Dla elit
Serce rozumiejące

Serce rozumiejące
Wszelkie próby nadania swojemu istnieniu „satysfakcjonującej formy narracyjnej” prowadzą do egzystencjalnych tragedii – pisze francuski filozof Alain Finkielkraut w zbiorze esejów o literaturze.
„Główna przeszkoda wznosząca się między nami a światem, czy też między nami samymi, jest natury powieściowej” – pisze Alain Finkielkraut. To narracja, którą snujemy próbując zrozumieć egzystencję. Ale zamiast cokolwiek rozjaśniać przesłaniamy sobie świat, ulegając złudzeniu, kreując legendy i mity. Finkielkraut pokazuje, ze wszelkie próby nadania swojemu istnieniu „satysfakcjonującej formy narracyjnej” (czyli stworzenia owej zasłony!) prowadzą do egzystencjalnych tragedii.

Narracje melodramatyczne
Szkice Finkielkrauta – dziewięć esejów poświęconych wybranym dziełom literackim – zostały zatytułowane znacząco „Serce rozumiejące”. To Salomon błagał Boga o „serce rozumiejące”, kiedy stanął przed nim czując się ubogim i niedoświadczonym. Prosił o łaskę rozumienia i miłości, o mądrość? „Bóg wszelako milczy. Może przygląda się nam (…) ale nie odpowiada. (…) pozostawia nas samym sobie” – pisze autor we wstępie. I puentuje dowcipnie: cokolwiek my myślimy o jego rozkładzie zajęć…
Dokąd zatem mamy kierować naszą prośbę o zrozumienie z nadzieją, że otrzymamy odpowiedź? Finkielkraut odsyła do literatury – bez gwarancji, ale jednak. Na zakończenie książki dodaje jedno zastrzeżenie – ważne by wiedzieć, co wybieramy powierzając „kształtowanie swojego losu literaturze”. Sztukę czyli „wyjaśnianie bytu” czy paplaninę sztuki – „oślepiającą klarowność melodramatu i jego moralnego manicheizmu” (słowo paplanina wydaje się czasem zbyt żartobliwie niewinne wobec konsekwencji, jakie z niej wynikają). Rzecz w tym, że paplanina jest atrakcyjna, podsuwa uwodzicielskie scenariusze. Finkielkraut odkrywa przed czytelnikiem fantastyczny pejzaż takich scenariuszy – satysfakcjonujących narracji, które przesłaniają, a co gorsza także wpływają na egzystencję. To oczywiście tylko jeden z możliwych sposobów odczytania tej książki. Dla mnie – najbardziej zaskakujący i odkrywczy.

Narracja przynależności i narracja moralnej wyższości
W sposób oczywisty Finkielkraut dotyka w esejach tragicznych doświadczeń XX w., kwestionując wielkie narracje spod znaku „człowiek to brzmi dumnie”. Jeden z nich poświęca „Historii pewnego Niemca” Sebastiana Haffnera, który opisał w swoich pamiętnikach (wydanych dopiero przez syna, po jego śmierci) pierwsze lata nazizmu. Haffner zanalizował na własnym przykładzie jak ci, którzy nie akceptowali hitlerowskiego porządku wchodzili w rolę, wtapiali się w masy i czynili jak inni. Ulegali złudzeniu braterstwa (narracja wspólnoty plemiennej). „Plemienność zła” – podsumowuje Finkielkraut pokazując, jak w „ubraterstwowieniu” (termin Haffnera) wolność od „jarzma moralnego” łączy się ze zniewoleniem nową normą społeczną. Cytuje Emanuela Levinasa, którego jak pisał, doświadczenie nazizmu nauczyło, że człowiekowi wolno być skromnym, wolno mu przewidywać własny upadek i zabezpieczać się przed tym upadkiem!
Biorąc na warsztat „Wszystko płynie” Wasilija Grossmana Finkielkraut dotyka z kolei (między innymi, to niesłychanie bogaty w znaczenia esej) odwrotnej strony owego „ubraterstwowienia”. Moralność społeczna, jak pisze, zamienia nas w sędziów. „…elementarna etyka (…) każe nam dokonywać oceny”. Ale „ów instynkt sprawiedliwości zamienia jednostki w sztance”. Obroną jest poszukiwanie szczegółu, oddzielanie pojęcia (np. zdrajca) od pojedynczego istnienia (osoby nazwanej zdrajcą), a zatem niepoddanie się pragnieniu zemsty i odruchowi „wstrętu” (moralnej wyższości?) wobec winnego. „Zło tkwi w samej intencji, w akcie lokalizowania zła, w doszukiwaniu się, skąd ono się bierze, w pełnym odkupicielskiego żaru pragnieniu unicestwienia zła” – pisze Finkielkraut dotykając niszczącej siły narracji ideologicznej. Ale Dobra (przez duże „D”) nie ma – ku takiemu stwierdzeniu zdaje się skłaniać Finkielkraut. Co pozostaje? Codzienna dobroć, która „nie dba o Dobro religijne i społeczne” (satysfakcjonujące narracje!), „pozbawiona ideologii” i skierowana na wszystko, co żyje.

