Dla elit
Jacy Oni młodzi

Aktorem może być tylko człowiek, który urodził się buntownikiem. Człowiek, który rozumie swe życie jako obowiązek aktywności umysłowej, jako dążenie do wielkości duchowej. Człowiek, który kocha życie i pragnie tę miłość zaszczepić innym.

Uczestnicząc w jubileuszowych spotkaniach Teatru Ósmego Dnia (16-24 listopada 2012, o tym jubileuszu za chwilę), przeglądając wystawowy kolage, albumy, różne ulotki, natrafiłam i na tę, zatytułowaną „Powinność Aktora” ze słowami od razu mnie zahaczającymi, choć z samego środka wywodu Ewy Wójciak o istocie bycia aktorem. I właściwie od razu pomyślałam „Jacy oni młodzi”. Bo bunt i ideały to cechy młodości. Z latami większość ludzi wręcz przeczy swoim młodzieńczym postulatom mimikrą, konformizmem, zaprzedaniem się życiowej wygodzie w całej jej rozciągłości. Pielęgnuje brzuchy i konta. Krzywa Gaussa.
Dobitnie oddaje to refren ballady (lata 70.) belgijskiego barda Jacques’a Brela – „Burżuje” ( Les bourgeois ), świetnie opracowanej przez Wojciecha Młynarskiego, a fenomenalnie wręcz wykonywanej w tej polskiej wersji przez Mariana Opanię:
Wszyscy burżuje świnie są
I im starsi tym – tym się robią głupsi,
Głupstwa swe żuj burżuju, żuj,
Każdy powie ci, żeś złamany…

Znamienne słowa wypowiedziała w moim ostatnim dokumentalnym filmie „Chcę Polski, w której…” o prof. Januszu Ziółkowskim, wybitnym socjologu, pierwszym demokratycznie wybranym w naszych powojennych realiach rektorze UAM (1981 rok), działaczu społecznym, członku „Solidarności”, senatorze I kadencji, szefie kancelarii prezydenta Lecha Wałęsy – na niemal każdym zdjęciu z tamtego okresu stojąca z Panem Profesorem ramię w ramię Hanna Suchocka – dzisiaj ambasador w Watykanie. Powiedziała: „Mieliśmy wtedy ideały …”

A oni? Nie wyrzekli się ideałów. Nie dali się ponieść chciwości, złamać konformizmowi. Oni ciągle usiłują tym naszym światem, bytującymi tu ludźmi potrząsać: „W życiu jest ważne samo życie!” – mawiał Krzysztof Kieślowski. Jeden z ich wspaniałych w ramach otwartych dyskusji gości (marzec 1996r. tuż przez udaniem się na operację serca, która zakończyła Jego życie), powtarzających schodzącym tu tłumnie w wyraźnym przekroju wiekowym, że życie ma swoje określone pryncypia. Wiktor Osiatyński – kilka lat temu, właśnie już w tej naszej „nowej rzeczywistości” recytował w „Ósemkach” fragmenty „Okrętu błaznów” Sebastiana Branta¹ w przekładzie Andrzeja Lama, dzieło obrosłe literacką legendą, znane od pięciu wieków.
W kolejnych rozdziałach Brant przedstawia błazeńskich pasażerów swojego okrętu, z których każdy reprezentuje określoną wadę, cechę godną napiętnowania, słabość, przywarę, grzech, złe zachowanie etc. Pisze właśnie o niepohamowanej chciwości, pijaństwie, obżarstwie, awanturnictwie, gadulstwie, kłamstwie, bezmyślności, uporze, o niewierności małżeńskiej, o przecenianiu szczęścia, o nieużytecznych pragnieniach, o lekceważeniu Boga, o upodobaniu w samym sobie, o patrzeniu w gwiazdy, o pracy w święto, o zniesławianiu dobrego człowieka, o błaznach zapustnych, a wreszcie i o samym sobie – (na podstawie opisu polskiego wydania ²). Brzmi współcześnie ? Po 519 latach od fascynacji tekstem ówczesnego cywilizowanego świata chrześcijańskiego kręgu kulturowego…
Puenta dość przygnębiająca! – człowiek okazuje się być istotą niereformowalną. Można wręcz powiedzieć, iż z rozwojem cywilizacji wysublimowaniu ulegają także wszystkie jego przywary. Zło budzi większe namiętności niż szlachetność. Co nie znaczy, że trzeba się z tym godzić. Sztuka, co zauważa wybitny socjolog prof. Zygmunt Bauman, ma oczyszczającą siłę oddziaływania. Ona uwrażliwia młodych ludzi, ona powoduje, że nie wszystkim codzienność się degraduje, że nie wszyscy zatracają się w złudnych profitach władzy oraz li tylko pysze posiadania, łamie zbytnio „wydobrzałe” już układy, systemy. Za sprawą – zwykle – nowych formacji – wyrosłych na doraźnym buncie.

