

Minione lata były swoistym 'czasem odejść’ wybitnych polskich pisarzy, aktorów, twórców, polityków. Tych, o których tuż zaraz po śmierci mówiono w kategoriach autorytetów. Tymczasem dziś pewna grupa dziennikarzy, polityków i innych "mędrców" – uważających się za autorytety – próbuje udowodnić sobie i światu, jakie to słabości były udziałem zmarłych… O co tu zatem chodzi? Jaki cel? Co za pomieszanie pojęć…?
"NATURALNIE", które od 10 lat – od 26 sierpnia 2006 w wydaniu elektronicznym – promuje zdrowe myślenie, pragnie pokazywać Osoby, które są Autorytetami…
Znane jest chyba potoczne stwierdzenie, że każdy tzw. wielki człowiek – z bliska tak naprawdę jest małym. Bynajmniej nie o wzrost tutaj chodzi. Wydaje się, że ci, którzy np. Zbigniewa Herberta, Ryszarda Kapuścińskiego, Władysława Bartoszewskiego czy Tadeusza Mazowieckiego chcą 'odmitologizować’, próbując ukazać ich ludzkie wady, zapomnieli, że i wielcy tego świata nie są nad-ludźmi. Nawet w historii Kościołów – osoby uważane za świętych nie byli wolnymi od wad aniołami. Przeciwnie – zmagali się z tym, co jest w ludzkiej kondycji opisane łacińską maksymą „errare humanum est” („mylić się, błądzić jest rzeczą ludzką”). „Dyżurni moralizatorzy kraju” mówią o upadku autorytetów. Zapominają jednak, że to zawsze pewien ideał niedokończony, zadany człowiekowi na całe życie.
Pisze się o ludzkiej małości, a zapomina o swojej. Wytyka się życiowe potknięcia, a nie pamięta o swoich pokręconych życiowych ścieżkach… Pozostaje pytanie o cel takich działań. Destrukcja – jako sztuka dla sztuki? A może chęć wykreowania samego siebie na autorytet moralny mass mediów? Tymczasem, może trzeba przyjrzeć się życiorysom dziennikarskich śledczych i odkryć nieco prawdy, pamiętając, że każdy wielki z bliska jest mały…? Obraz, który mógłby powstać nie byłby chyba taki czarno-biały. A Herberta czy Kapuścińskiego i tak wielu czytać będzie, czerpiąc natchnienia i inspiracje do dobrych jednak czynów i jasnego spojrzenia na świat.Profesor Bartoszewski i Tadeusz Mazowiecki i tak "nadal" pozostaną Ojcami Polskiej demokracji…
I na koniec odrobina filozofii. W 1974 roku Władysław Tatarkiewicz wygłosił w Lublinie odczyt p.t. „Wielcy i bliscy”. Powiedział wtedy: „Tak czy inaczej wielkość i bliskość są dla człowieka w ciągu całego jego życia kategoriami jego widzenia, rozumienia, odczuwania świata./…/są swoistymi kategoriami świata ludzkiego, ludzkiej historii. I są miarami, którymi świat ten mierzymy”.
I tak naprawdę w życiu jest. Każdy zdrowo myślący człowiek, który posługuje się sumieniem pragnie ideału. Chce zobaczyć w Drugim – Kogoś Wielkiego. To znaczy Kogoś, kto nie jest nad-człowiekiem, ale wskazuje drogę z pogodą ducha, nie wstydząc się prawdy o błądzeniu. I każdy człowiek – tak naprawdę pragnie Bliskości. I to nie jest powód do wstydu. To miara człowieczeństwa. Biednym i małym jest ten, kto w innym tylko słabości szuka… To znak, że nie zaznał nigdy prawdziwej bliskości.. Jak mówi włoskie powiedzenie: „Wzajemne poznanie jest najlepszą drogą do wzajemnego zrozumienia, wzajemne zrozumienie to jedyna droga do odwzajemnionej miłości”…
Paweł Łukasz Nowakowski
Redaktor Naczelny
26 sierpień 2016.
Zdjęcia: Joanna M. Nowakowska, Rzym
Autor: naturalnie