Dla elit
„Cykle obrazów przejmujących” – o wystawie dzieł Michaela Willmana

race sygnował nazwiskiem i inicjałem imienia: M. Willman (z jedną literą n na końcu) lub jedynie inicjałami M.W., często dodając datę powstania dzieła. Jego pracownia miała charakter niewielkiej firmy mieszczącej się na piętrze rodzinnego domu. A urodził się jako Michael Lucas Leopold Willmann 26 września 1630 roku w Królewcu. Dodatkowe pomieszczenie gospodarstwa (szopa lub stodoła) służyło do „produkcji” dzieł wielkoformatowych. Uczniami i współpracownikami artysty byli członkowie najbliższej rodziny: pasierb Johann Christoph Lischka. córka Anna Elisabeth, syn Michael Leopold oraz wnuk Georg Wilhelm Neunhertz. Współpracowali z nim także: Johann Philipp Kretschmer z Głogowa, Johann Jacob Eybelwieser z Wrocławia oraz Jacob Arlet z Henrykowa.

Malował głównie obrazy religijne, ale także portrety, sceny mitologiczne i alegoryczne oraz pejzaże ze sztafażem figuralnym i motywami animalistycznymi. A był twórcą niezmiernie płodnym. Do naszych czasów przetrwało 298 dzieł jego autorstwa, w tym 202 obrazy sztalugowe na płótnie lub drewnie oraz 96 malowideł freskowych. Zachowały się również 123 obrazy olejne i malowidła freskowe autorstwa jego pomocników i następców. Jednakowoż aż 280 jego i jego współpracowników – dzieł potwierdzonych źródłowo uważa się za zaginione. Tylko w samym Lubiążu powierzchnia stworzonych przez Willmanna malowideł – obrazów na płótnie wynosiła 300 m², w przypadku fresków – aż 620 m².

=

Zaczynam swoją relację z oglądu absolutnie imponującej wystawy spuścizny twórczej Michela Willmanna – niemalże pełnej, jeśli mówimy o zebraniu jego dzieł w jednym miejscu – zorganizowanej przez Muzeum Narodowe we Wrocławiu w przestrzeni Pawilonu Czterech Kopuł dość formalnie, ale też ciągle jeszcze pozostaję pod przytłaczającym i głęboko poruszającym wrażeniem tej ekspozycji. To jest przejście nie tylko przez historię twórczości Willmanna, ale też momentami ponuro wstrząsająca wyprawa w czas przecież mocno i mrocznie odległy, czas innych struktur, kanonów społecznych, stymulowanych głęboką wiarą, nakazującą nieść swój los na krzyżu w pożodze codziennego piekła, jakim było zawinione, czy nie zawinione odstępstwo od rytmu i rytuału zbiorowości, nad którą rękę karzącą w imię Boga wszechobecnego, wszechmogącego trzymał kościół.

Opracowujący spuściznę twórczą Willmanna odnotowują: – W obrazach Willmanna uzyskuje odbicie barokowy pogląd na miejsce człowieka w świecie. Nie stoi on już w centrum, jak u renesansowych artystów-badaczy, ale staje się jednym z elementów niespokojnej, otaczającej go przyrody. Początkowe, mniej samodzielne dzieła, wykazują zależność od renesansowych kompozycji i ówczesnych mistrzów. Z czasem jednak rozwinął swoje umiejętności, w czym pomogła mu duża liczba zamówień malarskich. Całkowitą niezależność artystyczną osiągnął w cyklu „Męczeństwa apostołów”.

One to, obrazy z przytoczonego cyklu, otwierają ekspozycję. Od wejścia też swoimi formatami zadziwiają (3 metry, 4 metry wysokości !), przytłaczają, wchłaniają zwiedzających. Są jak kadry niemego kina, w nas samych uruchamiające tumult, wrzawę, jęki, skwierczenie, moc ognia !

