I rzeczywiście. To jest sensacja.
Obraz – olej na płótnie, 66 × 55 cm, powstał w 1880-1881 roku w czasie pobytu Gierymskiego w Warszawie, po powrocie z Rzymu, w latach 1879–1888. Artysta związał się wtedy w z grupą młodych literatów i krytyków skupionych wokół pozytywistycznego czasopisma „Wędrowiec”. Intrygowało go, fascynowało – pisał o tym w listach do siostry w Krakowie – życie warszawskich Żydów. Podjął współpracę ze Stanisławem Witkiewiczem i Antonim Sygietyńskim. Efektem stał się cykl realistycznych scen rodzajowych, przedstawiających życie Żydów na Powiślu i w innych ubogich dzielnicach Warszawy, prac takich jak: owa Żydówka sprzedająca pomarańcze, dalej Żydówka sprzedająca cytryny (ten obraz znajduje się w zbiorach Muzeum Śląskiego w Katowicach), Brama na Starym Mieście w Warszawie oraz kilka wersji Święta trąbek. Istniał również, zaginiony w latach 1939-1945, szkic olejny na płótnie Żydówka sprzedająca owoce, przedstawiający tę samą żydowską handlarkę. Według internetowego opisu Kobieta ma ubogie ubranie, na głowie czepiec, na ramionach przerzuconą chustę. Na rękach przewieszone dwa kosze z pomarańczami. W tle dachy warszawskich domów. (Mój znajomy art-consultant dopowiada mi, że widoczne w tle wieże, to wieże Kościoła św. Krzyża). Kobieta ma pełną powagi twarz. Uwypuklone policzki i zmarszczki potęgują efekt smutku i bezsilności, które wprost emanują z tej postaci. Swego rodzaju kontrastem są pomarańcze, których kolor jest odniesieniem do życia, do ciepła, do południowego klimatu. Malarz podpisał się w lewym dolnym rogu. Oprócz pierwszej litery imienia i nazwiska umieścił również nazwę miasta, w którym namalował obraz.
Obraz Żydówka z pomarańczami od 1928 roku należał do Muzeum Narodowego w Warszawie. Zaginął w czasie II wojny zrabowany przez niemieckich okupantów.
Aż tu nagle z końcem minionego roku w prasie naszej pojawiają się tytuły:
„Pomarańczarka” odnaleziona”, „Pomarańczarka” w areszcie”, „Polska interweniuje – licytacja „Żydówki z pomarańczami” odwołana …
Piszę do znajomego, wspomnianego wcześniej art-consultanta pana Roberta Fizka i dostaję odpowiedź: Byłem trzy dni temu zobaczyć tą pracę w Niemczech, oglądałem ją przez godzinę w świetle dziennym, UV, pod małym i dużym powiększeniem. To ten Gierymski, na 99,9%. […] Historia bardzo ekscytująca, od samego początku. Niemcy kradną „Żydówkę” z Warszawy i jej nie niszczą tylko ktoś prywatnie włącza ją do swoich zbiorów – może nie rozpoznano w starej kobiecie Żydówki? Historia ma wiele wątków ….
Stwierdzam, że to wręcz wątek filmowy. Zaczynam śledzić wszelkie bieżące publikacje.
– Obraz pojawił się z końcem 2010 roku w katalogu niewielkiego domu aukcyjnego Kunst & Auktionshaus Eva Aldag w miasteczku Buxtehude pod Hamburgiem z niewygórowaną ceną wywoławczą, ledwie 4,4 tys. Euro.
Włodzimierz Kalicki w „Gazecie Wyborczej” stwierdza, że: Gdyby „Pomarańczarka” znalazła się w handlu legalnie, nie mogłaby kosztować mniej niż 1,5 mln zł. I to tylko dlatego, że na rynku sztuki panuje dotkliwa dekoniunktura. W dobrych czasach trudno sobie wyobrazić licytację, która nie skończyłaby się w okolicach 2 mln zł. Prawdopodobnie nawet jako dzieło zrabowane, którego przetrzymywanie i odsprzedaż są nielegalne, jest warta na rynku od 500 tys. do 800 tys. zł.
Kunst & Auktionshaus Eva Aldag opisuje w swoim katalogu Pomarańczarkę (czyli Żydówkę z pomarańczami), jako „prawdopodobny obraz Gierymskiego”. Jednak zamieszczone obok zdjęcie różni się w porównaniu z jedyną istniejącą, wykonaną przed wojną czarno-białą fotografią obrazu. I to mogło budzić wątpliwości, co do oryginalności pracy.
Biegły sądowy i ekspert domu aukcyjnego Desa Unicum Adam Chełstowski, w tej samej „Gazecie Wyborczej” zauważa, że wątpliwe w porównywaniu partie dzieła wyglądają w katalogu na domalowane, być może dla ukrycia faktu, że obraz jest oryginalny…
Grażyna Banaszkiewicz
(zdjęcie przesłane przez art.-consultanta Roberta Fizka)
Autor: naturalnie