Dla elit
Moja głowa cały czas kombinuje…

 

Albert Einstein pisał: – Gdy przyglądam się sobie i moim metodom rozumowania, dochodzę do wniosku, że fantazja (wyobraźnia) odgrywa w moim życiu większą rolę, niż talent do przyswajania wiedzy obiektywnej.
To zdanie mogę, po wielu już przegadanych godzinach z Igorem Morskim i jemu przypisać. Z jednej strony porywa go każda dziedzina nauki, która pozwala mu zgłębiać tak istotę świata, jak i samą istotę ludzką z jej odwiecznymi mentalnymi, psychicznymi, emocjonalnymi uwikłaniami, z drugiej – sam w sobie tworzy surrealistyczne wręcz światy i odsłania je w wizjach artystycznych.
Nawarstwia się w nim każdy fragment przyswojonej wiedzy i rozrasta własnymi dociekaniami, jak u dziecka, które bezustannie zadaje pytania: a co by było gdyby?, a jeżeli już tak, to co dalej?, i co potem jeszcze może się zdarzyć?… Nawarstwia się cała literatura, od najwcześniejszych książeczek: „O Drapciu, co chory był na muchomory”, „Sobiepanek” i innych jeszcze przez tatę mu „zaszczepianych”… Oczywiście też sztuka. „Od zawsze” go wsysająca. Podróże. Wspomina zwłaszcza pierwszą, „do innego świata”, bo z PRLu do rozległej pod każdym względem i odmiennej Kanady. Intrygują go ludzie.
Igora Morsakiego fascynuje każdy człowiek, który potrafi być partnerem w dyskursie wykraczający poza tu i teraz. Może dlatego fascynują go zwłaszcza jego córki. Bo tylko dzieci nie mają w sobie pojęcia ograniczeń, z czasem przez nas dorosłych im wpajanych, narzucanych, przez doświadczenia najróżniejsze blokujące w każdym ufną otwartość i szczerość.
Niemniej on sam mocno już różnymi sprawami ociosany, wymyka się jakoś lękom, nieufności, rutynie. Zwłaszcza gdy rutyna zaczyna dobierać się do jego działań, szybko robi gwałtowny zwrot. Dlatego to on może wdać się np. w projekt tworzenia Muzeum Duchów w Karpaczu, stać się partnerem córki w przygotowaniu jej książeczki, albo swoim kooperantom oznajmić, że teraz pójdą inną drogą…
Kiedy wracałam z ostatniego z nim spotkania naszły mnie rozważania, że jakkolwiek sztuka podlega również (zawsze w swojej historii podlegała) rozmaitym zamówieniom, które zresztą w szczególny sposób artystę weryfikują – musi się przecież otworzyć na czyjeś oczekiwania, stawiane problemy, eksplikowane idee, to jednak dobrze jest w niej realizować przede wszystkim swoje wizje! – Ekspozycja „IMAGINARIUM” w Wyższej Szkole Nauk Humanistycznych i Dziennikarstwa przy ul. Kutrzeby w Poznaniu składająca się z, bagatela, 120 prac Igora Morskiego pokazuje, że Igor z całej mozaiki nawet świadomych zapożyczeń, buduje obrazy z mocnym własnym kodem. Fotograficzne kolaże nawet bez sygnatury „Morski Studio Graficzne” niemal bezbłędnie mogą mu być przypisane. Ich ogólny rys (jak wspomniałam – obnażanie człowieka w jego słabościach, ułomnościach, powikłaniach wszelkich), rytm, kolorystyka, energia są na tyle mocne, wyraźne, że same w sobie stanowią „stempel”. Wystawa obejmuje kilkanaście lat jego pracy i współpracy z takimi tytułami prasowymi, jak: „Wprost”, „Charaktery”, „Psychologia Dziś”, „Focus” i „Money”, kilka motywów reklamowych, które powstały dla firm Olay, Abelson Tylor i Optus, oraz prace – używam określenia Igora: nie zagospodarowane komercyjnie.