Jeżeli przytaczam dyskusje w „Ósemkach”, to lista ich gości jest długa i znacząca, m.in. Stanisław Barańczak, Ryszard Krynicki, Urszula Kozioł, czy Ewa Lipska (poezja zresztą – Achmatowej, Mandelsztama – budowała również niektóre ze spektakli), dalej: Hanna Krall, Marek Edelman, Jacek Kuroń, ks. Adam Boniecki, Barbara Skarga, Adam Michnik, Tadeusz Mazowiecki…

Jubileusz „Ósemek”, ich wejście w nowe 20-lecie osadzone pod konkretnym adresem Poznań ul. Ratajczaka 44, gdy zabiegając o dotacje od minister kultury Izabeli Cywińskiej usłyszeli: Dałabym wam jakieś pieniądze, ale nie mogę. Bo musicie mieć adres. Jakikolwiek. –
fetowane z końcem 2012 roku tygodniowym festiwalem wspomnieniowych spotkań, pokazał, że nie wszystkim wytraca się z wiekiem odwaga, ta cywilna (bez negatywnych, peerelowskich konotacji), obywatelska odwaga. Zło jest oczywistym złem. Pod każdą szerokością geograficzną. Tylko lęk o własny status, własne dobra brak tzw. charakteru, samoświadomości łamie ludzi. Potrafią sami siebie upadlać, by przede wszystkim mieć, a w Polsce (Melchior Wańkowicz jeszcze przed wojną pisał, o naszej narodowej cesze: z a w i ś c i ), głównie, by nie miał kto inny. Wszystko to uruchamia ich pogardę wobec drugiego człowieka.

Jakże przejrzyście unaocznia, obnaża te podłości najnowszy projekt „Ósemek”: Do Władzy Wielkiej i Sprawiedliwej / czytanie performatywne Teatru Ósmego Dnia (premiera 24 listopada 2012)³.
W scenariuszu tego scenicznego eksperymentu (od czytania przy pulpitach z punktowym oświetleniem do dynamiki spektaklu), wykorzystano fragmenty książki Barbary Engelking pt. „Szanowny Panie Gistapo” (autorka odnalazła donosy pisane przez Polaków do Gestapo i usiłowała je rzetelnie skomentować, zrozumieć i prześwietlić skłonność społeczeństwa do delatorstwa), materiały udostępnione przez Archiwum Izby Skarbowej w Poznaniu oraz fragmenty artykułów publikowanych w prasie codziennej o rosnącej lawinie anonimów, na sąsiadów, na pracodawców, na kolegów, na … członków rodziny. Zwykle dlatego, że ten drugi coś posiadł, „ma!”.
Za ich pomocą pokazują, jak w obu wypadkach (wojna i teraźniejszość), mimo upływu lat i radykalnie odmiennych okoliczności, źródłem, impulsem działania jest przerażająca właściwość natury ludzkiej – zawiść; pokazują jak skłonność ludzi do dobrowolnego angażowania się w gorliwą życiową rolę agenta czy szpicela, w „bezinteresowną” – darmową pracę donosiciela jest ponadczasowa. Teksty wydają się momentami zabawne, sala wybucha śmiechem, ale „Ósemki” tym spektaklem uświadamiają jak pozornie błaha i niegodna notatka może skutkować straszliwym ludzkim dramatem.
Jest tu pewne echo ich głośnego, mocnego spektaklu „Teczki” (premiera 12 października 2007 w warszawskim Centrum Sztuki Współczesnej ) o ubeckim obrazie świata, otwarcie archiwalnych zasobów służb łamiących ludzkie losy. – W każdym razie akta wszelkie cały czas puchną. Niestety. W swojej uniżoności, niegodnej służalczości człowiek wyniszcza sam siebie. Podła satysfakcja nie jest triumfem!

