Kiedy przed Pałacem Niebiańskiej Czystości (prawa strona, narożnik) w kompleksie zabudowy – z lat 1406-1420 – Zakazanego Miasta w Pekinie zobaczyłam marmurową tarczę słonecznego zegara, pomyślałam: przecież to forma współczesnych anten satelitarnych…
A potem w Muzeum Historii Chin w Shanghaju, podobnie jak przed laty w Muzeum w Kairze przeżyłam swoisty kulturowy szok. Tak naprawdę, mówiąc oczywiście w uproszczeniu nieco i skrótowo, wszystko już było.
Nie wiem jak na te moje słowa zareaguje Aleksander Dzbyński. Studiował przecież archeologię pradziejową oraz archeologię historyczną na Uniwersytecie Warszawskim, następnie archeologię klasyczną i etnologię na Uniwersytetach we Freiburgu i w Bazylei, gdzie także uzyskał tytuł doktora nauk filozoficznych, a teraz – jako owoc swoich zainteresowań kognitywną historią ludzkiego gatunku wydał niezwykle intrygującą, fantastyczną wręcz publikację: „Pan Wiórecki i Świat-Maszyna; Człowiek a technologia – od kamienia do komputera”. – I właśnie owo „od kamienia do komputera” skłoniło mnie do lektury, wydawać by się mogło oczywistej opowieści o – jak sam autor we wstępie do swojej książki pisze – rzadko w Polsce podejmowanej dziedzinie prehistorii, zajmującej się badaniami nad rozwojem myślenia i postrzegania świata przez człowieka.
Aleksander Dzbyńki związany obecnie z Instytutem Archeologii Uniwersytetu Rzeszowskiego, podejmuje w atrakcyjny czytelniczo, barwnym językiem, anegdotycznie niekiedy, w sposób popularno-naukowy, problem związków człowieka z technologią, stara się zrekonstruować główne momenty rozwoju technologicznego w dziejach ludzkości, a raczej jego wpływu na język i społeczeństwo, od powstania pierwszych narzędzi do czasów współczesnych. Prowadzi nas więc przez okresy: paleolitu, neolitu, epokę metali (starożytność i średniowiecze), okres renesansu. Pokazuje jak zmieniały się struktury społeczne, przeobrażał światopogląd, jak formował słownik.
Dowiadujemy się, że po wprowadzeniu gospodarki rolniczej w Europie narzędzia krzemienne, przede wszystkim tzw. długie wióry (w tym momencie nazwisko, a raczej nazwanie tytułowego bohatera, nie wymaga już wyjaśnień), nie były już tylko narzędziami, ale prawzorem późniejszych gadżetów technologicznych.
Że, w okresie komunikacji niewerbalnej istniał prawdopodobnie pewien stan pośredni, w którym to działania rytualne, jeszcze bez udziału złożonego aparatu mowy, były głównym medium komunikacji pomiędzy członkami wspólnot praludzkich. Komunikacja ta opierała się w dużej mierze na gestach artykułowanych w ramach rytuałów i obrzędów, w znacznie bardziej zintensyfikowanej formie, niż to obserwujemy u dzisiejszych naczelnych.
Że na przełomie paleolitu i neolitu nastąpiło przejście z eksploatacyjnej gospodarki zbieracko-łowieckiej na gospodarkę wytwórczą, umożliwiającą rozpoczęcie życia osiadłego, przy czym zjawisko to jest jedyną rewolucją w dziejach, która trwa do dnia dzisiejszego…
Itd. itd.
Recenzujący książkę prof. Arkadiusz Marcinak z poznańskiego UAM również podkreśla, że książka prowadzi nas fascynującą drogą , jaką przebył człowiek ku nowoczesności. Zauważa, że dzięki splotowi techniki i języka, wykonując kolejne kroki milowe człowiek nauczył się mierzyć i liczyć, zdefiniował czas i wymyślił pieniądz. Wytworzenie pojęć umożliwiających abstrakcyjne myślenie – pisze prof. Marciniak w swojej recenzji „Pana Wióreckiego…” – i pojawienie się pisma doprowadziło do powstania filozofii, matematyki, alchemii i nauki. Technologia jest zatem czynnikiem napędzającym zmiany w świecie i kształtującym wzory myślenia, emocje, zachowania, tożsamości, osobowości oraz mechanizmy władzy. Książka dobitnie pokazuje, że nowoczesność tkwi korzeniami nie tylko w starożytności, ale jest głęboko osadzona w pradziejach.
Po słowach prof. Marciniaka zrozumiałam dlaczego tak poruszył mnie zegar z Zakazanego Miasta. Wracając jednak do publikacji Aleksandra Dzbyńskiego. Lektura książki otwiera obszar myślenia, co po nowoczesności? Co z wytraconymi cywilizacjami? Na jakim etapie rozwoju się znaleźliśmy? Tym bardziej, że autor „Pana Wióreckiego…” sam ku tym rozważaniom zmierza cytując Charlsa Jonschera, którego głośną książkę „Życie okablowane” za sprawą Wydawnictwa Muza otrzymaliśmy już w 2001 roku, a który konstatuje, iż tak porywające nas współczesne technologie informatyczne znajdują się ciągle na etapie przetwarzania informacji i danych, nie zaś wiedzy, emocji czy mądrości potrzebnej do podejmowania decyzji, charakterystycznej dla ludzkich umysłów, iż nie są one niczym więcej jak tylko użytecznym narzędziem. Jonscher w przytoczonej książce zauważa jednak ów potencjał nowych technologii do zmieniania naszego systemu wartości oraz nas samych i proponuje mieć się na baczności, pisze: – Zanim komputery zapanują nad materią […] byłoby dla nas lepiej, gdybyśmy wzmocnili nasze panowanie nad nami samymi”. Natomiast Dzbyński dodaje, konkluduje: – Pozostaje mieć nadzieję, że ludzkie dochodzenie do porozumienia w oparciu o stare zasady: braterstwo, altruizm, bezinteresowność, uczciwość, współczucie, doświadczenie , honor, a nawet odrobina metafizyki, nie ustąpią pod naporem wspaniałych technologii przyszłości.
Oby, drodzy Państwo Wióreccy!…
Grażyna Banaszkiewicz
Aleksander Dzbyński
Pan Wiórecki i Świat-Maszyna.
Człowiek a technologia – od kamienia do komputera
Wydawnictwo SORUS
Poznań 2011
Autor: naturalnie