Naturalnie poleca
O śniegu rozważania…nie zawsze poważne (II)

Śnieg ,,narciarski”
Narciarze, gdy sypnie pierwszy zimowy biały puch, wiedzą, że nie ma co się spieszyć. Śnieżna kołderka, nawet dość gruba, pod ciężarem jadącego narciarza, zmienia się w mizerną warstewkę, odsłaniając skały, korzenie itd. (spotkałam się jednak w fachowej literaturze ze stwierdzeniem, że świeży puch leżący niezbyt grubą warstwą na twardym podłożu, występujący przy bezwietrznej pogodzie w temperaturze -10 st. C jest nośny i daje maksimum satysfakcji w zjazdach). Po kilku dniach świeży puch staje się puchem zsiadłym i stwarza doskonałe warunki narciarskie. Tzw. gips przewiany (0 st. C plus silny wiatr, zwiewający puch i tworzący rozmaite przeszkody, m.in. tzw. kalafiory) oraz gips zbity (to śnieg ciężki, silnie ubity) są wręcz niebezpieczne dla narciarzy. Kontuzjami (i gipsem na resztę zimowej pory) grozi też zlodowaciały szreń, ale już lodoszreń, który nie załamuje się pod narciarzem nie jest taki zły. Jazdę utrudnia także śnieg mokry, powstający podczas opadów przy temperaturze około 0 st. C – kryształki topniejąc zlepiają się w duże płatki. Tak się dzieje np. w czasie odwilży i na wiosnę. Narciarze wiedzą, że lepi się do ślizgów nart, utrudniając jazdę. Na wiosnę tworzy się śnieg ziarnisty (czyli składający się z wyraźnie widocznych ziarenek), stwarzający doskonałe warunki do jazdy. Nie ma to jednak jak wiosenny firn z dużych nieregularnych ziaren, rozdzielonych powietrzem. Taki gatunek śniegu narciarze lubią najbardziej..
Jako że właśnie narciarzom i snowbordzistom lawiny zagrażają najbardziej, ostatnio wymyślono dla nich sprzęt ratunkowy, opierający się na mechanizmie działania samochodowych poduszek powietrznych. W narciarskich plecakach mają się znaleźć skompresowane balony, a pociągnięcie w zagrożeniu za linkę, spowoduje ich wypełnienie azotem, co w efekcie spowoduje szybsze wypchnięcie człowieka na powierzchnię lawiny.
Śnieg muzą
Gdy w XVI i XVII wieku nastąpiła tzw. mała epoka lodowcowa, momentalnie w malarstwie europejskim pojawiły się i to w dużej liczbie obrazy śnieżnej zimy – z łyżwiarzami ślizgającymi się na zamarzniętych (po raz pierwszy od niepamiętnych czasów) kanałach i jeziorach (informacja za: Doug Macdoougall ,,Zamarznięta Ziemia”). Przywołajmy tutaj z malarstwa holenderskiego ,,Ślizgawkę” Hendricka Avercampa, ,,Łyżwiarzy” Jana van Goyena czy też zimowe krajobrazy Gysbrechta Lytensa i Esaiasa van de Velde.
Hans Neuberger, amerykański meteorolog zajął się z kolei analizą obrazów pod względem… nieba. I doszedł do wniosku, że w pejzażach powstałych w tzw. małej epoce lodowcowej dominuje duża ilość chmur, często w ciemnej tonacji. Tak jakby za chwilę miał spaść śnieg a temperatury powietrza były bardzo niskie.
Z kolei amerykańscy eksperci od przyrostu rocznego drzew Henri Grissino-Mayer i Lloyd Burckle zasugerowali w 2003 r. , że klimat małej epoki lodowcowej, powodujący spowolnienie wzrostu drzew, które dało zwarte i mocne drewno o wąskich słojach, mógł być po części odpowiedzialny za… wspaniały dźwięk skrzypiec Stradivariusa. Lutnik wykorzystywał drewno właśnie z czasu małej epoki lodowcowej Informacja z: ,,Zamarzniętej Ziemi”).
