7.Jesteś szczęściarzem, czynność serca wróciła do względnej normy, uratowałeś się, więc pogratuluj sobie, a matce Naturze podziękuj, że zaopatrzyła ciebie w genialne mechanizmy autoregulacyjne, które włączyły się przy twojej wydatnej pomocy. Z powodu chwilowej utraty przytomności nie zdążyłeś zadzwonić do domu i po karetkę pogotowia ratunkowego. Zrób to teraz i spokojnie poczekaj na przybycie pomocy. Nie próbuj jechać dalej, a jeśli, to co najwyżej na najbliższy parking. Gdyby z tobą był twój kolega myśliwy czułbyś się bezpiecznej i on zadzwonił by gdzie trzeba. Ci, którzy ten tekst przeczytają, będą wiedzieli jak tobie pomóc, gdyby w samochodzie zastali ciebie nieprzytomnego.
8.Jeżeli zastaniemy kolegę nieprzytomnego, to należy natychmiast zadzwonić po pogotowie i przystąpić do reanimacji. Nieprzytomnego kolegę należy „wyjąć” z samochodu, ułożyć na poboczu jezdni z głową nieco poniżej poziomu i zależnie od stanu krążenia i oddychania zastosować reanimację. Jeżeli wyczuwamy na szyi tętno i jest ono bardzo wolne (poniżej 30 na minutę) a kolega oddycha, to należy pobudzać serce do skurczów energicznymi rytmicznymi, ok. 40 na minutę, uderzeniami w mostek w okolicę serca. Te uderzenia są zwykle dla reanimowanego przykre, ale jeśli mają skutecznie zmuszać serce do skurczów, to są nawet bolesne – wtedy reanimowany w przerażeniu (też z powodu hałasu i bólu) odzyskuje świadomość. I o to nam chodzi; to oznacza, że ciśnienie krwi wróciło w pobliże normy i na szyi stwierdzamy wyraźnie lepiej wyczuwalne i szybsze tętno. W międzyczasie nadjechała karetka pogotowia i zabiera pacjenta do szpitala. Jeśli nie, to po ustabilizowaniu się krążenia układamy pacjenta w samochodzie w pozycji leżącej na boku i zawozimy chorego do najbliższego szpitala, najlepiej tego, który ma całodobowo czynną inwazyjną kardiologię.
9.Jeżeli kolega myśliwy nie oddycha i nie wyczuwamy tętna na jego szyi, to natychmiast przystępujemy do reanimacji. Reanimacja w pojedynkę jest utrudniona, ponieważ jednocześnie naprzemiennie musimy masować serce i prowadzić sztuczne oddychanie. Po pięciu do ośmiu energicznych zdecydowanych (aż do „chrupnięcia” mostka) uciskach na dolną część mostka przechodzimy niezwłocznie do sztucznego oddychania: jedną rękę podnosimy żuchwę reanimowanego, a drugą zamykamy palcami jego nos i po przyłożeniu ust do ust kolegi wdmuchujemy nasz mocny wydech do jego płuc. Po trzech takich głębokich wdechach wracamy natychmiast do masażu serca – aż do skutku, czyli do przywrócenia akcji serca i samoistnego oddychania. Jeżeli reanimację podejmie dwóch kolegów myśliwych lub ewentualnie ktoś przygodny, to reanimacja będzie przebiegała sprawniej i skuteczniej. Tutaj liczy się każda sekunda, osobista odporność psychiczna, silna wola ratowania kolegi i dobra organizacja reanimacji, Nie należy załamywać się i rezygnować z czynności reanimacyjnych – i reanimować nawet godzinę. Zwykle po 3 do 5 minutach skutecznej reanimacji (masażu i oddychania) czynności życiowe reanimowanego wracają. Należy go ułożyć wygodnie na boku, z głową ułożoną nieco niżej, by język nie zapadał się w gardzieli i nie zamykał wejścia powietrza do tchawicy oraz by reanimowany nie zachłysnął się wymiocinami, które nierzadko są następstwem chwilowego niedokrwienia mózgu. Niestety nasze szkoły nie uczą niesienia pierwszej pomocy i prawidłowej reanimacji; Uważa się, że sam masaż zewnętrzny wystarczy! Reanimacja polega na równoczesnym masażu i oddychaniu. I z oddychaniem „usta –usta” jest największy estetyczny kłopot, ponieważ trzeba determinacji, by się przemóc i przyłożyć swoje usta do ust reanimowanego. Reanimacja bez oddychania nie jest reanimacją, jest tylko bezsensownym masażem serca, które bez dostarczenia tlenu akcji nie podejmie.
