Aktualności i nie tylko
Humaniści pilnie poszukiwani…

Od pewnego czasu w mediach jesteśmy świadkami debaty wokół szeroko pojętej humanistyki. To dobrze, że pomimo dramatycznej sytuacji w tej 'przestrzeni’ życia istnieje refleksja i żywa dyskusja – generalnie – na dość (biorąc pod uwagę „jakość” dyskusji w innych sferach życia publicznego) przyzwoitym poziomie. Fakt ten nie może jednak przesłonić rzeczywistego stanu 'ludzkich dusz i umysłów’ egzystujących choćby tylko pod 'polskim niebem’, dla których słowo 'humanizm’ – jeśli jeszcze cokolwiek znaczy – jest synonimem archeologicznego wykopaliska w tak przecież ważnym świecie „facebooka”, „pijaru”, czy też tzw. PKB…(skrót niezbędny do zaistnienia w tzw. 'biznesowym towarzystwie’). Bo przecież z czegoś trzeba żyć…

I to prawda. I to nie grzech tak myśleć.. Co bardziej oświeceni „humanizmem” znają powiedzenie, że „z pustego i Salomon nie naleje”… Choć nie muszą wcale wiedzieć, że zanim narodziła się 'ekonomia’, pierwej była 'humanitas’. Ale to już inny wymiar…To do zbawienia (co się tłumaczy: do dobrostanu konta tudzież innych dóbr) nie jest koniecznie potrzebne. Aż nie sposób przypomnieć parafrazy słów pewnego polskiego Myśliciela, który stawiał pytanie „ Czy kultura jest do zbawienia koniecznie potrzebna?”. Odpowiadał: „Nie…ale jest potrzebna, by było kogo zbawiać…”.
Słowa 'zbawiać’ nie należy w tym kontekście jednoznacznie kojarzyć teologicznie. Można w myśl ducha języka-Matki -łaciny , zinterpretować je jako „ocalić”, „wybawić”. Czy humanistyka jest dziś do ocalenia, wybawienia z kryzysu jeszcze potrzebna…?
Przyznaję, że w tym momencie chciałem P.T. Czytelników pozostawić z tym pytaniem….
Nie mogę jednak przejść obojętnie wobec mądrej, dojrzałej refleksji Marcina Fabjańskiego (Duży Format, czwartek, 08.08.2013., pt. „Gorączka szczytowa”), gdzie Autor pisze (w kontekście opisu próby samobójczej – skoku z mostu):
„Desperata ściągają z przęsła. Na moście zbiorowe westchnienie ulgi. Nie dlatego, że nikt nie zginął. Dlatego, że już można iść”.
I dalej:
„Nie sądzę, by dawniej ludzie byli mniej egoistyczni. Ale przynajmniej mieli świadomość, że gorączka szczytowa przy podchodzeniu pod ich małe, jednostkowe cele, prowadzi do nieszczęścia. Dlatego Arystoteles – człowiek o chudych nogach i maleńkich oczach – proponował, by oderwać wzrok od tych pagórków i skierować go na największy szczyt: cel całego życia. A jest nim życie w zgodzie z naturą człowieka, które zakłada między innymi troskę o dobro innych”.

Skoro pojawiło się nawiązanie do Arystotelesa, to i warto odbyć podróż w czasie do tzw. starożytności chrześcijańskiej. Można uznać to za pewne uproszczenie, ale tu idzie o pewną ideę przewodnią – o 'humanitas’. Naturalną rzeczą było pytanie o to, kim są chrześcijanie, naturalnym było pytanie o to, jakimi ludźmi są, jakie wartości są dla nich istotne… W tym kontekście istnieje pewna odpowiedź (odnalezienie jej Autora i źródła pozostawiam P.T. Czytelnikom), która może wyznaczyć pewien kierunek poszukiwań w odbudowaniu 'humanitas’… Może warto w cytowanym poniżej starożytnym tekście podstawić słowo w miejsce słowa "chrześcijanie" wstawić słowo  „człowiek”… 

  1. Chrześcijanie nie różnią się od innych ludzi ani miejscem zamieszkania, ani językiem, ani strojem.

2. Nie mają bowiem własnych miast, nie posługują się jakimś niezwykłym dialektem, ich sposób życia nie odznacza się niczym szczególnym.

 3. Nie zawdzięczają swej nauki jakimś pomysłom czy marzeniom niespokojnych umysłów, nie występują, jak tylu innych, w obronie poglądów ludzkich.

4. Mieszkają w miastach helleńskich i barbarzyńskich, jak komu wypadło, stosując się do miejscowych zwyczajów w ubraniu, jedzeniu, sposobie życia, a przecież samym swoim postępowaniem uzewnętrzniają owe przedziwne i wręcz paradoksalne prawa, jakimi się rządzą.

 5. Mieszkają każdy we własnej ojczyźnie, lecz niby obcy przybysze. Podejmują wszystkie obowiązki jak obywatele i znoszą wszystkie ciężary jak cudzoziemcy. Każda ziemia obca jest im ojczyzną i każda ojczyzna ziemią obcą.

6. Żenią się jak wszyscy imają dzieci, lecz nie porzucają nowo narodzonych.

7. Wszyscy dzielą jeden stół, lecz nie jedno łoże.

8. Są w ciele, lecz żyją nie według ciała.

9. Przebywają na ziemi, lecz są obywatelami nieba.

10. Słuchają ustalonych praw, z własnym życiem zwyciężają prawa

 11. Kochają wszystkich ludzi, a wszyscy ich prześladują.

12. Są zapoznani i potępiani, a skazani na śmierć zyskują życie.

13. Są ubodzy, a wzbogacają wielu. Wszystkiego im nie dostaje, a opływają we wszystko.

14. Pogardzają nimi, a oni w pogardzie tej znajdują chwałę. Spotwarzają ich, a są usprawiedliwieni.

15. Ubliżają im, a oni błogosławią. Obrażają ich, a oni okazują wszystkim szacunek.

16. Czynią dobrze, a karani są jak zbrodniarze. Karani radują się jak ci, co budzą się do życia.

17. Żydzi walczą z nimi jak z obcymi, Hellenowie ich prześladują, a ci , którzy ich
nienawidzą, nie umieją powiedzieć, jaka jest przyczyna tej nienawiści.

  VI. 1. Jednym słowem: czym jest dusza w ciele, tym są w świecie chrześcijanie.

2. Duszę znajdujemy we wszystkich członkach ciała, a chrześcijan w miastach świata.

3. Dusza mieszka w ciele, a jednak nie jest z ciała i chrześcijanie w świecie mieszkają, a jednak nie są ze świata.

Paweł Łukasz Nowakowski
Redaktor Naczelny.


Autor: naturalnie