Polskim malarzom epoka lodowcowa, ani mała, ani duża, nie była potrzebna do tworzenia pejzaży i krajobrazów zimowych. Przywołajmy choćby ,,Krajobraz z chatą” Witolda Pruszkowskiego (1891 r.) czy ,,Śnieg” Juliana Fałata (1907 r.). Wydaje się jednak, że monochromatyczna zima nie była szczególnie ulubioną porą roku dla polskich malarzy.
Co innego – poeci. U nich, zwłaszcza wczesnodwudziestowiecznych, prawdziwa śnieżyca w twórczości. ,,Jesteś cicha jak śnieg/który pada na kwiaty jesienne(…)” pisze Leopold Staff w ,,Tęsknocie”, wtórując sobie w kilkuczęściowym ,,Śniegu”: ,,Puszystą nieskalaną bielą/Jakby dziewiczych łóż pościelą,/Śnieg przykrył pola głuche, senne/Aż hen, po bór błękitnoszary(…)”. Śnieg może przywołać odległe wspomnienia (,,Śnieg”) a ,,Bałwan ze śniegu” być tylko symbolem: ,,I żył niezgrabnie, byle jaki,//A gdym doń przyszedł śladem trwóg-/Już weń wierzyły wszystkie ptaki,/Więc zrozumiałem, że to – bóg…(…)” – to z twórczości Bolesława Leśmiana. Kasprowicz, Tetmajer… Miejsca wirtualnego by zabrakło, aby przywołać choć najkrótsze cytaty z bogatej śnieżnej twórczości naszych poetów, zwłaszcza związanych z Krakowem, zakochanych w polskich górach!
Wspomnijmy tylko jeszcze Stefana Żeromskiego, który tytułem swojej sztuki z 1919 r. ,,Ponad śnieg bielszym się stanę” przywołuje Wulgatę, psalm 50 ,,Pokropisz mnie hizopem, a będę czysty; obmyjesz mnie i ponad śnieg bielszy się stanę” (hizop – roślina rytualna do skrapiania w obrzędach oczyszczania przez starożytnych Żydów).
Śnieg dla zabawy
,,Pędzi, pędzi kulig niczym błyskawica, hej, porwali te panny prosto od Kmicica” śpiewali Skaldowie przy wtórze Alibabek. Akurat dałby im Kmicic porwać swoją ukochaną Oleńkę, z którą także w romantycznym kuligu brał w Sienkiewiczowskim ,,Potopie” udział: ,,Zimne powietrze pędem uderzyło o ich twarze, więc zaniemówili i słychać było tylko świst zmarzłego śniegu pod płozami, parskanie koni, tętent i krzyk woźnicy.(…). Sanie gnały jak wicher. Dzień był jasny, mroźny. Śnieg migotał, jakby kto nań iskry sypał: z białych dachów chat podobnych do kup śnieżnych strzelały wysokimi kolumnami dymy różowe” – tylko w takiej to scenerii mogły paść słowa: ,,-Miłujesz mnie?(…) -Jako duszę własną! -A ja na śmierć i życie”. I tylko w takich okolicznościach panna i kawaler mogli się pocałować co tak pięknie w filmie Jerzego Hoffmana Olbrychski i Braunek uczynili…
Dawnych kuligów czar. Zwłaszcza tych staropolskich, zapustnych, nawet w kilkadziesiąt sań, z muzyką, często w przebraniach od dworku do dworku, z piernatami a i często sztućcami własnymi. Najpierw kilka zaprzyjaźnionych rodzin saniami zajeżdżało do najbliższego sąsiada. Ten w myśl maksymy „gość w domu – Bóg w domu” oddawał im klucze od piwnicy i spiżarni. Zabawiwszy się, objadłszy, wraz z gospodarzem i jego rodziną wesoła kompania jechała dalej. Ta wesoła wycieczka kończyła się u najbogatszego gospodarza, gdzie bawiło się już pół powiatu. Jedną z atrakcji tych zabaw było polowanie na wilka. Ale jakie to było polowanie: podochoceni, pijani młodzieńcy jechali w ciemny las na saneczkach z kwiczącym prosiakiem, który wabił czasem i całą watahę wygłodniałych wilków. Dla niejednego pijanego kawalera był to, niestety, ostatni karnawał w życiu.