Obszerne kalendarium dokonań „Ósemek” zawiera album „TEATR ÓSMEGO DNIA 1964-2009, wydany pięć lat temu przez Ośrodek KARTA, Dom Spotkań z Historią i AGORĘ S.A.
Kalendarium otwierają daty:
Październik 1964* – grupa studentów filologii polskiej Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu zakłada Studencki Teatr Poezji „Ósmego Dnia”. Wśród założycieli są Tomasz Szymański – kierownik zespołu, Sława Baranowska, Stanisław Barańczak, Anna Bryłka, Elżbieta Einbacher, Janusz Grot, Janina Karasińska, Marek Kirsche, Waldemar Leiser, Danuta Pawlina, Lech Raczak.
3 grudnia 1964 – premiera pierwszego spektaklu
TREŚĆ GOREJĄCA
Montaż wierszy Juliana Tuwima
Scenariusz i reżyseria: Tomasz Szymański
Scenografia: Elżbieta Einbacher
Opracowanie muzyczne: Anna Bryłka
Wykonawcy: Sława Baranowska, Anna Bryłka (fortepian), Danuta Pawlina, Janusz Grot, Tomasz Szymański

Tak, tak to się zaczęło, to o czym Adam Michnik w przytaczanym albumie opisał następująco: […] Ten Teatr sporządził ważne świadectwa duchowe mojego pokolenia; to Teatr wolności i prawdy, buntu i sprzeciwu, powagi i autoironii; to jest Teatr misyjny trzeźwych entuzjastów i Teatr kontestacji romantyków „rozumnych szałem”. Teatr – legenda opozycji demokratycznej. […] Mowa tego Teatru wybrzmiewa językiem Konrada i Camusa, Grotowskiego i protestów studenckich marca 1968 . Ich spektakle, począwszy od „Jednym tchem” (premiera 26 września 1971 – przyp. GB), inscenizacji wierszy Stanisława Barańczaka, tej wielkiej osobowości kultury polskiej, aż po spektakle ostatnie, gdzie zmagają się z plugastwem obecnym w Polsce wolnej, zapadały w pamięć. Burzyły stereotypy. Uczyły (uczą – GB) żyć w prawdzie i godności, wśród „Biesów” rewolucji moralnej, jaką miała być tak zwana IV RP. […]

„Ósemki”, jak każda grupa, w swoim składzie ewoluują. Na jednym z albumowych czrno-białych zdjęć (nie datowane) stoją ściśle – jeden w drugiego – na śniegu pod, oblazłym ceglanym murem. Bujne czupryny, spojrzenie prosto w obiektyw: Tomasz Janiszewski, Tomasz Stachowski, Marcin Kęśzycki, Ewa Wójciak, Adam Borowski, Roman Radomski, Lech Raczak, Leszek Sczaniecki. Z „Arką” (premiera 11 czerwca 2000 podczas Holzmindem Festiwal w Niemczech), choć nie tylko z tym bezkompromisowym, mocnym a malowniczym spektaklem, objechali kulę ziemską … We Włoszech poryw serca wyjął im z szeregu Lecha Raczka (1989). Z licznymi – ciągle aktualnymi – spektaklami, krążą i po Polsce powiatowej, gminnej. Dają refleksję poetycką, przytaczają kwestie publicystyczne, operują słowem przeszywającym, poruszającym, takim też, sobie charakterystycznym, gestem. Otwierają głębszą w nas nad sobą refleksję.

