Pierwszy koncert z wykonaniem utworów patrona Jubilatki – „Veni Creator” i „Stabat Mater” opartych na motywach góralskich oraz drugi – „Nowy Jazz” w głównym wykonaniu Nigela Kennedy`ego i Jarosława Śmietany. Obydwa , choć rodzajowo różne, muzycznie wspaniałe i rewelacyjnie wykonane.Lekarz, niestety, nie może wyzwolić się z piętna zawodu i postrzega otoczenie nieco innym spojrzeniem. Zwróciła moją uwagę siedząca obok młoda kobieta w zaawansowanej ciąży. Pomyślałem, że to dobrze, iż przyszła mama przybyła z nienarodzonym na koncert. Optymistycznie zakładam, że na sali obecnych było więcej „osób w drodze”. One słyszą, chłoną i rejestrują w swej jeszcze nie zapisanej korze mózgowej piękną muzykę Szymanowskiego i również dla nich jest to uczta duchowa. Harmonijne akordy orkiestry, chóru i solistów sprawiły, że to maleństwo odbierało muzykę, jak sądzę, z zachwytem nie mniejszym od widowni. Tylko moja sąsiadka co jakiś czas zmieniała pozycję w bardzo niewygodnym fotelu.
W ewolucyjnym procesie człowiek, wyróżniając się pośród innych istot ziemskich, rozwinął myśl, formy jej przekazu i przebogate sposoby jej wyrażania. Tak jak kompozytor wkłada w utwór muzyczny głębię swoich przeżyć i wyobraźni tak i malarz tworzy wielką orkiestrę kształtów, barw i odcieni. Podobnie w wielu innych dziedzinach nauki i kultury osiągnięcia są owocami doskonalenia myśli ludzkiej. U z a r a n i a AUTOR posłużył się genialnym wzorcem tworzenia tego co się w wszechświecie i na ziemi porusza. Jak doskonałą matrycą jest partytura JEGO konstrukcji, niech świadczy ludzki genotyp, który jest powtarzalny, ale jego duplikat nigdy identyczny. W dziele muzycznym partytura jest niezmienna zaś wykonanie może być cudownie różne. Wg skończenie idealnej partytury dokonuje się najwspanialsze zjawisko w przyrodzie – tworzenie nowego życia. Ten „malusiński” dziś jeszcze „w mamie ” na koncercie, powstał z dwu, nieuzbrojonym okiem niewidocznych, kompatybilnie połączonych komórek ( choć w tym procesie zdarzają się hakerzy), które w reakcji łańcuchowej pomnażają się z prędkością milionów komórek na minutę, by na czas zdążyć z ukończeniem dzieła.
Zauroczeni muzyką, zostaliśmy nagle wyrwani z harmonijnego błogostanu przez trudny do zniesienia zgrzyt i hałas. „Barbarzyńska” burza oklasków przeraziła malucha – matka zaczęła się wiercić i rumienić oraz ujmować brzemię…! Nie pomogło! Oklaski nie ustawały, bo i koncert był super! A mały nadal wierzgał! Byłem bliski zaoferowania mamie sąsiedzkiej pomocy, by udobru- chać melomana wprawną ręką chirurga, ale zaniechałem zamiaru, ponieważ po raz pierwszy w dziejach Krakowskiej Filharmonii mógłby wybuchnąć skandal o molestowanie… Po długotrwałych brawach i po wielokrotnym wyjściu dyrygenta i solistów, nastała chwila ciszy – maluch przestał kopać ! Znakomity pianista Piotr Paleczny zagrał lewą ręką piękny utwór na bis. Zresztą ukoić malucha mógłbym też tylko lewą ręką. Przyszedł mi do głowy pomysł, że nie było by chyba od rzeczy, za przykładem La Scali. zakazać w filharmonii oklasków. Wówczas, być może, więcej pań „przy nadziei” uczęszczało by na koncerty, by rozwijać „w sobie” tę najwyższą formę przekazu myśli i kształtowania wyobraźni poprzez wspólne przeżywanie piękna muzyki.
Sobotni koncert „Nowy Jazz” N. Kennedy`ego wzmocniony został elektronicznie. Spotęgowane decybelami wykonanie utworów na skrzypce, gitarę, fortepian, kontrabas, trąbkę i perkusję skłoniło mnie do wniosku, że kobiety w odmiennym stanie nie powinny narażać się na „bombardowanie” falami uderzeniowymi dgrań akustycznych z estrady. Choć podobno jazz musi być głośny. Być może. Jednak na koncerty chodzą słyszący i wrażliwi na piękno dźwięków a nie na hałas.
Mówią, że N. Kennedy potrafi zagrać wszystko. To prawda, jest wirtuozem gry na skrzypcach solo i w zespole. Nie znajdziemy prostego przełożenia tej umiejętności u polityków. Tzw. Besserwisserzy (lepiej wiedzący) czyli nic do końca dobrze nie wiedzący, nie potrafią dobrze zagrać dla dobra ogólnego w żadnym zespole…A szkoda, bo muzyka łagodzi obyczaje, polityczne też.
*tekst pisany w lutym 2005.
Autor: naturalnie