Psychologowie mówią, że dobrze jest to sobie uświadomić i chronić się przed tłumem, nie dać narzucić sobie zbiorowego, histerycznego myślenia, podążania za niesprawdzonym, nie przyswajania niedorzecznych opinii, postępowania nielicującego z własnym rozeznaniem i godnością.
Nie jest to proste, bo nie każdy z nas ma odwagę samodzielnego wartościowania, predyspozycję do niezależności, świadomej odrębności zwłaszcza (będę to cały czas podkreślać!) w dobie tego mocno zagęszczającego się świata. Jest nas już przecież na tym globie według statystycznych publikacji 7,9 miliarda.**
Wielka liczba
Cztery miliardy ludzi na tej ziemi,
a moja wyobraźnia jest jak była.
Źle sobie radzi z wielkimi liczbami.
Ciągle ją jeszcze wzrusza poszczególność.
Fruwa w ciemnościach jak światło latarki,
wyławia tylko pierwsze z brzegu twarze,
tymczasem reszta w prześlepienie idzie,
w niepomyślenie, w nieodżałowanie.
Ale tego sam Dante nie zatrzymałby.
A cóż dopiero kiedy nie jest się.
I choćby nawet wszystkie muzy do mnie.
–
To fragment wiersza naszej wielkiej Polskiej Poetki, Noblistki – Wisławy Szymborskiej, wiersza z tomiku „Wielka Liczba” * wydanego w 1976 roku.
Jednakże wtedy na naszym globie były tylko cztery miliardy ludzi. Od tego czasu ludzkość się ponad-podwoiła ! Co powoduje coraz więcej trudnych do bieżącego rozwikłania problemów, napięć, przesileń.
Dlatego sięgnęłam do tego wiersza ?, i dlatego także, że – pamiętam – ku sporemu zaskoczeniu dr. Jolanty Rajewskiej, która zwróciła się do mnie z prośbą o zabranie głosu w video-konferencji UAM na temat naszej rzeczywistości, pobieżnie wprowadzając mnie w tok planowanych wypowiedzi, jednocześnie prosząc mnie o nadanie swojemu wystąpieniu tytułu zaskoczona była, ze od razu zdecydowałam i powiedziałam: UPCHANI , co ją wyraźnie zaskoczyło i poprosiła o słowną krótką eksplikację. Po jej wysłuchaniu chwilę milczała, po czym z zadowoleniem zaakceptowała temat, przyznając iż dotąd nad tym w ogóle się nie zastanawiała.
=
Jego nośność w pierwszym momencie mnie onieśmieliła, jednocześnie zdałam sobie sprawę, że oto mogę poruszyć problem zapewne przez wielu z Państwa nie zauważony, jednocześnie niezręczny, niepoprawny (bo dzisiaj waży się wszystko właśnie leksykalną poprawnością), jak więc tu mówić o przeludnieniu świata, o tym, że zrobiło się ciasno, że trącamy się łokciami, że narasta wzajemna wrogość, agresja …
A tak, tak właśnie jest. Oczywiście z różnym w różnych obszarach Globu natężeniem. Niemniej – coraz trudniej o w pełni satysfakcjonujące nas miejsca pracy, miejsca wypoczynku, nie mówiąc o miejscach zamieszkania – na ogół w szybko stawianych potężnych i tandetnych blokowiskach.
To powoduje nasze permanentne zmęczenie, zaniepokojenie, podenerwowanie, by nie rzec – podminowanie. To sprawia, że coraz mniej mamy satysfakcji z różnych kontaktów, przedsięwzięć, zawodowych, czy poza zawodowych poczynań.
Coraz mniej między nami uprzejmości, przewidywania, zrozumienia, natomiast coraz więcej postaw wymuszających, roszczeniowych, siłowych. Zarówno słownych, jak i mimo prawem zagrożonych konwencji i konsekwencji – fizycznie przemocowych.
Rywalizujemy już nie z emocjami współuczestnictwa, lecz z zacięciem bycia definitywnie lepszym, więcej zagarniającym, …. głośniej krzyczącym, bardziej sfrustrowanym, ect ,ect.
