Aktualności i nie tylko
Przez odciski ciała…

Ona była pierwsza – pisałam w tym miejscu kilka lat temu, gdy w Muzeum Narodowym w Poznaniu Wielkopolskie Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych zorganizowało wystawę kilku prac Aliny Szapocznikow.
Obiekty pochodzące z lat 1958-1971, czyli te z okresu pomodernistycznego, już w nurcie surrealizmu tworzone, podzielono na trzy sekwencje, nie traktując ich jako prezentację wyodrębnioną, ale wtapiającą się w substancję stałej wystawy prac artystów nam współczesnych. Pierwszą, obejmującą rzeźby najwcześniejsze: „Balet”, „Głowa” nr I, III, VII, „Król”, „Nike” – umieszczono obok obrazów Jana Tarasina i Jerzego Tchórzewskiego, uzasadniając to ich wspólną wystawą w warszawskiej Galerii ZACHĘTA w drugiej połowie lat pięćdziesiątych.
W drugiej sekwencji centralną była rzeźba Aliny Szapocznikow „Derwisz” z 1960 r.(z kolekcji MN w Poznaniu). Na ścianach natomiast obrazy Aleksandra Kobzdeja i Jana Lebensteina, a pośród tychże – Szapocznikow trzy prace na papierze. Wokół dalsze rzeźby: „Spółgłoska”, „Dwuczęściowa”, „Pancerna” oraz „Rozłupany”. Obiekty unaoczniające poszukiwania materiałowe artystki – łączenie cementu plastycznego ze złomem, piaskowca z brązem, żywicy poliestrowej z metalem.
Pomiędzy tymi dwiema sekwencjami usytuowano wykonany na zlecenie Wielkopolskiego Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych odlew z brązu jej gipsowej rzeźby pt. „Filozof”, której otoczenie stanowiły ogromnie zróżnicowane tematycznie i formalnie poliesterowe: „Autoportret I”, „Iluminowana” (tu Szapocznikow wprowadziła również światło), tak jak do „Popiersia świecącego”, dalej – prace „Portret dwukrotny”, „Rzeźba – lampa IV”, „Szalona biała narzeczona”, „Łza”, „Le Monde”.
Odtwarzam tę ekspozycję precyzyjnie, jako że zachowałam pomiędzy stronicami książki Piotra Piotrowskiego „Znaczenia modernizmu” notatki i szkice z tamtej wystawy, pozostawiającej we mnie wielki niedosyt, poczucie zbyt formalnego zabiegu interpretacyjnego, klasyfikującego. Dość szczegółowo opisałam ją również we wspomnianym tekście, zauważając, że nie potrafimy jej wypromować także dla nas samych, że jest artystką właściwie niemal tylko swojego pokolenia, a nie wielkim twórcą, z dumą cały czas pulsującym w polskiej świadomości własnej sztuki.
Od tamtego czasu sporo się już w kwestii prezentacji sztuki Aliny Szapocznikow zmieniło, co z satysfakcją odnotowuję. Szperając teraz w dokumentacjach dotyczących artystki, w związku z przygotowywaniem dla magazynu o sztuce „ARTTAK” eseju o Alinie Szapocznikow, znalazłam wcale nie mało informacji. A powracam tu do jej twórczości po wizycie w Muzeum Sztuki w Tel Avivie na otwartej 6 lutego br. pierwszej w Izraelu wystawie Szapocznikow (czynnej do 31 maja br.) „Ślady na ciele”.

