– Na podróż do Rzymu Barbary Kaniny i jej towarzyszki nie zwrócono uwagi ani jako na samodzielną daleką wyprawę, ani na jej nietypowość wśród mieszczan. Jedną z przyczyn tego jest marginalność dziejów mieszczanek w historii naszego mieszczaństwa. W typowych polskich źródłach miejskich kobieta jest cieniem swego męża podejmującego za nią wszelkie decyzje. Nawet niby samodzielne ustalenia majątkowe były jednak realizowane w mężowskim interesie. Młoda kobieta, nie podejmując własnych decyzji w sprawie wyboru męża, daje mu majątek, rodzi dzieci, gospodarzy w domu, i dopiero zostawszy wdową, zyskuje prawo do decydowania, ograniczone jednak prawami swych dzieci i pasierbów. – Taki oto jest rys wstępny fantastycznej opowieści pt. „Jak poznańska burmistrzowa ze swą krawcową do Rzymu na jubileusz 1500 r. pielgrzymowała” o – no właśnie, czy wyemancypowanej w swojej epoce kobiecie ?…, w każdym razie o kobiecie, która nie tylko dzielnie odbyła niebywałą podróż do Rzymu, ale też osiągnęła nieprawdopodobny awans społeczny; spisanej przez tropiciela najróżniejszych detali z przeszłości Poznania prof. Jacka Wiesiołowskiego. Na marginesie dodam, że prezesa PTPN i kronikarza – redaktora naczelnego „Kroniki Miasta Poznania”.
Jacek Wiesiołowski jest człowiekiem „od zawsze” zakopanym w księgach. Z … nieodłącznym papierosem, latami studiuje dokumenty przeszłości. Również z książnicach miast włoskich, w bibliotekach Paryża i innych. Odczytuje, co już rzadkością przecież, i łacińskie zapisy. Relacja dotycząca Barbary Kani stanowi też równolegle dokument praw, obyczajowości, by nie powiedzieć po prostu – codzienności Poznania, Wielkopolski, części wreszcie Europy przełomu XV i XVI wieku.
Profesor Andrzej Kwilecki, wprowadzając do swojej publikacji „Wielkopolskie rody ziemiańskie” zauważa: – Kto odwiedza księgarnie, kto śledzi działalność wydawnictw w Polsce, ten łatwo stwierdzi, że trwa zainteresowanie przeszłością i rolą społeczną, jaką w dziejach narodu polskiego odegrały rody szlacheckie, ziemiańskie, arystokratyczne, należące do jego elit; świadczy o tym ukazująca się obfita literatura naukowa i popularno-naukowa, a także wydawane wspomnienia, pamiętniki, dzienniki, albumy fotograficzne. Świadectwo temu zainteresowaniu dają czasopisma, między innymi warszawskie „Wiadomości Ziemiańskie” (wyd. Zarząd Główny Polskiego Towarzystwa Ziemiańskiego), „Pro Fide, Rege et Lege” (wyd. Klub Zachowawczo-Monarchistyczny) i gdańskie „Verbum Nobile” (wyd. Związek Szlachty Polskiej). Warto też wspomnieć o licznych młodych badaczach , którzy w różnych ośrodkach naukowych kraju podejmują zagadnienia związane z aktywnością gospodarczą, kulturalną i polityczną członków dawnych rodzin ziemiańskich.
Autor, znakomity socjolog, idzie w swojej książce tropem mających w Wielkopolsce długą i znaczącą historię ziemiańskich rodów, rodów obejmujących często kilkanaście pokoleń, kreśli ich skomplikowane w większości losy, przywołuje znaczące epizody z życia postaci o bywa trudnych biografiach. Ta książka (zawierająca i tablice genealogiczne opracowane przez Rafała Prinke), również powstała w wyniku wnikliwej kwerendy literatury, dokumentów, korespondencji, pamiętników. Na jej stronicach wkraczamy do salonów m.in. Bnińskich, Chłapowskich, Drwęskich, Działyńskich, Kwileckich (sic!), Mielżyńskich, Niegolewskich, czy Sczanieckich.
– Teraz, kiedy osiągnąłem pełnię życiowej jesieni, chętnie wracam do dawno minionych lat. Piękne to były czasy! Przypominam sobie wiek dziecięcej beztroski. To dla mnie Starołęka i Rataje. Wspomnieniami ogarniam związany najpierw z Wildą, potem ze Śródką okres młodzieńczy, naznaczony spontaniczną radością życia i żarliwym, najzupełniej przecież naturalnym pragnieniem szczęścia. – A to już słowa, ze wstępu do wspomnień „Piórkiem Słowika”, wyznań prof. Stefana Stuligrosza , obchodzącego jubileusz swoich 90. urodzin.
Wybitny dyrygent, twórca wysokiej rangi artystycznej chóru męskiego „Poznańskie Słowiki”, (od ponad 70. lat koncertującego z jednym i tym samym Mistrzem), zagłębia się we własnej historii życia, opowiada o tych, którzy przekazali mu „bezcenny dar wszelakiego dobra”, o nad wszystkie w świecie czarowne miejsca, a przecież z chórem odbył wiele wspaniałych podróży, najbardziej ukochanym rodzinnym Poznaniu (wydawca książki stwierdza wręcz, że od czasu Marcelego Mottego, nikt tak wzruszająco o tym mieście nie pisał !), o rodzinie i przyjaciołach, również o sobie możliwie najszczerzej, w tym o głębokiej wierze i chwilach, po których mógł powiedzieć: non moriar, sed vivam.
Pasjonujące historie. Słowo – i owszem, niesie je , ale gdy książka zawiera dokumenty, ryciny, zdjęcia, to oczywiście jej wartość poznawcza potęguje się. Wszystkie te tytuły zawierają bogatą ikonografię. Zostały pieczołowicie opracowane. Dla kolekcjonerów poznanianów są nie lada gratką!
Grażyna Banaszkiewicz
Jacek Wiesiołowski
JAK POZNAŃSKA BURMISTRZOWA
ZE SWĄ KRAWCOWĄ DO RZYMU NA
JUBILEUSZ 1500 R. PIELGRZYMOWAŁA
Poznańskie Towarzystwo Przyjaciół Nauk
Poznań 2010
Andrzej Kwilecki
Wielkopolskie rody ziemiańskie
WYDAWNICTWO POZNAŃSKIE, 2010
Stefan Stuligrosz
w 90. rocznicę urodzin
Piórkiem Słowika
O najbliższych, Poznaniu, muzyce, podróżach,
Chorobach, stanie wojennym i drogowskazach życia
MEDIA RODZINA, 2010
Autor: naturalnie