Dla lekarzy
Prof.Antoni J. Dziatkowiak- 25 lat życia na kredyt

"Chciałbym jeszcze kilka miesięcy pożyć, by zobaczyć moją pierworodną wnuczkę, która niebawem przyjdzie na świat"…

…powiedział mi z końcem minionego roku mój przyjaciel lekarz, który żyje na kredyt już 25 lat i prosi o jeszcze trochę. W styczniu 1981 r. operowałem go z powodu ciężkiej poreumatycznej wady zastawkowej serca, wszczepiłem homogenną (ludzką) zastawkę aortalną, wrócił na pełny etat do pracy w przychodni Huty im. Lenina. Po 10 latach wytężonej pracy lekarskiej choroba reumatyczna poczyniła dalsze spustoszenie w mięśniu serca i bardzo zaniemógł. Intensywne leczenie i sztuczny rozrusznik serca nie dały oczekiwanej poprawy, niewydolność krążenia i obrzęki przykuły go do łóżka. Nie było innego wyjścia, jedynym sposobem ratowania uciekającego życia była wymiana serca. Skąd je wziąć? Żona pacjenta, też lekarz, nawiązała kontakt z oddziałami intensywnej terapii, na które trafiają młodzi ludzie – ofiary wypadków komunikacyjnych, których nie udaje się uratować. Sześć miesięcy oczekiwania w nadziei, że zdąży, że może któryś kolejny zmarły będzie miał zgodność grupową z oczekującym, ledwo żyjącym biorcą. 27 grudnia 1991 r. pobrano serce od odpowiedniego dawcy i przeszczepiłem jemu serce. Spotykamy się w kolejne rocznice, w tym roku odwiedził nas z okazji imienin mojej żony, zbierał borówkę amerykańską i agrest w ogrodzie, zjadł okazałą porcję lodów i ciesząc się życiem, tryskał humorem, dowcipem, wzniósł toast i opowiadał o swej wspaniałej 10-cio miesięcznej wnuczce.
Z filozoficznego punktu widzenia stwierdziłem, że jest to nieprawdopodobne osiągnięcie, iż w jego klatce piersiowej już 15 lat bije czyjeś serce!!! Przypomniałem sobie dramatyczne chwile związanie z jego transplantacją. Pełne nadziei oczekiwanie na dawcę, czy zdążymy? Ryzykowny, w burzy śnieżnej, lot zespołu pobierającego serce i mój powrót samochodem z Łodzi podczas zamieci śnieżnej, wycięcie zniszczonego serca i przyszycie nowego zdrowego, ale zawsze z niewiadomą, czy będzie skutecznie i długo służyć nowemu właścicielowi. Wszystko poszło szczęśliwie, pacjent jest zdyscyplinowany i systematycznie zażywa leki przeciw odrzuceniowe. Wraca do pracy, w 1997 r. przechodzi na emeryturę, ale nadal pracuje jako orzecznik ZUS-u.
Postęp medycyny w ostatnich 25 latach jest ogromny i aż nie do wiary, że śmiertelność w zawale serca obniżyła się z 30 do 3%, również dzięki transplantologii, bowiem zniszczone zawałami serce można wymienić na zdrowe. Szanse ratowania chorych w skrajnej nieodwracalnej niewydolnośći krążenia drogą wymiany serca zależą głównie od społecznej świadomości obywateli, by po zgonie własnym lub osób bliskich – respektować zgodę domniemaną na pobranie narządów do przeszczepu. Lekarze OIOM-ów mają moralny obowiązek zgłaszać potencjalnych dawców spośród osób zmarłych na prowadzonych przez nich oddziałach.
Opisany powyżej pacjent jest jednym z wielu szczęśliwych przykładów postępu wiedzy, mądrości obywatelskiej rodzin dawców i własnej niesamowitej woli życia. Życzymy Jemu dalszych OKRĄGŁYCH JUBILEUSZY ŻYCIA NA KREDYT, a rządzącym wytykamy niedocenianie naszej służby zdrowia.


Autor: naturalnie