Zaznaczam – mówię ogólnie.
Niemniej w tym ogóle jesteśmy tak naprawdę wszyscy. Jesteśmy w tempie i zagęszczeniu życiowych spraw różnej wagi upchani !
=
Psychologowie mówią, że dobrze jest to sobie uświadomić i chronić się przed tłumem, nie dać narzucić sobie zbiorowego, histerycznego myślenia, podążania za niesprawdzonym, nie przyswajania niedorzecznych opinii, postępowania nielicującego z własnym rozeznaniem i godnością.
Nie jest to proste, bo nie każdy z nas ma odwagę samodzielnego wartościowania, predyspozycję do niezależności, świadomej odrębności zwłaszcza (będę to cały czas podkreślać!) w dobie tego mocno zagęszczającego się świata. Jest nas już przecież na tym globie według statystycznych publikacji 7,9 miliarda.**
Takiego tłoku tu jeszcze w historii tego globu nie było !
Szczepienia, medykamenty, operacje, naświetlenia i inne medyczne zabiegi, głównie zaś szybka diagnostyka robią, i bardzo dobrze !, swoje – ratują, wydłużają nam życie !
Jako ciekawostkę przytoczę napotkaną w literaturze geopolitycznej wiadomość, że:
– Ludność świata – czyli ogół wszystkich ludzi zamieszkujący Ziemię. Jej stan populacji w grudniu 2021 roku według publikacji statystycznych wynosił, jak już nadmieniłam, około 7,9 miliarda.
Jeszcze 10 lat temu najwięcej ludzi zamieszkiwało Azję (ok. 4,31 mld), następnie Afrykę (ok. 1,15 mld), Europę (ok. 745 mln), Amerykę Łacińską (ok. 617 mln), Amerykę Północną (ok. 356 mln bez Ameryki Środkowej i Karaibów) oraz Oceanię (ok. 37 mln).
W ciągu roku na świecie rodzi się około 131 mln dzieci i w tym samym czasie umiera 55 mln osób, co daje średni przyrost 76 mln osób rocznie.
Ekumena zajmuje obecnie około 91% lądowych obszarów Ziemi. Rozmieszczenie ludności na ziemskim globie jest bardzo nierównomierne: około 52% populacji ludzkiej zamieszkuje tereny oddalone od brzegu morza nie więcej niż 200 km, przy czym tereny te stanowią około 26% lądów. Średnia gęstość zaludnienia na świecie w 2015 wynosiła 49 osób na km² lądu (54 bez wliczania Ameryki).
Te dane naprawdę poruszają.
Liczbę wszystkich ludzi, którzy kiedykolwiek żyli na Ziemi, szacuje się na 108 miliardów, z czego (sic!) około 7% żyje obecnie.
–
Przeludnienie, jak wspomniałam, jest dość kontrowersyjnym tematem do poruszenia w szerszym gronie. Podobnie do innych, równie, jak nie bardziej kontrowersyjnych a realnych tematów, ta kwestia ma zarówno swoich zwolenników, czyli osoby trzeźwo widzące rzeczywistość, przejmujące się problemem w oraz denialistów***, twierdzących, że ten, taki problem nie istnieje lub, że nie jest wart uwagi.
Nie podzielam tego drugiego stanowiska. Jestem w znacznie szerszej – sądzę – grupie głoszącej, że nic co ludzkie nie jest mi obce.
Tłok może mi dokuczać, i nierzadko dokucza, co nie daje mi jakiegokolwiek uprawnienia do spychania kogokolwiek na margines, czy w niebyt !
=
Przeludnienie definiowane jest jako sytuacja polegająca na występowaniu nadmiernej liczby
ludności, których środowisko naturalne nie jest w stanie utrzymać (pod względem pożywienia, wody pitnej, powietrza do oddychania itp.).