Dzierżący władzę od zarania pragną tego, by podwładnych ogarniał strach, jak to się dzisiaj formułuje – zarządzają ludzkimi słabościami, lękami, amplitudą właśnie strachu, gdy urządzają publiczne lincze, imienne piętnowania, gdy w IMIĘ BOGA niemego uzurpują sobie prawo stanowienia oraz egzekwowania prawa, jakże często w historii nieludzkiego, by powiedzieć też, i wcale nie boskiego…

Czy człowiek może zatem pielęgnować cechy szlachetne ?

Jeżeli nie stanie się istotą w pełni rozumną, a nie tylko popędliwą, jeżeli w żaden sposób się nie sublimuje, nie wartościuje życia w jego szerokim spektrum, pozostanie – bez względu na czas historyczny – niewolnikiem wycyzelowanych mechanizmów władzy, nierzadko religią osłaniającej swoje autorytarne poczynania.

Czy można w obrazy sprzed wieków wglądać ze współczesną perspektywą ?

Przypomnę słowa Kamila Cypriana Norwida: – Przeszłość to dziś, tylko troszeczkę dalej…

Zmienia się kostium historyczny, scenografia, ale nie istota życia i nie natura człowieka.

DEKALOG jednoznacznie określa, co w życiu człowieka jest naganne, do czego nie winien się uciekać.

Nie wiem jaki jest w świecie stosunek ilości osób niewierzących do wierzących (każda religia na swój kodeks, swój dekalog), ale ogrom ludzkich od zarania dziejów przewinień przytłacza chyba bardziej, niż buduje wizerunek tego, co człowiek zdołał osiągnąć, wznieść.

Nie myślimy trzeźwo. Górę, jak wspomniałam, bierze najczęściej popęd, tłamsi w człowieku instynkt samozachowawczy i moc rozumu.

Dlatego dla mnie dzieła Willmanna poza artystycznym, paraliterackim (są przecież gęstymi, tyle że pędzlem tworzonymi opowieściami) kontekstem – stanowią niesione przez wieki zwierciadło ludzkiej duszy.

Sami sobie prokurujemy wszelkie codzienne piekła.

To malarstwo tzw. najwyższej próby. Tak technicznie, narracyjnie, jak i mocą oddziaływania.

Trzeba dać sobie czas na przejście przez tę ekspozycję, bo niczym jest przejście od obrazu do obrazu. One nas nie wypuszczają tak łatwo. Przed nimi stoi się dłużej niż – powiem bluźnierczo – przed ołtarzem. Tu nie wystarczą trzy zdrowaśki, gdy jesteśmy światkami ogromu męczeństwa np. św. Jana Ewangelisty, które musiało Willmannem targnąć. Bez wewnętrznych jego emocji te płótna nie mówiły by do wszystkich. Obraz bez emocji samego twórcy jest tylko obrazem, a nie przekazem.

=

Wystawę skonstruowano z prac na co dzień dostępnych w różnych kościołach, toteż w opracowaniu folderu, zaznaczono, iż największe zbiory dzieł Willmanna znajdują się w kościele pomocniczym św. Józefa w Krzeszowie, Muzeum Narodowym we Wrocławiu, kościele Wniebowzięcia NMP w Henrykowie oraz w Galerii Narodowej w Pradze. A dwadzieścia dziewięć obrazów ołtarzowych pochodzących z kościoła klasztornego w Lubiążu rozproszonych jest obecnie w czternastu kościołach warszawskich.

Na przełomie 2009 i 2010 roku odnaleziono na poddaszu kościoła św. Antoniego we Wrocławiu nieznany obraz Willmanna, który przedstawia franciszkańskiego mnicha Jana Kapistrana, zaś w kwietniu 2010 zidentyfikowano w tym samym kościele obraz Wizję św. Antoniego Padewskiego.

Cykl Męczeństwa apostołów – 16 monumentalnych (ok. 4 x 3 m) płócien stanowi główny element wyposażenia kościoła klasztornego Cystersów pw. Wniebowzięcia NMP i św. Jana Chrzciciela w Lubiążu.

