Aktualnie
DOM

„Zamieszkiwanie jest podstawowym rysem bycia” (Martin Heidegger)

W wakacyjny czas, kiedy wybieramy się w drogę, zostawiamy za sobą to, co zwiemy ‘domem’. Wbrew pozorom to fizyczne oddalenie prowokuje do myślenia czym jest dom. Bo rzecz wcale nie jest taka oczywista i nie wyraża się tylko w kategoriach przestrzeni.

W ludzkiej naturze obecne są dwa żywioły. Z jednej strony pragnienie pewnej stabilności, zadomowienia, coś, o czym pisze Emil Cioran:

„Przecież po tysiąckroć byłoby chyba lepiej wycofać się do jakiegoś odległego zakątka, gdzie nie docierałby najmniejszy nawet odgłos wszystkiego tego, co składa się na zgiełk i komplikacje świata! (Na szczytach rozpaczy)

Z drugiej strony– postawa nazwana przez Gabriela Marcela – „homo viator” – człowiek wędrowiec, człowiek drogi.  Można powiedzieć, że w horyzoncie tych żywiołów rozgrywa się człowieczy los. I w tej przestrzeni nie tylko fizycznej, ale i duchowej jest to, w czym mieszka człowiek.

Na początek warto zobaczyć kilka różnych kulturowo kontekstów tego, co nazywamy domem. Jest to bowiem pojęcie uniwersalne. Dom jest najważniejszym miejscem pobytu na ziemi każdego człowieka danej kultury. W swoim domu człowiek czuje się tak, jakby znajdował się w centrum świata, więcej – dom jest symbolem całego świata. Starożytni  Grecy uważali, że prawem domu jest ciągła troska o przetrwanie.  W kulturze stoickiej świat jest wspólnym domem bogów i ludzi. Dla Egipcjan dom był także symbolem matczynego łona. W bardziej zamierzchłych czasach prawdopodobnie w domach chowano umarłych. Rzymianie groby nazywali wiecznymi domami (domus aeterna).   W świecie biblijnym pojawia się pojęcie „domu Bożego”. Chodziło pierwotnie o tzw. Namiot Spotkania, później o świątynię. Jednak każde miejsce,  na którym objawił się Bóg, nazywane było mieszkaniem Boga. Był i …biblijny ‘dom niewoli’ czyli królestwo faraona, z którego w końcu Izraelici zostali wyzwoleni. W czasach Nowego Testamentu domem Bożym staje się gmina chrześcijańska, czyli kościół. Paweł Apostoł w Liście do Efezjan powie, że wierzący są „domownikami Boga” (Ef 2,19).

Jak widać, chcąc czy nie chcąc, poruszamy się w perspektywie myślenia o domu. Wydaje się, że tak, jak stosunek do czasu (do przeszłości, teraźniejszości i przyszłości) opisuje konkretną ludzką osobę, tak i postrzeganie i rozumienie domu pozwala zrozumieć Drugiego. Jest to niemal oczywiste, jednak oczywistości należy wciąż wyjaśniać i odkrywać,  że materialny, fizyczny, przestrzenny aspekt domu nie jest wcale najważniejszym. Widzimy wielkich tego świata, żyjących w luksusach, a jednak jakby…bezdomnych biednych ludzi. Którzy bardziej przypominają ludzi z kryjówek.

Spotykamy i tych, co nie znają, co luksus i rezydencjonalne przestrzenie, mających – by użyć słów Norwida: „przecież i ja ziemi tyle mam, ile jej stopa ma pokrywa” – niewiele, a jakby zadomowionych w świecie. Nie jednak ilość metrów, przestrzeni jest tu ważna. Ważne jest „jak” się w tych przestrzeniach człowiek odnajduje.

Ksiądz Tischner pisał:„ Zachodzi jakieś głębokie pokrewieństwo między wewnętrznym poczuciem wolności, jakie człowiek nosi w duszy, a zewnętrznym obrazem przestrzeni, w której żyje i działa. Powiedz mi, w jakiej przestrzeni żyjesz, a ja ci powiem, jaką wolnością jesteś wolny”.