Narracja niewzruszonej racjonalności
W przedziwny sposób eseje o powieści Grossmana (oraz „Ludzkiej skazie” Philpa Rotha – o nim za chwilę) spotykają się ze szkicem o „Domu na pl. Waszyngtona” Henry’ego Jamesa. Opowieść o zawsze racjonalnym i wiedzącym wszystko doktorze Sloperze i jego córce Katarzynie Finkielkraut odczytuje jako historię rozczarowania doktora własnym dzieckiem i trwającej lata, zamaskowanej zemsty za to rozczarowanie. Pokazuje spustoszenie, które ta zemsta przynosi i alternatywę – przeciętne, dobroduszne szczęście, ale nienawistne doktorowi. Finkielkraut przełamuje powieściową narrację Slopera posługując się cytatem z Simone Weil, który otwiera nowe rozumienie: „Istota ukochana rozczarowuje. (…) Zgoda na to, że [ludzie] różnią się od wytworów naszej wyobraźni, jest powtórzeniem gestu Boga, który wyrzeka się stworzenia. Ja również jestem inna, niż to sobie wyobrażam. Wiedza to wybaczanie”. A przecież doktor Sloper „wszystko wiedział”…

Narracja teologiczna
Pierwszy esej Finkielkraut poświęca powieści „Żart” Milana Kundery. Jeden z bohaterów książki, żonaty, odczytuje to, co mu się wydarza jako znak od Boga, że ma opuścić kochankę (chodzi o Kostka i jego wyjazd z pegeeru, gdzie żył z Łucją). Filozof pyta: czy rozpoznał głos Boga , czy też dał się zwieść głosowi tchórzostwa? „Bóg nie jest posłańcem” – odpowiada. „Teologiczna lektura świata” uwodzi swą doniosłością, wywyższeniem, którego dostępujemy dzięki swej pokornej – jak chcemy uważać, wierze. Jest niebezpieczna, bo zwodzi. To tylko jedna z „satysfakcjonujących form narracji”, tym niebezpieczniejszych, że dotyka metafizyki.
Ale Finkielkraut nie wypycha Boga poza narrację tłumaczącą ludzką egzystencję, nie usuwa go z niej. W tym samym eseju przytacza za Kunderą żydowskie przysłowie: „Człowiek myśli, Bóg się śmieje”. Przysłowie, które, jak pisze „z dystansem przełamuje samowystarczalność świata”. A zatem nie teologiczna narracja pozwala nam zrozumieć egzystencję, ale intuicyjny wgląd, rozpoznający nasze miejsce w świecie i w relacji człowiek – Bóg. Ten wgląd nie jest w gruncie rzeczy niczym stałym i w tym sensie również różny od traktowania Boga jako „posłańca” – w czym tkwi niewzruszona pewność.
Przysłowie „Człowiek myśli, Bóg się śmieje” Finkielkraut uznaje zresztą za przejaw humoru. Humoru, traktowanego (za Kunderą) jako „boski błysk, który odkrywa świat w jego moralnej wieloznaczności”. Jak pisze filozof, to humor stopniuje wątpliwości, burzy pewność ideologii. Jest nam konieczny, by odczytać i zrozumieć świat, tę „anarchię biegu zdarzeń (…) tych niepewności, niepowodzeń, nieciągłości, szokujących nieprawidłowości”.

