Nie ufają swoim uczuciom, nie wiedzą, czego potrzebują. Często odczuwają pustkę. Bywają depresyjni… By przeżyć, dostosowali się w dzieciństwie do wymagań otoczenia. Za „maską”, którą prezentują światu, niegdyś głęboko i bezpiecznie ukryli swoje Prawdziwe Self (Ja). Tak głęboko, że mają do wykonania dużą i bolesną pracę, by do niego dotrzeć.
Kiedy podstawowe, fizyczne, emocjonalne i psychiczne potrzeby dziecka są zaspokajane, a jego rozwój wspierany, jako dorosły osoba taka wyraża swoją unikalną osobowość we wszystkim, co nosi, czyta, tworzy, czym się zajmuje i co ją pociąga. Czasami jednak komunikat, który dostaje dziecko od rodzica (opiekuna) brzmi: nie bądź tym, kim jesteś, bądź tym, kim ja chcę, żebyś. Hamowanie lub blokowanie naturalnego procesu auto-ekspresji dziecka powoduje, że jego kreatywna energia zostaje skierowana na dostosowanie się do wymagań otoczenia. Jeżeli przestrzeń do wyrażania siebie jest zbyt mała, presja otoczenia zbyt wielka, a to, czego otoczenie wymaga od dziecka zbyt obce jego naturze, tworzy ono fasadowe Fałszywe Self (Fałszywe Ja). E. Greenberg, znana psychoterapeutka Gestalt zajmująca się od wielu lat problemem zaburzeń schoziodalnych, narcystycznych i borderline, opisuje Fałszywe Self jako maskę, którą pierwotnie dziecko wkładało, próbując zadowolić swoich opiekunów. „Fałszywe Self: (…) opiera się na fantazjach i danych pochodzących od innych. (…) jest wrażliwe na wpływy z zewnątrz i z łatwością może być naruszone/uszkodzone, ponieważ nie jest z natury i głęboko prawdziwe”.
Tragedia dziecka polega na tym, że tworząc Fałszywe Self jednocześnie stopniowo traci ono kontakt ze swoimi uczuciami, realnymi potrzebami i pragnieniami, traci kreatywność i spontaniczność, a w konsekwencji – swoją żywotność. Takie twórcze przystosowanie (termin używany w terapii Gestalt; oznacza on najlepsze dla organizmu rozwiązanie, najlepsze dostosowanie się do danej sytuacji) jest mu jednak niezbędne do przeżycia. Fałszywe Self ma funkcję obronną, chroni Prawdziwe Self przed naruszaniem przez matkę i zaniedbywaniem. Dziecko tworzy Fałszywe Self, by uchronić się przed cierpieniem i bólem. Jeśli negatywne, bolesne doświadczenia są wielokrotne, powtarzalne, Prawdziwe Self może być całkowicie ukryte (niedostępne), a Fałszywe Self postrzegane jako realne. W dorosłości Fałszywe Self, niegdyś tak bardzo potrzebne, hamuje kreatywne i spontaniczne przeżywanie i doświadczanie.
Proces odkrywania Prawdziwego Self (Prawdziwego Ja) jest bolesny. „Nie jest to powrót do domu, gdyż ten dom nigdy nie istniał. Dorosły sam buduje sobie dom” – pisze szwajcarska psycholog dziecięca i psychoanalityczka A. Miller.