„Imaginarium” to największa jak dotąd prezentacja ilustracji artysty. Ilustracji będących niczym nieprawdopodobna baśń – i piękna, i straszna, a na pewno niesamowita. Pełna znaczeń, symboli, pozwalająca na rozmaite interpretacje.
– Jakie to przerażające – mówi do mnie przechodząca pomiędzy fotosami pogodna, mocno posiwiała pani i wskazuje na trzy portrety: mężczyzny z oczyma zwróconymi na siebie, mężczyzny z nawarstwionymi miast twarzy maskami i mężczyzny z wilczym pyskiem w kagańcu… Przystaję z nią chwilę i wysłuchuję refleksji o zieleniącym się drzewie w formie ludzkiego mózgu, o dziecku schowanym pod matki spódnicą- drucianą klatką. Tu zresztą następuje chwila zwierzeń o długim rodzicielskim podporządkowaniu, o niedawnej śmierci matki tej pani, a teraz jej późnych realizacjach swoich marzeń, w tym studiach fotografii… Oddalając się pyta mnie jeszcze, czy widziałam prace z pięknymi twarzami kobiet, w spękaniach których widnieją sterty … budzików. Nie, w tamtym momencie jeszcze nie widziałam tych plakatów. Potem, gdy stanęłam przez nimi pomyślałam jak prosto i jak mocno zarazem oddany został tu lęk każdej z nas o utratę młodości, pięknej, gładkiej twarzy. Czy słusznie?
Ba, to wystawa wielu pytań.
Definicyjnie ilustrację stanowi obraz, fotografia, , rysunek lub inny element graficzny dodany do tekstu (książka, artykuł prasowy, hasło encyklopedyczne), mający go uzupełniać, objaśniać albo zdobić.
Ilustracja Igora Morskiego często – o czym wcześniej napomknęłam – budząca oczywiste skojarzenia: Salvador Dali, Rene Magritte, Giorgio de Chrico, Jan Saudek, Joel Peter Witkin, inni, od których wpływów on sam nie odżegnuje się – w wielu momentach również definiuje problem, stawia pytanie. Dobrze, jeżeli oglądający prace wychodzą przytłoczeni, jeżeli dręczą ich drogowskazy: „Dobroczynność” i „Egoizm” na szlaku turysty ze sztabką 999,9 GOLD na plecach, dobrze jeżeli śmieją się z wydłużonych niczym u Pinokia nosów, z egzorcyzmów wyczynianych przez pana doktora nad bezwolnym pacjentem, albo przed pracami „O podróżowaniu i potrzebie wolności”, czy „Secound Life w wirtualnym świecie”…
Jednak to jak zawołanie Mikołaja Gogola w „Rewizorze”: „Z kogo się śmiejecie? Z samych siebie się śmiejecie !”.

Moja głowa cały czas kombinuje – mówi mi Igor z charakterystycznym dla siebie pospiesznym przydechem i szeroką gestykulacją.
Znowu więc przywołuję wypowiedź (jakoś tak osobowościowo obaj panowie mi się nakładają) Alberta Einsteina: – Uświadomienie sobie nowych pytań i nowych możliwości, postrzeganie starych problemów z nowego punktu widzenia wymaga twórczej wyobraźni.

Ilustracje prasowe i reklamowe Igora Morskiego są połączeniem twórczej, nieskrępowanej imaginacji z techniczną sprawnością. Po wystawie w WSNHiD można będzie oglądać tę ekspozycję w Warszawie, przełom maja i czerwca. Następnie w SWPS we Wrocławiu. Data nie jest znana, ale wstępnie rozmawialiśmy – pisze mi e-mailem Igor – o wrześniu br. I dodaje, że także pan Grzegorz Woźniak, dyrektor Andersii zaproponował mu wystawę w hotelu w czasie Euro 2012. Ale to będzie zupełnie inna bajka – dopisuje. Intrygujące?!