Wystawę tę czasie naszej w Unii Europejskiej prezydencji pokazywano w Brukseli. Potem wystawiana została w Centrum Pompidu w Paryżu, dalej w Nowym Jorku w MoMA, w Los Angeles, w Columbus i Ohio. Także Warszawa, Kraków, Łódź (ostatnio Teatr Wielki Opera Narodowa w trakcie premiery Mariusza Trelińskiego spektaklu dwuaktowego: „Jolanta” Piotra Czajkowskiego oraz „Zamek Sinobrodego” Béli Bartóka) – prezentowały rzeźby Aliny Szapocznikow.
Zaczyna więc przenikać powoli do powszechnej świadomości waga, wielkość, moc jej nie dezaktualizującej się, zindywidualizowanej, specyficznej sztuki, o której sama pisała:
"Lubię pracować w materiałach, w których każde dotknięcie zostawia ślad. Fizyczny kontakt z materią daje mi uczucie przekazywania siebie rzeźbie."¹

Podkreślała wyraźnie kwestię tworzywa, przylegającego, układającego się z żywym jeszcze ciałem.

Alina Szapocznikow urodziła się w Kaliszu w 1926 roku, w rodzinie żydowskich lekarzy.
W 1940 roku trafiła wraz z matką do getta w Pabianicach. Po jego likwidacji została przeniesiona do getta łódzkiego, następnie, przez Auschwitz, trafiała do obozów w Bergen-Belsen i w Teresinie.
Znajomi, przyjaciele zaświadczają, iż nigdy nie opowiadała o tym okresie swojego życia.
Nie lubiła wojennych, obozowych zwierzeń i wspomnień. Niemniej w 1958 roku wzięła udział, z Jerzym Chudzikiem, Roman Cieślewiczem (późniejszym mężem) i Bolesławem Malmurowiczem, w konkursie na projekt Pomnika w Oświęcimiu (rzeźba znajduje się na obecnej ekspozycji w Tel Avivie).
Studiowała w Wyższej Szkole Artystyczno-Przemysłowej w Pradze (1946-47), następnie w Ecole Nationale Supérieure des Beaux-Arts w Paryżu (1947-50).
Już w Pradze artystka zmagała się z bolesnymi chorobami. Choroba nowotworowa odezwała się u artystki pierwszy raz na początku 1969 roku. Przeszła wtedy pomyślnie operację i terapię, a „oswajając” chorobę uczyniła ją tematem swojej sztuki. Mówiła: – Trzeba zachować wszystko, co chirurg odrzuci od siebie, te tampony i nożyczki.
W tych latach powstał między innymi cykl „Nowotwory uosobione” (1971), pokazywany także teraz w Tel Avivie.
Nawrót raka nastąpił w roku 1972. Nie udało się już go pokonać.

Tu kolejny cytat z wypowiedzi Szapocznikow:
„Przez odciski ciała ludzkiego usiłuję utrwalić w przezroczystym polistyrenie ulotne momenty życia, jego paradoksy i jego absurdalność. […] Usiłuję zawrzeć w żywicy odciski naszego ciała: jestem przekonana, że wśród wszystkich przejawów nietrwałości, ciało ludzkie jest najwrażliwszym, jedynym źródłem wszelkiej radości, wszelkiego bólu i wszelkiej prawdy, a to z powodu swej ontologicznej nędzy tak samo nieuniknionej, jak – w płaszczyźnie świadomości – zupełnie nie do przyjęcia.”²

Wystawę w Tel Avivie opatrzono tytułem „Ślady na ciele”, ja w ślad m.in. za powyższym cytatem, określam obiekty Aliny Szapocznikow jako organiczne, z ciała, acz z dystansem, z humorem, ironią niekiedy traktowane. A co najistotniejsze – w pełni świadomie „rejestrowane”. Jeszcze w Polsce wyśliznęła się określonym nurtom, klasyfikacji. Strona w książce Piotra Piotrowskiego³ założona moimi notatkami zawiera następującą analizę krytyka, kulturoznawcy:
– W 1954 roku ciało, które można było zobaczyć na oficjalnych wystawach polskiej sztuki, to stereotypy, standardowe wyobrażenia i przedstawienia reprezentantów „ludu pracującego miast i wsi”. W tym samym czasie, zdecydowanie wbrew partyjnym doktrynom Alina Szapocznikow tworzy pracę „Trudny wiek” (z kolekcji Muzeum Sztuki w Łodzi – dop. GB). Smukła postać młodej dziewczyny w niczym nie przypomina heroicznych robotnic realizmu socjalistycznego. Nie przedstawia bowiem ciała jako symbolu klasy robotniczej, lecz konkretną cielesność dojrzewającej dziewczyny, cielesność w momencie budzenia się świadomości własnego ciała, własnej seksualności.