Autor pojęcia
Teorię Fałszywego Self przedstawił jako pierwszy D. W. Winnicott, brytyjski psychoanalityk i pediatra, który obserwował relacje matek i niemowląt. Uważał on, że Fałszywe Self ma źródło we wczesnych doświadczeniach niemowlęcia w relacji z matką – zaprzątniętą sobą, niezdolną do wyczuwania potrzeb dziecka, projektującą na niemowlę swoje oczekiwania, lęki i potrzeby – gdy dziecko doświadcza odrzucania lub przerywania jego własnego przeżywania. W rezultacie traci ono inicjatywę i spontaniczność. „Uległość jest najwcześniejszą odsłoną Fałszywego Self” – pisze Winnicott. „(…) uległe Fałszywe Self reaguje na wymagania otoczenia i niemowlę wydaje się je akceptować” (Winnicott). Dziecko rozwija w sobie to, czego potrzebuje matka, co zapewnia mu jej miłość. Jego relacji z matką brakuje jednak zaufania, stałości i ciągłości oraz przestrzeni na doświadczanie przez dziecko własnych uczuć. Tworząc Fałszywe Self dziecko traci stopniowo kontakt ze swoimi uczuciami, potrzebami i pragnieniami. Jako osoba dorosła nie może i nie potrafi zaufać własnym uczuciom i nie zna swoich prawdziwych potrzeb. Jest obca dla samego siebie.
Początki
Alice Miller, porzuciwszy psychoanalizę, poświęciła część swojego życia zawodowego na badania związane z nadużyciami rodziców wobec dzieci we wczesnym dzieciństwie i skutkami tych nadużyć. Rezultatem tych badań była seria publikacji, w tym często cytowana w literaturze przedmiotu książka „Das Drama des begabten Kindes und die Suche nach dem wahren Selbst” z 1979 r. („Dramat udanego dziecka”). Miller pisze w niej m.in., że tłumienie potrzeby wolności dziecka i konieczność jego przystosowania się zaczynają się już w pierwszych tygodniach życia. W dorosłym życiu rolę narzucających się i ograniczających rodziców przejmuje wewnętrzna kontrola, która blokuje uczucia, potrzeby, spontaniczność, a w konsekwencji – żywotność osoby. Ceną kontroli jest poczucie wewnętrznej pustki i depresja. Osoba taka czuje się w środku oszukana: żądano od niej wykonywania zadań ponad jej siły, nieodpowiednich do jej wieku (np. troszczenia się o marzenia rodzica), i by spełniać oczekiwania, musiała poświęcić samą siebie.
Obroną przed bólem związanym z „tragedią utraty siebie” staje się potrzeba wielkości, fantazje o własnej wspaniałości. Przywołując mit o Narcyzie: Narcyz był zakochany w swoim wyidealizowanym obrazie, co udaremniało mu nie tylko pokochanie innych, ale też powodowało niemożność pokochania siebie prawdziwie. Poczucie pustki i depresja oraz mania wielkości są dwiema stronami tego samego problemu. Depresja może się najczęściej pojawić wówczas, gdy załamuje się „wielkościowość”.
Zranienie, którego doświadcza dziecko w kontakcie z rodzicami (jak wyżej), nazywane jest narcystyczną raną. Poczucie własnej wartości osoby z raną narcystyczną rozpięte jest pomiędzy dwoma biegunami: poczuciem wielkościowości a podatnością na zranienie i poczuciem bezwartościowości. Pierwszy z nich określa się mianem „bieguna kompensacyjnego” (Fałszywe Self), drugi – „dekompensacyjnego”, związanego z załamaniem się, „rozpadem” kompensacji.
Narcyzm w Gestalcie
E. Greenberg, psychoterapeutka Gestalt, traktuje narcyzm, na gruncie psychoterapii Gestalt, jako proces – sposób organizacji pola organizm/środowisko w kontakcie granicznym, a nie strukturę. Analizując ten sposób Greenberg używa terminu Interpersonalny Gestalt (IG): „Koncept Interpersonalnego Gestaltu jest faktycznie opisem ciągłego procesu, który dzieje się raz i jeszcze raz w każdym momencie w kontakcie granicznym poprzez mechanizm wyłaniania figury/tła”. Zgodnie z biegunowością wielkościowość – podatność na zranienie, charakterystyczną dla zaburzeń narcystycznych, Greenberg wyróżnia Dobre IG i Złe IG. „(…) Dobre IG: Organizując w ten sposób interpersonalne pole (…) osoby narcystyczne czują się dobrze, ponieważ nieświadomie koncentrują się jedynie na tych danych pola organizm/środowisko, które pozwalają im na doświadczanie siebie jako perfekcyjnych, wyjątkowych, unikalnych, odnoszących sukcesy, podziwianych i adorowanych. Cokolwiek, co może zaprzeczać temu wielkościowemu obrazowi self staje się częścią niewidzialnego tła”. Z kolei Złe IG oznacza taki sposób organizacji pola, w którym osoba narcystyczna wysuwa na pierwszy plan te aspekty pola, które wspierają jej obraz samej siebie jako osoby niezadowalającej, wadliwej, ułomnej, bez wartości i pełnej wstydu. Osoby narcystyczne „Projektują ten obraz na innych i nieświadomie zakładają, że inne osoby widzą ich bezwartościowość, gardzą nimi, ostro je atakują i dewaluują. Jeśli ten sposób organizacji interpersonalnego pola przeważa, narcystyczni klienci nienawidzą siebie i gardzą sobą”.