Śnieg do odśnieżania
I znowu mamy porę zimową. ,,Całą noc zdrowo padało i zasypało wszystko na biało”. Ucieszyli się rolnicy, bo śnieg białą ciepłą kołderką okrył oziminy. Śnieżna pokrywa, będąc naturalną przechowalnią wody, odda ją przy wiosenny roztopach glebie, powodując wzrost roślin. Bez śniegu nastąpiłoby przemrożenie gleby a co za tym idzie uszkodzenie czy zniszczenie zasiewów ozimych.
,,Zasypało wszystko na biało, spadł zdrajca nocą i cicho legł”. Jak to? Już? Służby odpowiedzialne za odśnieżanie do akcji ,,Śnieg” były co prawda gotowe już wczesną jesienią, ale gdy przyszła pora, aby ,,spaść musiał ten biały drań” ani pługosypiarek na ulicach, ani dozorców odśnieżających chodniki. Pewnie ,,nad ranem tak smacznie się spało”…
I niejednego ,,odśnieżacza” żonka budziła: ,,Rusz się Zenek, śnieg na dworze, mówię wstań, bo będzie gorzej”. I bywa gorzej. Klną kierowcy, wpadając w śnieżne koleiny, piesi łamią nogi i ręce, bo ,,cieć” zaspał. A już przy tzw. śniegołomie (obfite opady mokrego śniegu, zwłaszcza pędzonego wiatrem), łamiącym gałęzie, konary pnie całe, zaczyna się prawdziwy horror, bo i linie energetyczne pozrywane, i drogi nieprzejezdne…
I dopiero ostra reakcja ,,Mówię wstań, bo ci przyłożę. Wstań, Zenek, wstań. Nie czas na kochanie, kiedy czas na odśnieżanie” powoduje, że gdzieś koło południa wszelkie ,,Zenki” ruszają do odśnieżania, o ile śnieg… sam nie stopniał, tworząc obrzydliwą breję. (wszystkie cytaty z piosenki ,,Zenek blues” w wykonaniu i z tekstem Andrzeja Rosiewicz, muzyką E. Deląga. Piosenka sprzed 35 lat a jakże nadal aktualna. A tak na marginesie – dzięki niej i śnieg, i perturbacje z nim związane znalazły swoje miejsce w historii muzyki rozrywkowej!)
Czy śniegu zimą 2011/2012 będzie jak na lekarstwo czyli niewiele czy ani na lekarstwo (bo nie spadnie w ogóle)? Czy też nas zasypie jak w ,,zimach stulecia” – sylwestrową nocą roku 1978/79, na początku 1982 r., w 1987 r. czy chociażby w zimach minionych? To wtedy stanęły pociągi, bo szyny zniknęły pod śnieżnymi ,,zaporami”, zaspy zablokowały drogi, nastąpiły przerwy w dopływie prądu , wodociągi pękały itd., itp.
A gdyby ten śnieg tylko się komu przyśnił to padający zapowiada interesujące zmiany w życiu, lekki i puszysty zwiastuje kiepski nastrój, zlodowaciały – brak wiary w osobę, którą się kocha, topniejący – nakazuje rozwagę w postępowaniu. Najlepiej jednak śnić zaspy śnieżne bo taki sen zapowiada nieoczekiwane przyjemności i pieniądze. Czego Czytelnikom (i sobie) życzymy, kończąc (nie zawsze poważne) rozważania o płatkach śniegu

Ewa Kłodzińska

Zdjęcia: Joanna M. Nowakowska


Autor: naturalnie