 1994 otrzymała Oscara za dekorację wnętrz do Listy Schindlera Stevena Spielberga. W 1987 wyróżniona na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni za scenografię do Cudownego dziecka.
4 Słownik języka polskiego PWN
znaczenie (hiszp.: vocabulario, łac.: vocabũlum)
1. myśl zawarta w czyjejś wypowiedzi, w czyimś zachowaniu itp.
2. wartość, ważność czegoś
3. treść, której znakiem jest wyraz lub wyrażenie
Autor: naturalnie