Przedstawia – jak tu już nadmieniałam – w niezwykle ekspresyjny i drastyczny sposób sceny męczeństwa 12 apostołów (uwaga, zamiast Judasza przedstawiony został św. Maciej), św. Szczepana, św. Pawła i św. Wawrzyńca oraz związane z nimi tematycznie i formatowo Podniesienie krzyża.

Ten cykl powstawał z przerwami w latach 1661-1700 na zlecenie trzech opatów klasztoru: Arnolda Freibergera, Johanna Reicha oraz Ludwika Baucha.

Dzieła oprawione w marmoryzowane* ramy z bogatą snycerką były umieszczone w prezbiterium, transepcie oraz w nawie głównej powyżej arkad i poniżej linii sklepień.

Cykl pięciu wielkoformatowych (ok. 345 x 530 cm) i wielofigurowych obrazów w kształcie półtonda** o tematyce chrystologicznej z kościoła klasztornego Cystersów pw. Wniebowzięcia NMP i św. Jana Chrzciciela w Henrykowie powstał w latach 1677-78 na zamówienie opata Melchiora Welzela oraz (dwa z nich) w 1704 roku na zlecenie opata Tobiasa Ackermanna.

Obrazy przedstawiają epizody z życia, działalności publicznej i śmierci Chrystusa.: Pokłon Trzech Króli, Chrystus uzdrawiający chorych i obłąkanych, Św. Magdalena namaszczająca olejkiem stopy Chrystusa, Sąd nad Chrystusem oraz Ukrzyżowanie. Scena sądu, oparta na źródłach apokryficznych***, opatrzona jest licznymi inskrypcjami zawierającymi listę dwudziestu sędziów Wysokiej Rady oraz teksty ich oskarżeń.

Cykl jedenastu pejzaży ze sztafażem figuralnym o tematyce biblijnej powstał w latach 1692-96 na zamówienie opata Balthasara Nietsche z przeznaczeniem do letniego refektarza w Pałacu Opatów w Lubiążu.

Do naszych czasów zachowały się jedynie trzy dzieła: Krajobraz z prorokiem Elizeuszem, Krajobraz z snem Jakuba oraz Krajobraz z Tobiaszem i aniołem. (Tu wtrącę, iż zastanawia mnie, czy znał ów obraz Jacek Malczewski ?).

Za zaginione uważa się osiem pozostałych obrazów, przedstawiających sceny biblijne zaczerpnięte ze Starego Testamentu: Kain i Abel, Prorok Bileam, Sprzedanie Józefa, Rachela przy studni, Hagar i Ismael, Ukaranie proroka z Judy, Znalezienie Mojżesza, Mojżesz przed krzakiem gorejącym.

Również zestaw 17 obrazów ołtarzowych zamówionych przez opata Johannesa Reicha w latach osiemdziesiątych XVII w. w ramach – jak czytam w przewodniku – drugiej fazy barokizacji kościoła pw. Wniebowzięcia NMP w Lubiążu po zniszczeniach i rabunkach w czasie wojny trzydziestoletniej.

W ołtarzu głównym znalazły się dwa malowidła: monumentalne Wniebowzięcie NMP

(486 x 296 cm) w dolnej kondygnacji oraz Oczekiwanie na Marię w górnym piętrze nastawy.

Na drzwiach ołtarzowych bramek umieszczono wizerunki Aarona i Melchizedecha.

Do ołtarzy bocznych w prezbiterium i obejściu kościoła trafiło dziewięć mniejszych płócien: Śmierć św. Barbary, Pokłon pasterzy, Chrzest Chrystusa, Wizja św. Bernarda z Clairvaux, Śmierć św. Benedykta, Św. Jan Ewangelista na wyspie Patmos, Zmartwychwstanie Chrystusa, Dysputa św. Katarzyny oraz wykonany znacznie później Anioł Stróż.