By mógł powstać dom, wcale nie chodzi o.. materiały budowlane. Tu chodzi o duszę człowieka. Materiały „wystarczą” by powstał mniejszy, większy, mniej lub bardziej gustowny …budynek. Nie można zaprzeczyć jednak, że architektura budynków jest odbiciem, obrazem danej epoki, ludzkiej mentalności, perspektyw i horyzontów ducha.

Gdy pytamy o dom, mając w pamięci także refleksje współczesnych filozofów, nieodmiennie pojawia się refleksja Martina Heideggera (1889-1976), który w swoim domu w górach Szwarcwaldu pytał o bycie człowieka w kontekście naszych rozważań, a także myślenia o tym, co znaczy (to w kolejnym artykule) 'droga’ w życiu człowieka. Jeden z tekstów tego filozofa nosi tytuł: „Budować, mieszkać, myśleć”. Nie czas i sposobność na stricte filozoficzne analizy słów Heideggera. Wystarczy sam trop zawarty w tytułowych słowach. One mówią prawie wszystko o idei i rzeczywistości…domu.

Budowanie, mieszkanie (zamieszkiwanie) i myślenie wyznaczają nasze drogi do domu. To wszystko ma sens, gdy będziemy nie tylko w przestrzeniach tego, co widoczne, materialne, dotykalne i mierzalne fizycznie, ale w przestrzeniach ducha. Tam, gdzie jest miejsce na spotkanie z Drugim, na wierność i na wzajemność. Dom to miejsce, jak powie Tischner,  „wiernego obcowania ludzi”, gdzie ma się świadomość, że to miejsce, gdzie jestem jest zawsze miejscem „obok kogoś” i miejsce „z kimś”. Takie budowanie stwarza siłę i więź mocniejszą niż niejedno wiązanie z betonu i stali. I nie prowadzi do skonstruowania kryjówki. Idąc dalej – budowanie nie tylko ścian, ale relacji, sprawia, że można zamieszkać nie tylko w budynku, ale zamieszkać w.. swoim życiu. Znów niestety, gdy patrzymy na ten czas i ten świat, widzimy, jak niewielu zamieszkuje w swoim życiu. Próbują „zamieszkać” w swoich ambicjach, sukcesach, podbojach, życiu życiem innych, a nie w swoim życiu. Boją się 'zaryzykować’ spotkanie z Drugim, odsłonięcie prawdy o sobie. Mogą mieszkać, pomieszkiwać, ale nie zamieszkują swego życia.

I -last but not least – myślenie. Gdyby nawet „przyłożyć” ten dar, jaki każdy z nas otrzymał od Stwórcy, tylko do tworzenia budynku, byłoby nieco piękniej i przyjaźniej wokół nas. Jeśli jednak pojawi się myślenie o Drugim i współmyślenie, tworzy się wspólnota. Ta mała, rodzinna, ale i ta zwana wspólnotą wierzących, kochających dany kraj, miejsce. Jak to dziś wygląda, dobrze widać. Po to jednak chcemy w wakacyjny czas zapytać o dom, by swoje życie uczynić gościnnym dla Drugiego. Można i trzeba jeszcze postawić pytanie – czy budowanie, zamieszkanie i myślenie ma sens dla tego, kto pędzi życie samotnika? I tego, który wybrał świadomie takie życie i taki dom, jak i tego, którego – niczym biblijnego Hioba- życie obdarło z bliskich…?

Być może odpowiedź zaskoczy. I Hiob ma swój dom… W dialogu, buncie wobec Tego, z którym się wadził i pytał „Dlaczego?”. I Sokrates, Platon i wielu innych, którzy po ludzku samotni, zawsze spotykali …Siebie samych w bezgłośnym dialogu.

W ludzkich dwóch żywiołach jakoś można się odnaleźć, budując, zamieszkując, myśląc. Ktoś mądry powiedział, że „człowiek zamieszkuje w swej Miłości”…

Dobrego wakacyjnego wędrowania…

Paweł Łukasz Nowakowski


Autor: naturalnie