Dla elit
Potrzeba szlachetności…

Kiedy go zapytano – przy okazji ogłoszenia, iż z polskich miast to Wrocław będzie Europejską Stolicą Kultury 2016 roku – dlaczego stawia na kulturę? – prezydent miasta Rafał Dudkiewicz odpowiedział, że technik, inżynier, który chodzi do teatru, na wystawy, który czyta książki jest w swojej pracy człowiekiem bardziej otwartym, kreatywnym.

Powróciły do mnie te słowa prezydenta Wrocławia, w trakcie otwarcia przed kilkoma dniami kolejnej w Hansgrohe Aquademia w Tarnowie Podgórnym wystawy malarstwa.
Hansgrohe szczyci się już tradycją organizowania u siebie ciekawych ekspozycji dzieł poznańskich artystów. Zainicjował je przed dziewięcioma laty śp. prezes Lech Mielnik, pieczę nad kolejnymi prezentacjami sztuki powierzając pozostającej w szerokich artystycznych kontaktach Barbarze Pol. Po nagłej śmieci Prezesa Mielnika nastąpiła roczna przerwa w tych artystycznych spotkaniach w Hansgrohe – firmie znanej ze znakomitego, wysmakowanego wzornictwa łazienkowej armatury, by wymienić choćby jedną z największych współpracujących z nią sław, projektanta Philippe Starka.
W tym roku reaktywowane zostały wystawy malarstwa w przestrzeni zdominowanej przez ekskluzywne wyposażenia łazienek. Zorganizowano przegląd twórczości Andrzeja Leśnika, a teraz pokazywany jest wybór prac Tomasza Akusza. Trzeba przyznać, że ekspozycje w Hansgrohe są niezmiernie zróżnicowane pod względem technik, ekspresji poszczególnych artystów, ich obszarów zainteresować, ich osobowości. Ciekawe spektrum.
– Tomasz Akusz jest człowiekiem, którego życie wręcz rozsadza i który zwykł dominować w swoim otoczeniu. Sam o sobie mówi, że cierpi na nieustające ADHD. Nie mógł wysiedzieć na kanapie ojca artysty, Teodora Szukały, który z lubością portretował swoje dzieci. – Na marginesie dodam, że Dorota Szukała, siostra Tomasza jest również artystką plastykiem, perfekcyjnym rysownikiem, osobą o wielkiej wrażliwości, delikatności, kulturze. I jej prace też były w Hansgrohe wystawiane.
Nie mógł wysiedzieć – to dalej o Tomaszu Akuszu – na lekcjach w Liceum Plastycznym, a potem w pracowniach PWSSP (obecnie Uniwersytet Artystyczny) w Poznaniu, bo – wyznaje: nudziły go tyrady sfrustrowanych, niespełnionych twórczo profesorów. Wolał przemieszczać się po świecie ze studenckimi zespołami teatralnymi. Fascynował go zwłaszcza teatr pantomimy. Był aktorem, projektował plakaty, scenografie spektakli.
Ojcu zawdzięcza umiejętność rekonstruowania malowideł naściennych. Zabierał go bowiem jako swojego pomocnika do prac w licznych wielkopolskich świątyniach. Tomasz Akusz pracował później i przy renowacji kamieniczek budników na poznańskim Starym Rynku. Pokoleniowo wywodzi się z artystycznej formacji lat 80., z tzw. „stajni” świetnego promotora artystów, też już śp. Ewy Polony. Grupa z czasem się rozpierzchła. Każdy artysta jest przecież indywidualistą, bywa niepohamowanym egoistą czy wręcz egotykiem. Tomasz Akusz usiłuje mimo wszystko ciągle skupiać wokół siebie zwłaszcza nie dość przebojowych twórców. On potrzebuje, tak jak to w latach 80. bywało, spotkań, interdyscyplinarnych dyskusji, owego „dziania się”. Zakładał Klub ZAK, organizował najróżniejsze wystawy, happeningi, jak wystawę rzeźb z soli lub marsz przeciwko uzależnieniom – „Tworząc żyjemy” z pacjentami MONARu; współorganizuje aukcje na cele charytatywne. Powołał własną galerię „Perlegal”. Przygotowuje wystawę wielkopolskich twórców w Europarlamencie – „Koktajl sztuki”. Pracuje nad naściennym, ceramicznym wystrojem Maltańskich Term.
Maluje w rytm swojego życie. Kolejne jego związki wyraźnie odbijają się na formie, kolorystyce obrazów zdominowanych rozpoznawalnym dla niego motywem kobiety obandażowanej, kobiety w kokonie.
Trochę szkoda, że w Hansgrohe pokazuje mało zróżnicowane obrazy, głównie z dwóch cykli: „Popaprańcy” i „Tematy”. Zestawiony ciasno ze sobą cykl „Poparańców” nieco nuży.
Ale jest tam trochę ukryty, ciekawy, czysty, wyciszony obraz – „Zimowa nostalgia”. Jest jedna z „Kur”, „Kura III” (obrazy dedykowane kolejnym żonom) – świetna.
Nie wystawia mocnego, sarkastycznego, realistyczno-alegorycznego cyklu „Ukrzyżowanie sztuki”. A w tym cyklu odsłania się wyraźniej, ciekawiej, nie pozostaje tylko w kokonie…

Za rok „Galeria Hansgrohe Aquademia” będzie świętowała swoje dziesięciolecie.
Dobrze, że w sytuacji, kiedy sztuka powszechnie jest u nas ciągle jeszcze przedostatnią potrzebą, funkcjonują takie firmy jak Hansgrohe, popularyzujące, podsycające modę na sztukę, na kolekcjonerstwo. Bo lokata w sztukę, jak czas pokazuje zawsze się opłaca. Tak materialnie jak i kulturowo. Bo ludzie otaczający się sztuką z reguły szlachetnieją …

Grażyna Banaszkiewicz
(zdjęcia autorki)


Autor: naturalnie