Wydarzenia minionego tygodnia zdominowane w mediach sprawą tzw. "lustracji w Kościele" przywołują pytanie o etykę dziennikarską. Zauważyła to Rada Etyki Mediów w wydanym 27.02.2007. oświadczeniu.
Wydaje mi się, że warto wsłuchać się w spostrzeżenia wybitnego polskiego filozofa – Józefa Marii Bocheńskiego (1902-1995), który w swej książce zatytułowanej "Sto zabobonów.Krótki filozoficzny słownik zabobonów" zamieścił hasło 'Dziennikarz’:
"Dziennikarstwo jest zawodem ludzi wyspecjalizowanych w tak zwanych środkach masowego przekazu./…/ Jak sama nazwa wskazuje, zadaniem środków masowego przekazu jest przekazywanie masom informacji.Jak długo pozostaje w tej dziedzinie, jego praca jest pożyteczna i nie można mu niczego zarzucić. Ale w ciągu ostatniego wieku dziennikarze przywłaszczyli sobie inną funkcję, a mianowicie występują w roli nauczycieli, kaznodziei moralności. Nie tylko informują czytelników i słuchaczy o tym, co się stało, ale wydaje się im, że mają prawo pouczać ich, co powinni myśleć i czynić.A że ich poglądy są rozpowszechniane masowo, dziennikarze zajmują uprzywilejowane stanowisko, mają niekiedy istny monopol na pouczanie ludzi, co jest dobre, a co niedobre. Wiara, że tak ma być, że dziennikarz ma prawo się tak zachowywać, że należy mu wierzyć, gdy nas poucza, jest jednym z typowych zabobonów współczesnych. Bo jeśli chodzi o pouczanie nas, dziennikarz nie ma żadnego autorytetu. Nie jest jako tako taki, ani specjalistą w żadnej nauce, ani autorytetem moralnym, ani przywódcą politycznym. Jest po prostu dobrym obesrwatorem i umie pisać, względnie mówić. Co gorzej, sam zawód dziennikarza jest dla niego samego o tyle niebezpieczny, że musi pisać o najróżniejszych rzeczach, o których zwykle niewiele wie, a w każdym razie nie posiada głębszej wiedzy. Dziennikarz jest więc z konieczności dyletantem. Uważać go za autorytet, pozwalać mu pouczać innych ludzi, jak to się obecnie stale czyni, jest zabobonem. Kiedy szukamy przyczyny szerzenia się tego zabobonu, wypada przyznać ze wstydem, że nie ma chyba innej, niż dziecinne wierzenie, że wszystko, co drukowane jest prawdziwe – a zwłaszcza jeśli jest drukowane pięknymi słowami…".
Być może czasy od napisania tych słów nieco się zmieniły. Problem jednak pozostaje. Quo vadis, dziennikarzu?
Paweł Nowakowski
04.03.2007.
Autor: dev