.
10.Zazwyczaj, gdy krytyczne objawy choroby ustąpią, to pragniemy jak najszybciej znaleźć się w domu, we własnym łóżku. I słusznie. Ale czy powinniśmy czekać na następne poważne ostrzeżenie i na dokonanie się zawału serca? Przecież nie możemy wykluczyć, że zawał właśnie się dokonał i poprawa krążenia jest chwilowa! Lepiej więc od razu skorzystać z osiągnięć medycyny i zlikwidować przyczynę naszych zmartwień. Natychmiast należy udać się do szpitala dysponującego całodobowo czynną kardiologią inwazyjną, by określili poziom troponiny we krwi (wskaźnik martwicy mięśnia serca w zawale) i dokonali udrożnienia zatkanej tętnicy wieńcowej. W ostateczności, po przespanej nocy musimy rano udać się na inwazyjną kardiologię, gdzie wykonają koronarografię, ustalą rozpoznanie i zaproponują udrożnienie krytycznie zwężonej tętnicy wieńcowej. Po angioplastyce, czyli poszerzeniu balonikiem miejsca zwężenia, zaopatrzą udrożnioną tętnicę „stemplem” („stentem”) i po kilku dniach można pójść do pracy. Powyższy sposób postępowania został w Krakowie wdrożony w 1999 roku i obecnie jest rutynę w kraju. W Małopolsce wdrożenie programu postępowania w tzw. ostrej klatce piersiowej obniżyło śmiertelność szpitalną z zawale serca (u tych którzy zdążyli dotrzeć do szpitala) z 30 do 3%.
11.To samo tyczy nagłego załamania się krążenia mózgowego w wyniku krytycznego (90% światła) zwężenia tętnicy szyjnej lub zatoru mózgu skrzepliną z owrzodzenia blaszki miażdżycowej w miejscu zwężenia tej tętnicy. Również w tzw. kryzie nadciśnieniowej, co skutkuje zawałem mózgu, zwanym potocznie udarem mózgowym, czy wylewem krwi do mózgu. W takiej sytuacji nasze możliwości ratowania są ograniczone, bo zwykle krążenie krwi jest zachowane ale osoba traci przytomność, nie porusza kończynami po jednej stronie, ma trudności w mówieniu i wymaga leczenia szpitalnego. Niestety na razie nie mamy w Polsce rządowego programu anty udarowego i ci, którzy przeżyją udar, stają się dozgonnymi niepełnosprawnymi i najdroższymi pacjentami na świecie.
12.Oczywiście powyższe nas nie dotyczy! Jesteśmy zdrowi i nic złego nam się nie może przytrafić. I słusznie! My zawsze mamy szczęście! Przy takiej filozofii postępowania w codziennym życiu, łatwiej przejść przez meandry żywota. Pesymistom i smutasom wszystko w życiu układa się w „poprzek” i częściej dosięgają ich losowe zdarzenia. Niemniej jednak światowe statystyki wykazują, że najczęstszą przyczyną nagłych zgonów są w naszej cywilizacji choroby układu krążenia. A ty nie jesteś wyjątkiem w Naturze i jak inni podlegasz wszystkim wpływom cywilizacji i skutkom obciążeń genetycznych swoich antenatów.
Więc dla swego własnego bezpieczeństwa i szansy uratowania przemyśl sobie niektóre powyższe propozycje!
Obyśmy dożywotnio zdrowi i pogodni byli ! I by nam „Bór darzył” !
Prof. dr hab. Antoni J. Dziatkowiak
Autor: naturalnie