Pierwsze obrazy do kościoła klasztornego wykonał Willmann w I połowie lat 60. XVII w.

na zlecenie opata Arnolda Freibergera w ramach I etapu nadawania świątyni barokowego wizerunku i były nimi: Wizja św. Augustyna, Cierniem koronowanie, Modlitwa w Ogrójcu, Wizja św. Bernarda z Clairvaux, Ciało Chrystusa podtrzymywane przez aniołów, Św. Hieronim (dzieło zaginione), Ostatnia Wieczerza. Ostatnie znane i sygnowane obrazy tworzące tryptyk Ukrzyżowanie Chrystusa namalowane były w 1702 r. i umieszczone w południowym ramieniu transeptu. Obecnie cykl jest rozproszony po różnych kościołach i muzeach w Warszawie i we Wrocławiu.

Cykl malowideł freskowych na sklepieniu refektarza letniego w Pałacu Opatów w Lubiążu wykonany został na zamówienie opata Balthasara Nietsche w latach 1692-93. Obejmował centralny plafon w kształcie wydłużonego prostokąta i przedstawiał Triumf bohatera cnót – scenę gloryfikującą życie w cnocie jako jedyną drogę do wiecznej sławy. Otaczało ją siedemnaście medalionów w stiukowych ramach o charakterze moralizatorskim, przedstawiającym sceny mitologiczne i alegoryczne: Drzewo o silnych korzeniach, Miłość niebiańska pokonująca miłość ziemską, Drzewo laurowe, Diogenes, Krzew róży gubiący płatki kwiatów, Marsjasz obdzierany ze skóry, Nocne zwierzęta pierzchające przed promieniami słońca, Apollo w rydwanie wśród gwiazd, Słoneczny pejzaż, Pan ujeżdżany przez Amosa, Lilia wśród ostów, Odyseusz i śpiewające syreny, Zielona jodła wśród suchych i bezlistnych drzew, Apollo i Dafne, Ziemia i Niebo połączone łańcuchem i ręka Boga trzymająca wieniec, Satyr jadący wozem zaprzęgniętym w osła, Putto.

Wszystkie te przedstawienia wykonane są w technice fresku mokrego****.

W 1898 roku zasłonięto je drewnianym stropem. Odsłonięto dopiero w 1972 roku.

Cykl aż czterdziestu dziewięciu malowideł o różnym formacie wykonanych w latach 1692-1696, także w technice owego fresku mokrego, umieszczonych w nawie, prezbiterium i kaplicach bocznych na sklepieniach i ścianach bocznych w kościele brackim w Krzeszowie. Freski ujęte zostały w stiukowe lub malowane ramy oraz ornamenty w formie liści akantu.

W realizacji przedsięwzięcia pomagali Willmannowi – jak już nadmieniałam – pasierb Johann Christoph Lischka oraz syn malarza Michael Leopold. Program ikonograficzny wystroju opracował zleceniodawca przedsięwzięcia opat Bernard Rosa, który inspirację czerpał z przedstawień św. Józefa w austriackim kościele Lilienfeld – ważnym ośrodku kultu świętego w Monarchii Habsburskiej – oraz propagowanej przez siebie mistyki Trójcy Stworzonej.

Motywem przewodnim fresków stała się rola św. Józefa w boskim dziele Odkupienia. Dominują w nich trzy cykle przedstawień: Przodkowie Świętej Rodziny (15 fresków na sklepieniu), Siedem Radości św. Józefa (kaplice zachodnie) oraz Siedem Boleści św. Józefa (kaplice wschodnie). Główne wątki dekoracji spaja monumentalne malowidło na trzech ścianach prezbiterium Pokłon Trzech Króli: dwa przedstawienia orszaku zdążającego do Betlejem na tle skalistego krajobrazu oraz właściwe przedstawienie Pokłonu na ścianie zamykającej prezbiterium.