Biografia artystyczna Igora Morskiego jest niezmiernie bogata. Znany jest przede wszystkim z projektów plakatów, ilustracji prasowych i okładek poczytnych magazynów. Jakkolwiek w latach 1990-1995 pracował również w TVP w Poznaniu. Z jego pomysłów skorzystały takie marki jak Stary Browar, Teatr Wielki w Poznaniu, Skoda, Grecos Holiday, Teatr Nowy w Poznaniu, London Fertility Centre, Inqbator, Blue Note, Bank Zachodni WBK, Wrigley Poland i inne. Współpracował i współpracuje z licznymi magazynami polskimi i zagranicznymi po części tu wymienionymi: „Wprost”, „Charaktery”, „Manager Magazine”, „Pro Arte”, „Newsweek”, „BR&”, „Businessweek”, „Deloitte Review”, „Spirituality and Health”. Dodajmy, to Igor jest autorem oprawy graficznej naszej strony: www.naturalnie.com.pl   !
Styl Igora zdobywał uznanie w licznych konkursach z dziedziny grafiki prasowej. W jednym z najbardziej prestiżowych w świecie: Communication Arts Illustrations Competition – uhonorowany został za ilustrację do magazynu Starego Browaru „BR&”.
Kilkakrotnie nagradzano go w Konkursie Projektowania Prasowego Chimera, w tym dwa razy (w latach 2005 i 2006) w kategorii Portfolio*, w której współzawodniczą ze sobą projektanci, ilustratorzy i fotografowie. Międzynarodowe jury, nagradzając Morskiego w 2006 r. Złotą Chimerą za ilustracje opublikowane w magazynach „Wprost” i „Charaktery” komentowało swój wybór: „Igor Morski robi wyjątkowe, elektroniczne fotomontaże do „Wprost”. Są to rzeczy bardzo nowatorskie. Jurorzy nie widzieli tego w swoich krajach. To mocno wyróżnia się z nurtu tradycyjnej ilustracji”.

Igor jest absolwentem Wydziału Architektury Wnętrz i Wzornictwa Przemysłowego PWSSP w Poznaniu (obecnie Uniwersytet Artystyczny). Należał do pracowni prof. Witolda Gyurkovicha, autora wielu projektów architektury targowej, architektury wnętrz i wzorów mebli, które są elementami stałych ekspozycji w Muzeum Narodowym w Warszawie, Design Museum w Londynie i innych. Igor Morski wśród mistrzów, którzy wpłynęli na kształtowanie jego rozpoznawalnego stylu, wymienia między innymi takie sławy jak: Alessandro Bavari, Ervin Olaf, Joachuim Luetke, Ray Caesar czy Jan Saudek. Krytycy dostrzegają jego oryginalną zabawę z formą oraz – podkreślaną także w tej relacji – „brawurę i wyobraźnię dziecka”.
Otwarciu wystawy „Imaginarium” towarzyszyła muzyka Grabka – artysty grającego w klimacie alternatywnej elektroniki, którego pierwszą płytę radiowa „Trójka” określiła mianem jednego z najciekawszych polskich debiutów ostatnich lat. Igor jest zafascynowany również tą muzyką. Jest pod wrażeniem zwrotu, jakiego dokonał w swoim życiu Grabek, w jednej chwili odcinając się od wszystkiego w czym był zanurzony, rutynowo funkcjonujący. – Wojtek Grabek – mówi mi podekscytowany Igor – to człowiek, który postanowił „zamuzyczyć się ” jakieś trzy lata temu. Zajmował się w ogóle czymś innym i jednego dnia stwierdził, że muzyka to jego pasja i tym właśnie chciałby się zajmować. Zrobił expresowy skok z niebytu w przebyt…

Grażyna Banaszkiewicz
(zdjęcia autorki)

* Wejdźcie Państwo na te internetowe strony Igora Morskiego. Znakomite. Pod każdym względem. Tam widać jak rzeczywiście „jego głowa cały czas kombinuje”. Do tego we wspaniałej oprawie muzycznej właśnie Grabka.

Wystawa zostanie powtórzona takźe w Warszawie w kwietniu
17 kwietnia do 4 maja
Galerii Wysokich Napięć – Szkoła Wyższa Psychologii Społecznej
ul. Chodakowska 19/31 
03-815 Warszawa


Autor: naturalnie