Prowincjonalne wersje europejskich stylów fascynują mnie od dawna. Ale nieporadność, brzydota barokowego Zwiastowania w kościele Archanioła Michała w sardyńskim mieście Alghero była zaskakująca.
Scena jest jedną ze sztukatorskich dekoracji obramowujących wnękę bocznego ołtarza.
Ze względu na ważność, a jednocześnie skąpość ewangelicznego przekazu, Zwiastowanie dawało artystom sporo swobody w interpretacji – szczególnie reakcji Maryi. W Alghero bardziej przejęty niż przyszła Matka Boska jest Anioł Gabriel. Przyciąga wzrok swoją niewydarzonością. Im dłużej się na niego patrzy, tym większą tajemnicą pozostaje, czy stoi tyłem do widza, skrywając za plecami rękę czy też przodem, z nienaturalnie wykręconą głową. W jednym i drugim przypadku problemem pozostają skrzydła i miejsce, z którego mają wyrastać, sprawiają raczej wrażenie zdjętych z ramion i postawionych w kącie na czas Zwiastowania. Anioł jest krępy, jak większość męskich mieszkańców Alghero mijanych na ulicach. Najbardziej uderzająca jest jednak jego twarz – duża, brzydka, lekko zdeformowana.
Matka Boska wygląda, jakby miała ma na twarzy maskę (wynik niezbyt udanej konserwacji?). Nieudane fałdy nakrycia głowy tworzą za jej uchem dziwaczne zgrubienie.
Jest w tej scenie coś niepokojącego, może z powodu jej osobliwej brzydoty: zagubiony anioł, o dziwacznie poskręcanym ciele, szukający czegoś ze spuszczonym wzrokiem przy klęczniku kobiety i niewzruszona, o zamkniętych oczach Maryja. Jeśli zrobić zbliżenie twarzy Gabriela widać, że płacze. Jest w Zwiastowaniu z Alghero z jednej strony trudna świadomość pełnego znaczenia przynoszonej nowiny, z drugiej – spokój, zgoda na Los. Ilekroć myślę o tej scenie mam wrażenie, że anioł spełnia rolę posłańca wbrew swojej woli i nie umie się w niej odnaleźć.
Można sobie wyobrazić dzień, w którym dzieło lokalnego mistrza (prawdopodobnie) zostało po raz pierwszy obejrzane przez parafian. Spoglądając w górę na anioła i Maryję zapewne dostrzegli ich nieporadność. „Coż, obwialiśmy się, że mistrza Jose– czy jakkkolwiek inaczej miał na imię – temat może przerosnąć. Ale bardzo się starał…” – kiwali głowami. Co jednak pomyśleli widząc łzy płynące po policzku anioła? „Nie pogodził ze stratą syna…”? To zapewne nadinterpretacja. A zatem: „Te łzy.. Nasz mistrz jednak potrafi wzruszyć…” – nadal kiwali głowami, tym razem z większą aprobatą.
Wysiłki autora Zwiastowania z Alghero, by scenie nadać artystyczny kształt trudno uznać za udane. A mimo wszystko jest w jego dziele coś przyciągającego.
Daina Kolbuszewska
Zdjęcia: J. Jankowski
Autor: naturalnie