Prawdziwe Ja
Czym jest odrzucone Prawdziwe Self? Winnicott pisał: „Spontaniczny gest to jest Prawdziwe Self w akcji. Tylko Prawdziwe Self może być kreatywne i tylko Prawdziwe Self może być realne”. I dalej: „Prawdziwe Self bierze początek w żywotności ciała i pracy organów ciała, włączając w to bicie serca i oddychanie” . E. Greenberg tak definiuje Prawdziwe Self: „Poczucie self, które opiera się na czyichś prawdziwych uczuciach, preferencjach, reakcjach i zdolnościach. Wyłania się z czasem poprzez kontakty ze środowiskiem, które pozwala na jego ekspresję. Zawiera w sobie poczucie sposobu, w jaki ktoś jest unikalny i także sposobu, w jaki ktoś odróżnia się od innych. Prawdziwe Self jest oparte na rzeczywistości i dlatego jest w miarę odporne, nawet jeśli zmienia się w odpowiedzi na nowe doświadczenia” (Greenberg 2013, s. 45).
Greenberg uwzględnia w swoim opisie efekt separacji i indywiduacji dziecka w odpowiednim momencie rozwoju – poczucie unikalności i „odróżniania się od innych”. Osoba, która stworzyła Fałszywe Self ma trudności w doświadczaniu i przeżywaniu własnych uczuć. Prowadzi to do powstania więzi z matką (opiekunem), która uniemożliwia separację i indywiduację – dziecko pozostaje zależne. Jako dorosły osoba taka nadal pozostaje zależna od innych, takich jak partner, grupa, a przede wszystkim własne dzieci. Zależność przejawia się m.in. w stałej potrzebie uzyskania potwierdzenia (potrzeba „lustra”, która nie została zaspokojona we wczesnym okresie przez matkę zaprzątniętą bardziej sobą niż dzieckiem). Jedynie szacunek i tolerancja dla uczuć i spontanicznych gestów dziecka powoduje że dziecko może zrezygnować z symbiozy z matką i powoli stać się samodzielne.
Fałszywe Self – mit o Narcyzie
Mit o Narcyzie kończy się śmiercią bohatera lub jego przemianą w kwiat. Odwołując się do odbicia Narcyza w wodzie, ukazującego jedynie doskonałą (wielkościową) część jego osoby A. Miller pisze: „Śmierć jest logiczną konsekwencją fiksacji na fałszywym Ja. Same piękne i przyjemne uczucia nie wystarczą, by utrzymać nas przy życiu (…). Często to właśnie niewygodne, nieprzystosowane uczucia, przed którymi byśmy najchętniej uciekli – niemoc, wstyd, zawiść, zazdrość, pomieszanie, wściekłość, smutek – mają dla życia decydujące znaczenie”.
Daina Kolbuszewska
Psychoterapeutka Gestalt, psycholog
Greenberg E. (2013), A Brief Guide to Narcissistic Personality Adaptation. WPP, 2013
Miller A. (2007), Dramat udanego dziecka. W poszukiwaniu siebie, Media Rodzina, 2007
Winnicott D. W. (1960), Ego Distortion in Terms of True and False Self, New York IUP, 1960
Autor: naturalnie