Przecież i ja – ziemi tyle mam, Ile jej stopa ma pokrywa, Dopokąd idę…!” (Norwid)
W życie każdego człowieka, w jego naturę wpisane są dwa pragnienia. Obecne w każdym, niezależnie od tradycji, w której wzrastał, kultury, religii. Pragnienia, które nazwać można żywiołami. One bowiem nadają dynamizm ludzkiemu bytowaniu na ziemi. Żywioły, które dają człowiekowi do myślenia. Pielgrzymowanie, wędrówka i pragnienie domu.
Od momentu narodzin zaczynamy wędrówkę w czasie i przestrzeni, czytając świat, drugiego człowieka, siebie samych. Nawet jeżeli wielkich przestrzeni świata nie pokonujemy, życie nasze zawsze pozostanie wędrówką przez czas. Czas, który jest niepowtarzalny, jedyny w swoim rodzaju. Czas, który jest nam dany ale i zadany, by wędrowanie miało sens. Czas wędrowca nie jest odmierzany godzinami, minutami. To zupełnie inna rzeczywistość. „Odmierzany” jest nie ruchem wskazówek zegara, ale przestrzenią coraz to nową i spotkaniem w drodze tych, co dzielą żywioł pielgrzyma.
Sensem wędrówki jest dom.
Zawsze gdzieś w horyzoncie wędrówki będzie dom. Dom – nie pojęty tylko jako miejsce, nawet najpiękniejsze – przestrzeń i czas, gdy człowiek pielgrzym wraca nie tylko ciałem ale i duchem. Miejsce gościnne, pełne zaufania, akceptacji, bycia bezpiecznym. Tym domem – najbardziej wymarzonym – może stać się Drugi. Człowiek, któremu zawierzyć można, który przyjmie i radość i ból, trwogę i nadzieję pielgrzyma. Dom, który nowe siły daje, by znów wyruszyć w drogę.
Kiedy jest Dom, wędrówka ma sens, a dwa żywioły czynią człowieka szczęśliwym, dopokąd idzie…
Paweł Łukasz Nowakowski
Kwiecień 2015
Zdjęcia: Joanna M. Nowakowska
Autor: naturalnie