Omawianą wystawę otwiera właśnie ta rzeźba, wprowadza w ekspozycję będącą równolegle zarówno prezentacją unikatowej sztuki, jak i opowieścią o samej Alinie Szapocznikow. Tworzyła przecież prace znaczone tym, co nazywamy zapisem tożsamości. W żadnym wypadku nie „feminizmu” – tak twierdzę i podkreślam to również w przygotowywanym eseju, odczytując inny wymiar twórczości Szapocznikow niż wpychanie jej obecnie w modne, doraźne nurty.
Rzeźba „Trudny wiek” jest wprowadzeniem w efekty działań artystki wynikające w najgłębszych, odartych z intymności przeżyć osobistych.
Przecież Alina Szapocznikow umierając na raka piersi w 1973 roku w sanatorium w Praz-Coutant we Francji, miała zaledwie 47 lat. Świadomie przeżywała chorobę, sztukę, naznaczona tym, co nieuniknione.
Jeżeli już mamy ją łączyć z jakimkolwiek nurtem w sztuce, to nurtem nazywanym biologizmem: ślady na jej ciele targanym śmiertelną chorobą, stały się następnie rozczłonkowanymi śladami ciała w bolesnych, ale też ironicznych obiektach (vide: cykl „Prezenty”, cykl „Pamiątki”).

Alina Szapocnikow celowo budowała, wyzyskiwała dysharmonie materiałowe, fakturowe. W wytracaniu cielesności, rzeźbiarskim odciskiem „pisała” artystyczny testament. Bezprecedensowy w światowej sztuce !

Doskonałym studium, i jak dotąd jedyną tak wnikliwą monografią tej twórczości jest książka Agaty Jakubowskiej „Portret wielokrotny dzieła Aliny Szapocznikow”4 (również o tej publikacji pisałam na stronach „Naturalnie” – co może powodować uprawniony „plagiat” z samej siebie …), obejmująca nie tylko różnego rodzaju wyobcowania jakie można prześledzić analizując tak drogę życiową, artystyczną Szapocznikow , włącznie z okresem jej zaangażowania, doświadczenia okresu socjalizmu. Tworzyła wówczas m.in. Pomnik Przyjaźni Polsko-Radzieckiej (1954), rzeźbę „Chłopak wiejski (Droga do socjalizmu)” (1950), „Gimnastyczkę” (1953).
Co znamienne, wszystkie te realizacje oparte są na studium ludzkiego ciała. – Agata Jakubowska przytacza zapis Szapocznikow datowany: Łódź, 12 czerwca 1953 –„Typy ludzie i dzieci inspirują mnie silnie i pragnęłabym je modelować, prosić o pozwolenie i czuję, że stworzyłabym tu coś prawdziwego.”
Zaś w publikacji „kroją mi się piękne sprawy”5 obejmującej listy Aliny Szapocznikow pisane do pierwszego męża, z którym pozostawała w przyjaźni do końca życia – Ryszarda Stanisławskiego:
„Rysiu, Rysieńku
Chciałabym zrobić rzeźbę pielęgniarki. Bez tego wszystkiego, w co zwykle się ją obleka, tj. „poświęcenie”, „czułość”, łagodność” itd. To bardzo romantyczny balast. Kobiety te, które pielęgnują chorych, to pracownice zawodowe, jakie bywają we wszystkich innych dziedzinach życia. […] … ich prężny krok, wiecznie ruchliwe, mocne nogi i silne, często podtrzymujące ręce. Postać taka, która by kojarzyła wszystkie cechy pielęgniarki – kobiety opiekującej się chorymi, postać symbolizująca i typująca pielęgniarkę to przepiękny temat.
(25.X.49 l’hôpital)”.