Podróżujący intensywnie i z pasją realnego poznawania świata znają te trudne, często trwożące, czy obezwładniające obrazy nie tylko z medialnych przekazów, a właśnie z autopsji, z realnego wtapiania się w nieprzebrane tłumy nie tylko na targowiskach, czy festynach, ale w obszarze niewyszukanych zabudowań, na drogach codziennie przemierzanych przez masy ludzi dążących do miejsc zarobkowania, czy powracających następnie do swoich noclegowni.
Nie raz opisywał te zdarzenia w swoich znakomitych reportażowych książkach Ryszard Kapuściński.
Zagadnięty o ten globalny problem przez Krystynę Strączek w publikacji „Ryszard Kapuściński autoportret reportera” ****, kiedy to zapytała ona: – Czy praca reportera może coś zmienić ? Czy nie miał On nigdy poczucia bezradności ? – Odpowiedział: – Zmienić to my bezpośrednio nie możemy nic, ale możemy wpływać na polityków, możemy pomagać. Poprzez to, że informujemy opinię publiczną, możemy pośrednio wpływać na te, czy inne decyzje. Uważam też w tej kwestii i rolę mediów za niesłychanie istotną.
Dzięki mediom, które stały się czymś w rodzaju pośrednika między różnymi stronami, które – dodam – są – zwłaszcza telewizja, fotoreporterzy – szerokim i niemal detalicznym okiem na świat !
Media przezwyciężyły dwie bariery, z którą ludzkość długo borykała się bezskutecznie: czasu i przestrzeni. – Ileż to już kadrów stało się ikonicznymi obrazami tego naszego mocno i drastycznie zadeptanego globu !
=
Wszelkie publiczne środki lokomocji, mimo jak w dalekobieżnych pociągach, czy autokarach – limitowania miejsc – są permanentnie zatłoczone. Dumni ze swoich „wypasionych fur” – szybko tracimy dobre samopoczucie, gdy już nie tylko na ulicach miast, ale i na szybkobieżnych autostradach stoimy w niekończących się korkach!
Terminy u fryzjera, krawca, a i lekarza, i kogo tam jeszcze – coraz bardziej się wydłużają. A kiedy błagamy o znalezienie jeszcze i dla nas jakiegoś okienka słyszymy: – No jeszcze pana, panią tu upchnę …
Każdy dzień jest dniem jakiejś gonitwy i wpychania-upychania się takie czy inne zdarzenia, sytuacje, miejsca oraz przestrzenie ! Bo przestrzenie dramatycznie się kurczą.
Pamiętam swoją szkołę podstawową. – Odległość między ławkami, szerokie korytarze, duże boiska.
Kiedy teraz patrzę jak dzieci i młodzież przeciskają się pomiędzy warstwami zawieszonej w szatniach odzieży, często ją zrywając, strącając z haczyków, myślę, ze to obraz dość symboliczny dla współczesnego stanu świata.
Podobnie jak nerwowe kolejki przed windami w wieżowcach. O określonych godzinach – fali wyjść z, i powrotów do domu ileś osób nerwowo przestępuje z nosi na nogę, a potem bezpardonowo szturmuje windy, tym bardziej desperacko, im wyżej zamieszkuje.
–
O, mieć swój własny domek !
Tak ? – Z tym że osiedla tzw. jednorodzinnych domków raczej nie przypominają już domu w ogrodzie. To także przestrzenie upchanych na danych parcelach niezliczonej ilości domków i dobudówek !
Itd., itp.
– Przepychamy się na korytarzach, ulicach, placach, na stokach, we wszelkich wejściach, przy dojściu do lady, czy kasy w marketach. Wszędzie !
Grodzimy przestrzenie na plażach i mamy serdecznie dość tej wymarzonej dokądkolwiek dzisiaj, atrakcyjnej w folderze wycieczki. Bo depczemy po piętach innym, który też wymarzyli sobie Asyż, Kair, Barcelonę, Rzym, Paryż, a oni napierają na nas !
=
Cztery miliardy ludzi na tej ziemi – ale … już mało kogo wzrusza poszczególność. Upchani ludzie widzą na przecież tylko swój cel, wystawiają łokcie, żeby mieć choć trochę więcej przestrzeni.