Narracja „taka jest prawda”
Książka Finkielkrauta jest wielką apoteozą wyobraźni i humoru (autor wyraźnie odróżnia humor od szyderczego, umniejszającego śmiechu wszechobecnego w naszej kulturze), a których wymaga „rozszyfrowanie zagadek świata”. Ich źródłem jest uwaga i to one ratują człowieka, próbującego się rozeznać w „anarchii biegu zdarzeń”.
Wyobraźnia pozwala wyjść poza siebie, czerpać z tego, co nigdy nie będzie do nas należeć, a zatem także doceniać wielość i różnorodność. A może nawet – bez wielości ginąć. Jej przeciwieństwem jest złudzenie, które „…umieszcza człowieka w centrum świata”, syci się wrażeniem panowania, tępi wielość. Ucieka się do „szukania nagrody pocieszenia, wynajdywania zastępczych scenariuszy”. Inaczej mówiąc – „satysfakcjonujących form narracyjnych”. Ulegając pokusie rodzącego się z pożądania złudzenia tworzymy w zastępczych scenariuszach iluzję wiedzy, niezdolni do przyznania, że niewiele wiemy i nasza kontrola jest złudzeniem. Mówimy: taka jest prawda, wszyscy wiemy, że… „Myślimy, że wiemy. Niewiedza nie jest pustką. Jest niczym balon wypełniony scenariuszami i pewnościami”. W „Ludzkiej skazie” Philipa Rotha, jak pisze Finkielkraut, wszyscy wiedzą, że Coleman i Fania zginęli, bo w czasie jazdy samochodem uprawiali francuską miłość. Tymczasem zostali zepchnięci do rowu przez byłego męża Fani. Nie jest to tylko prosty spór między narracją powieściową i redukcjonizmem etycznym, stawką jest czyjeś życie.
Fania kwestionuje ustanowioną przez tych, „którzy wiedzą” opozycję zła (narracja manichejska) i sielanki (narracja idylliczna). Dla niej prawdziwa jest ludzka skaza – „nieczystość, okrucieństwo, gwałt, błąd, ekskrementy, nasienie”. „Skaza nie jest sankcją – jest faktem. Po prostu jest”. Nie da się jej pozbyć, choć hipokryzja usuwa ją z pola widzenia. Ale kiedy już uznamy, że tak jest, Finkielkraut nie pozwala zadomowić nam się w kolejnym, prostym, pocieszającym scenariuszu. Zadaje pytania – o sztuczki, jakich używa „pragnienie czystości” (czymże innym bowiem było pragnienie Colemana, by zatrzeć swoje pochodzenie?). Nie pozwala na oczywistość. I pokazuje, że prawdziwa wiedza i rozumienie nie przynoszą pocieszenia: kiedy widzimy przewrotność i złowrogość sielskiego obrazka z łowiącym ryby w pięknym krajobrazie mężem Fani – mordercą w roli głównego bohatera, satysfakcjonujące narracje cichną.

*
Książka Finkielkrauta jest gęsta od znaczeń, wchodząca głęboko w motywy ludzkiego postępowania (ale absolutnie niemająca nic wspólnego z „liryką psychoanalityczną”) i sposoby, w jaki sami próbujemy zrozumieć egzystencję. Po przeczytaniu pierwszy raz zamknęłam ją z poczuciem, że człowiek jest kruchy, ta kruchość rodzi niepewność, a immanentną niepewność trudno znieść. Jeśli nie została nam dana łaska miłości, łagodząca owo poczucie kruchości, budujemy ochronne egocentryzmy pozbawione „ego” – jak fantastycznie podsumowuje Finkielkraut miłość własną bohatera „Notatek z podziemia” Fiodora Dostojewskiego. Kolejna „satysfacjonująca forma narracji”…? Punkt wyjścia do stawiania pytań. Jak je stawiać – w fascynujący sposób uczy w swoich esejach Finkielkraut.

Daina Kolbuszewska

Lektury Alina Finkielkrauta: „Żart” Milana Kundery, „Wszystko płynie” Wasilija Grossmana, „Historia pewnego Niemca” Sebastiana Haffnera, „Pierwszy człowiek” Alberta Camusa, „Ludzka skaza” Philipa Rotha, „Lord Jim” Josepha Conrada, „Notatki z podziemia” Fiodora Dostojewskiego, „Dom na pl. Waszyngtona” Henry’ego Jamesa, „Uczta Babett” Karen Blixen.

 

Alain Finkielkraut, „Serce rozumiejące. Z lektur”, Wydawnictwo Uniwersytetu Warszawskiego 2012


Autor: naturalnie