Widzimy więc, że ona była sejsmografem nie tylko samej siebie. Reagowała na dynamikę, na kondycję osób postrzeganych w swoim otoczeniu. Choć niewątpliwie spojrzenie na siebie i w siebie nasiliło się w momencie granicznym, kiedy doświadczała rozpadu, zanikania ciała. „Ocalała” je, „ożywiała” we fragmentach, multiplikowała usta, piersi, brzuch organicznie odciskane w winylu, poliuretanie, poliestrze. W formach barwionych, podświetlanych, dopełnianych realnymi – jak np. w serii „Prezenty” – zwykłymi przedmiotami, owocami, warzywami. W przedmioty codziennego użytku – z dystansem, poczuciem humoru, podkreślaną parokrotnie ironią – je przeobrażała; w lampy, popielniczki, misy…

Ostatnią, jedną z najważniejszych prac artystki jest cykl „Zielnik”.
Szapocznikow rozpoczęła go wiosną 1972 roku. Tym razem odlewy ciała przedstawiają ciało Piotra – syna Aliny Szapocznikow, czyli: ten zapis, to zapis ciała z jej ciała.
Pełnopostaciowe akty młodego mężczyzny, odlewy poszczególnych części jego ciała, wykonane z poliestru z odcisków gipsowych zdejmowała Szapocznikow bezpośrednio z „modela”. Z tych form następnie spłaszczonych, mocowanych do malowanych na czarno deseczek, powstawały karty „Zielnika”.
Praca ewidentnie nawiązuje do zielników botanicznych, w których suszy się i  – jak porównuje krytyka – unieśmiertelnia delikatne rośliny, kataloguje wycinki natury.

Fragmenty „Zielnika” znalazły się wśród 65 prac (rzeźby, rysunki), pokazywanych w Izraelu, na wystawie trudnej dla nie znających biografii artystki, okoliczności jej działań. Odbierana będzie w takim stanie świadomości niezmiernie współcześnie, może i gadżetowo. Bo też ona była prekursorką w sięganiu po pleksi-tworzywa, w łączeniu surrealizmu, nowego realizmu, pop artu.
Alina Szapocznikow tworzyła z wyjątkowo spotykanym artystycznym potencjałem: wrażliwością i intelektem, bólem i dystansem, rozeznaniem doraźności i odwagą poszukiwania, eksperymentowania, nie oszczędzania samej siebie.

Zapisała w sztuce siebie „Przez odciski ciała…”. Zapisała w sztuce coś więcej niż swoje ciało – nieobojętną nam, w dużym stopniu filozoficzną refleksję nad życiem w ogóle.

Grażyna Banaszkiewicz
(zdjęcia autorki)

Alina Szapocznikow: ślady na ciele
06/02/14 – 31/05/14
Aviv Muzeum Sztuki Tel
Szaul Hamelech Boulevard 27, Tel – Aviv

¹ Z katalogu wystawy indywidualnej, Warszawa, ZACHETA, 1998
² „Każde dotknięcie zostawia ślad. Alina Szapocznikow” film dokumentalny w reżyserii Anny Zakrzewskiej i Joanny Turowicz (Polska, 2009, 48 min)
³ Piotr Piotrowski „ZNACZENIA MODERNIZMU, W stronę sztuki polskiej po 1945 roku”, Dom Wydawniczy REBIS, Poznań 1999
4 Agata Jakubowska „Portret wielokrotny dzieła Aliny Szapocznikow”, Wydawnictwo Naukowe UAM, Poznań 2008
5 „kroją mi się piękne sprawy, listy aliny szapocznikow i ryszarda stanisławskego 1948-1971”, mówi muzeum – seria muzeum sztuki nowoczesnej w warszawie i wydawnictwa karakter, 2012


Autor: naturalnie