Narasta agresja, (powtarzam to), przemoc, coraz powszechniejsze staje się nieliczenie się z nikim i z niczym. Puchnie tylko własne JA. Osobiste potrzeby, pomysły na życie, zakusy na redukowanie tego , co wadzi, chociaż ma wymiar społeczny, na podporządkowanie sobie otoczenia według własnych reguł, poczynając od otoczenia rodzinnego, poprzez sąsiedzkie, towarzyskie, pracownicze po … po wszystko po co da się sięgnąć, co da się zawłaszczyć.
Obok nas, na naszych oczach i z naszym cichym przyzwoleniem wyrastają niemal średniowieczni tyrani, burzący tzw. „uświęcony ład” w imię poczucia wyjątkowości, przydania im prerogatyw, wyniesienia na eksponowane stanowiska.
Społecznie namaszczeni szybko tracą poczucie społecznej misji. Mają oto okazję zabezpieczyć „swoje stado” (jak mi kiedyś butnie oznajmił jeden z panów, który po wyborach znalazł się na liście radnych: – No to będę zabezpieczony nawet na cztery pokolenia !
Pamiętam tylko, w swoim uniesieniu, że mu „odpaliłam”, że jego Ojciec – swego czasu naprawdę oddany prowadzonym różnym społecznym rozwiązaniom – przewraca się w grobie!
Ale to właśnie ten tzw. „syndrom czasu”.
=
Powołany specjalnie zespół naukowców opracował model, według którego liczba ludności na świecie będzie rosła do 2064 roku, kiedy to osiągnie 9,7 miliarda (rosnąć będą prognozują , biorąc jednakże poprawkę na sytuacje kryzysowe (wojna, epidemia, katastrofy demografowie Azji, a w szczególności Afryki), a potem zacznie spadać. Oznaczałoby to, ze w 2100 roku liczba ludzi na świecie wyniesie 8,8 mld, czyli 2 miliardy osób mniej niż pierwotnie sądzono. Co uspokaja, i nie uspokaja. Dynamika życia jest wszak w gruncie rzeczy nieprzewidywalna. Kreśli się pewien obraz, który wskutek nagłych zdarzeń może się w znacznym stopniu, albo i diametralnie zmienić !
Czy ktoś przewidział nasz świat takim, jakim go dzisiaj zasiedlamy, zadeptujemy ?
A, tak ! – kilku pisarzy science fiction…
Czytaliśmy ich owszem z dużym podnieceniem i podziwem ich wyobraźni, nie biorąc jednakże owej wyobraźni do siebie tu i teraz, nie przypuszczając, że coś z tego może się faktycznie zrealizować… Czas nas jednak nas przeskoczył i zaskoczył ! I wcale nie będzie się w przyszłości bliższej i dalszej ograniczał. A nie życzmy sobie jakiegokolwiek dramatu tak przez literaturę, czy obrazy filmowe kreowanego ! Po prostu myślny, przewidujmy, działajmy, zapobiegajmy. W końcu człowiek to BUDOWNICZY ŚWIATA !
Grażyna Banaszkiewicz
– dziennikarz, reżyser –
Zdjęcia autorki
* Wisława Szymborska – WIELKA LICZBA – Czytelnik, Warszawa 1976
** 7,9 miliarda – Rocznik statystyczny 2022
*** Denializm – z języka angielskiego w psychologii określenie zachowania ludzi, których wyborem jest zaprzeczanie rzeczywistości jako unikanie niewygodnej dla siebie prawdy. Literatura dot. denializmu podaje, że w Polsce dominują: denializm klimatyczny, kształtu Ziemi, płci biologicznej, Holokaustu, otyłości, szczepień, chemii rolnej, chemioterapii i ewolucji biologicznej)
**** Wydawnictwo Znak-Kraków 2006
***** Dane z grudnia 2021 roku.
**Kent E. Hovind – amerykański kreacjonista młodej Ziemi, znany ze swoich wykładów, w których argumentuje za odrzuceniem teorii ewolucji i teorii Wielkiego Wybuchu na rzecz swojej interpretacji biblijnego opisu stworzenia świata.
Autor: naturalnie