Dla elit
Otwieranie pamięci


Książkę (w formacie – książeczkę) przyniosła mi prof. Anna Wolf-Powęska mówiąc:
– Pani Grażyno, niech pani ją przeczyta proszę. To zajmie nie więcej niż półtorej godziny…
Jechałam do Warszawy. Wzięłam książkę do pociągu. Wychodziłam z wagonu na tzw.ugiętych nogach. A traf chciał, że tego popołudnia dane mi było też oglądać film Wojciecha Smarzowskiego „Róża”. Oba wątki, jakkolwiek terytorialnie nieco rozdalone: w filmie Mazury, w książce trasa pociągu z Breslau do Breslau, przez Niemcy, Czechy; tematycznie jakby też różne – w gruncie rzeczy stanowią o tym samym czasie, o metodzie wysiedlania i zasiedlania, o ludzkich bestialskich cechach wyzwalających się w określonych okolicznościach, ale i o sile pięknych uczuć, o sile miłości dającej nadzieję, oczyszczającej.
Joanna Ostrowska na stronie „Dwutygodnik.com/film” – pod znamiennym tytułem: „Za naszą i waszą wolność” – w swoich rozważaniach o „Róży” pisze: – Powojenna codzienność budzi strach i rzadko jest wykorzystywana jako materiał filmowy, bo nie ma w niej miejsca na ostre podziały, łatwe odpowiedzi i gromkie manifesty. Smarzowskiemu udało się w „Róży” pokazać „obciążoną polską pamięć”.
Podobnie Dainie Kolbuszewskiej w książce „Niemka. Dziecko z pociągu” udało się pokazać tę „obciążoną polską pamięć”.
W tym momencie przytoczę słowa prof. Anny Wolff –Powęskiej, jej odniesienie do omawianej tu książki: – Tekst, który otrzymujecie Państwo do ręki jest owocem pracy z wielu względów niezwykłym. Stoi za nim nie tylko dziennikarska pasja i dociekliwość, ale i determinacja oraz profesjonalizm godny najlepszego badacza.
Daina Kolbuszewska wyruszyła w długą podróż w poszukiwaniu rozwiązania zagadki „dziecka z pociągu”, wiedziona instynktem i nadzieją wypełnienia „białej plamy” historii.
Podróż tę rozpoczęła niemal bez żadnych danych (zasłyszana rozmowa w pociągu – przyp. GB), zabiegając miesiącami o zaufanie i rozmowę z bohaterami książki, tropiąc cierpliwie dokumentację, korespondencję, archiwalia, pomocne w rozszyfrowaniu kolejnych niewiadomych. […]

Spotkałam się z Dainą Kolbuszewską. Dociekałam jej pracy na tą niesamowitą, porażającą książką, właściwie gotowym scenariuszem filmowym!, pracy wręcz archeologicznej. Odpowiadała powściągliwie, z pewną rezerwą. Otwarcie właściwie tylko o tym, że kiedy zwróciła się do niemieckich archiwów – odmówiono jej wglądu w posiadane akta. Pomógł znajomy dziennikarz zza zachodniej granicy. Jemu dokumenty okazano. Ją też ta książka kosztowała sporo emocji. Do tego bohaterka okazała się osobą znajomą…

… zajęłam się historią (w książce trzykropek poprzedza autorki tytuł strony wprowadzajęcej: DLACZEGO…) małych niemieckich dzieci z pociągu, który w 1945 roku zatrzymał się w
Krotoszynie? Fascynowała mnie podwójna, niemiecko-polska tożsamość bohaterek (dziewczynek wziętych z pociągu i wychowanych przez polskie rodziny) i tło, w jakim rozgrywały się ich historie. Choć wiedziałam, że dotykam spraw, do których nie chętnie wracały. […]

[…] Ta książka reportaż – to dalszy ciąg tekstu prof. Anny Wolff-Powęskiej – wpisuje się w kulturę pamięci o II wojnie światowej i jej konsekwencjach. Im dalej od zakończenia wojny, tym bogatszy i bardziej różnorodny dorobek naukowy, literacki, filmowy, muzealny upamiętniający tę największą zapaść cywilizacyjną XX wieku. Każda generacja interpretuje wydarzenia sprzed dziesięcioleci własnym językiem, szuka własnego kodu zrozumienia i pojęcia tego, co niepojmowalne. Przełom 1989/1990 wniósł nowe elementy. Demokratyzacja i indywidualizacja pamięci sprawiła, że do głosu doszły jednostki i zbiorowości, których pamięć była dotąd okupowana, stłumiona. […]

Z filmu „Róża” nie odchodzi ode mnie scena zbiorowego gwałtu dokonywanego na powalonych szeregiem obok siebie na śniegu wielu kobietach przez młodych żołnierzy rosyjskich pod okiem ich „kurjaszczich” dowódców.
– Gwałt jako symbol zwycięstwa, broń wojenna, czy manifestacja siły – zauważa autorka cytowanej już wcześniej recenzji filmu – to jedno z tych doświadczeń wojennych, o których świadkowie i świadkinie w Polsce najczęściej nadal milczą. Wstyd i strach przed stygmatyzacją działają również współcześnie.
Z książki „Niemka. Dziecko z pociągu” mocno wrył się we mnie opis wyrzucanych na perony kolejnych stacji przez nadzorujących transport rosyjskich żołnierzy ciał martwych niemowląt i dzieci, które nie przekroczyły nawet dwóch lat.
Scena na przykład przejazdu pociągu z Saaz do Breslau, maj-czerwiec 1945.
Przytaczam opis in extenso:

Podróż powrotna z Sazz do Breslau odbywa się w dwóch wagonach towarowych, w których umieszczono 130 dzieci i 12 sióstr. Pociąg konwojują Rosjanie.

Hanka (Anita):
– Dzieciaki umierały z głodu i na tyfus. Pamiętam, że
Rosjanie kładli je nagie na peronie, jedno na drugim.
Rozalia (Gertrud):
– Nie możesz pamiętać, miałaś dwa lata!
Hanka:
– To mi się śni po nocach …

Tak, to – jak pisze prof. Anna Wolff-Powęska – odblokowana pamięć…

W imię walki „za wolność naszą i waszą”, w imię obłąkanych idei kolejnych w historii świata szaleńców, którym ten świat ulega, cały czas (vide – gorąca kwestia Syrii, czy Afganistanu, również innych zapalnych miejsc…) – gra się losami narodów, losami konkretnych ludzi. I wszędzie tam najbardziej poniewierane są kobiety i dzieci. Potem zapada polityczna, poprawna cisza.

Grażyna Banaszkiewicz

Daina Kolbuszewska
Niemka. Dziecko z pociągu
Wydawnictwo Vesper
Poznań 2011


Autor: naturalnie