W tej samej publikacji krytyk teatralny Janusz Majcherek zauważał: […] Teatr Ósmego Dnia
Nie działał w próżni. Przeciwnie! To był dobry czas dla polskiego teatru. Może za dobry. Trzeba było, żeby zjawił się ktoś, kto pomiesza szyki. Teatr Ósmego Dnia, zjawiając się ze swoimi spektaklami, niewątpliwie psuł zabawę. Szło im – żeby odwołać się do słynnej formuły Aldony Jawłowskiej – o coś więcej niż teatr. W swoim dążeniu nie byli odosobnieni, byli częścią potężnego ruchu teatrów studenckich, czerpiącego energię z politycznej kontestacji i kulturowej rewolty. Za pomocą teatru, poszukując nowych, śmiałych form artystycznych, zmieniali życie swoich widzów, demonstrując na własnym przykładzie, własnym ciele, wrażenie jakie wywarł na mnie pierwszy plenerowy spektakl „Ósemek” – Raport z oblężonego miasta (premiera 7 września 1983 w ramach I Międzynarodowego Festiwalu Teatrów Ulicznych – przyp. GB), oparty na wierszach Herberta. Monstra na szczudłach wśród dymów i ostrego „szperającego” światła reflektorów były wymownym znakiem czasu i wyraźną metaforą totalitarnych zagrożeń, ale przecież finałowe przesłanie mówiło, że „jeśli Miasto padnie a ocaleje jeden / on będzie niósł Miasto w sobie po drogach wygnania / on będzie Miasto”.

To był dobry czas dla polskiego teatru. Może za dobry. – powtórzę frazę Mejcherka.
Teraz mamy czas zły dla polskiego teatru. Komercjalizacja, kryzys, kultura w wizjach decydentów jako przedostatnia potrzeba… Trzeba (parafrazuję Majcherka) by ktoś mieszał szyki, żeby szło o coś więcej niż teatr. Ósemki ! – niech Wam nie przyjdzie do głowy zgnuśnieć, stetryczeć !

Grażyna Banaszkiewicz
(zdjęcia – Archiwum Teatru Ósmego Dnia)

¹ Sebastian Brant (1457-1521), niemiecki humanista i satyryk, „Okręt błaznów” opublikował w 1494r.
² Sebastian Brant „Okręt błaznów”; przełożył Andrzej Lam; słowo wstępne Wojciech Dudziak; Akademia Humanistyczna im. A. Gieysztora, Pułtusk 2010
³„Do Władzy Wielkiej i Sprawiedliwej” PREMIERA
Scenariusz: zespół Teatru Ósmego Dnia
Współpraca: Paulina Skorupska
Oprawa plastyczna: Jacek Chmaj
Czytają: Ewa Wójciak, Adam Borowski, Tadeusz Janiszewski, Marcin Kęszycki
* Teatr Ósmego Dnia został założony jako teatr studencki. W latach 70. był najważniejszym Polskim teatrem tego nurtu. W 1979 r. grupa zaczęła działać jako teatr zawodowy. Ich krytyczna postawa wobec rzeczywistości PRL-u znajdowała odzwierciedlenie na scenie. W stanie wojennym grali na ulicach i w kościołach. W 1985 r. teatr został formalnie rozwiązany, a część artystów wyemigrowała do Włoch. Swoją działalność wznowili w 1989 r. Między 1968 a 1993 r. szefem zespołu był Lech Raczak, później Tadeusz Janiszewski. Od 2000 r. dyrektorem jest Ewa Wójciak. (źródło „Gazeta Wyborcza”)


Autor: naturalnie