Willmann wykorzystywał w tej pracy graficzne pierwowzory ze swojej warsztatowej kolekcji, jednocześnie wzorował się na cyklu fresków z kościoła kolegiackiego w Otmuchowie wykonanym przez Karola Dankwarta. Ciekawostką zapewne jest to, że wśród malowideł można rozpoznać trzy krypto-autoportrety malarza: jako karczmarza odmawiającego noclegu św. Rodzinie w Poszukiwaniu noclegu w Betlejem, gapia na fresku Obrzezanie oraz przysłuchującego się nauce Jezusa w scenie Odnalezienia.

W opinii badaczy malarska dekoracja kościoła w Krzeszowie uznawana jest za jedną z najlepszych freskowych realizacji powstałych w II połowie XVII w. na północ od Alp !

W zbiorach Muzeum Narodowego we Wrocławiu znajduje się czterdzieści siedem dzieł Michaela Willmanna. Część z nich eksponowana jest na Zamku Piastów Śląskich w Brzegu.

Po śmierci Willmanna warsztatem kierowali kolejno Lischka i Neunhertz. Pracownia działała do 1723 r.

=

Ta wystawa z całą pewnością stanowi jedną z najciekawszych i najważniejszych w tej chwili prezentacji sztuki w naszych muzeach i galeriach. Jest mocnym przeżyciem.

Jest opowieścią o nas przed wiekami i o nas dzisiaj. Jak podkreśliłam wcześniej – niebywale przejmującą i mocno zastanawiającą.

Grażyna Banaszkiewicz

– dziennikarz, reżyser –

Zdjęcia autorki

WILLMANN. OPUS MAGNUM

22 grudnia 2019 – (26 kwietnia 2020) – 4 października 2020

Kurator wystawy: dr hab. Piotr Oszczanowski

Pawilon Czterech Kopuł

Muzeum Narodowe

Wrocław

Michael Lucas Leopold Willmann; Michał Willmann (27 września 1630, Królewiec – 26 sierpnia 1706, Lubiąż) – niemiecki malarz, rysownik, grafik i freskant epoki baroku, zwany „śląskim Apellesem, Rembrandtem, Rubensem lub Rafaelem. Kształcił się u holenderskiego malarza okresu baroku Jacoba Adiaensza Backera (1609 –1651).

Prace eksponowane także w: Metropolitan Museum of Art, National Gallery of Art

*Marmoryzacja – pokrywanie powierzchni ścian, schodów, rzeźb, kominków itp. materiałem składającym się z gipsu lub specjalnych cementów oraz proszkiem marmurowym naśladującym marmur. Imitowanie żyłkowań występujących w marmurze, na papierze, drewnie lub ceramice.

**Tondo (z wł. talerz, krąg) to w sztuce obraz bądź płaskorzeźba w kształcie koła. Tondo było charakterystyczne dla sztuki włoskiego renesansu. Według zwyczaju XV-wiecznej Wenecji kobiety po porodzie otrzymywały słodycze na okrągłej tacy – desco da parto (naczynie narodzin). Taca była bardzo często ozdabiana różnymi scenami związanymi z dziećmi lub porodem. Od tego zwyczaju pochodzi późniejsza moda na okrągłe obrazy. Najczęstszym motywem tond były sceny religijne, często przedstawienia Matki Boskiej

z Dzieciątkiem Jezus.

***Apokryficzny – określenie używane obecnie głównie w kontekście religijnym wobec ksiąg o tematyce biblijnej, uważanych za nienatchnione i co za tym idzie niewchodzących

w skład Kanonu Biblii.

****Fresco (z włoskiego świeży) – technika malarstwa ściennego polegająca na malowaniu na mokrym tynku farbami odpornymi na alkaliczne działanie zawartego w zaprawie wapna. Inne nazwy to al fresco i buon fresco. … W ścisłym rozumieniu nazwa fresk odnosi się jednak wyłącznie do tych, które zostały wykonane na mokrym tynku.


Autor: naturalnie