Można zabijać teraźniejszość przeszłością, można i w imię tzw. troski o przyszłość dzień dzisiejszy pozbawić kolorytu, smaku, sensu…. To nie jest sytuacja 'teoretyczna’, to jest coś co może się zdarzyć każdemu z nas…A szczególnie wtedy, gdy początek wakacji jest podsycany "podsłuchami", aferami, totalną podejrzliwością… Chciałoby się wykrzyczeć.. POKONAJMY ROZPACZ, BUDUJMY MĄDRĄ NADZIEJĘ..!!!
To są odcienie ludzkiej rozpaczy. Ale…jeśli w człowieku jest wiara (tu jest duża możliwość 'odczuwania’ tego słowa), to można ją pokonać….
I Hiob – odcienie rozpaczy potrafił zamienić w blask jutrzenki…
Można pytać dlaczego?
Czy tylko dlatego, że poznał smak tragedii? Czy dlatego, że odczuł odrzucenie w imię… właśnie – w imię czego…?
Czy może żyć na nowo, znając przeszłość, przewidując przyszłe dni….? Mógłby, ale gdyby dzień który nastaje, przyniósł choć na moment tembr ciszy…
Mógłby, gdyby czas przemieniał się w szept Ukochanej, która choć blisko, to wydaje się daleko….
I tak się dalej zapisuje poczciwy Hiob…. I nikt tak naprawdę nie wie, kto nim jest….
Kiedy podejrzliwość bierze górę, a ścieżki zaufania nie są wydeptywane, to koloryt świata znika. To wydeptywanie ścieżek dobra i zaufania – to szacunek wzajemny, dobre słowo, krytyka ale z Miłością, a nie krytykanctwo, to wreszcie zrozumienie, że każdy człowiek jest omylny….
I nie jest prawdą, że 'dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane’… Jeśli chęć czynienia dobra jest szczera, motywowana Miłością, to nie jest to 'piekło’. Jeżeli 'staranie się’ wypływa z szacunku i odpowiedzialności za Twarz Innego, nawet w prozaicznych sprawach, to jest to dobro, którego nie należy czynić piekłem.
Każdy człowiek po trosze jest Hiobem, ale nie każdy musi być twórcą Hiobowych wieści czynem i słowem….
I jedną z przyczyn wielu życiowych tragedii – w skali makro i mikro świata – jest zapomnienie o tym (co tak silne w kulturze judaizmu), że słowa potrafią „zabić lub ożywić” (Biblia). To nie jest mądre mówić: „to tylko słowa…”… Słowa zapadają w serca, słowa zapadają w etyczne substancje narodów, ale co najgorsze – w relacje międzyosobowe. Jeśli zapomnimy o tym, to albo nie będziemy traktować się poważnie, albo wzajemnie się wyniszczymy. Historia tego świata zna takie sytuacje, gdy od słów rodziły się totalitaryzmy i inne dramaty. Słowa stawały się ciałem, ale -niestety- nie w biblijnym znaczeniu. Może warto zamienić filozoficzne sformułowanie „uczmy się zatem dobrze myśleć”, na „uczmy się tedy dobrze mówić”. Słowa pełne sensu i zrozumienia dla innych, dla samych siebie i dla świata… Jakikolwiek on jest…
Paweł Łukasz Nowakowski
07.07.2014.
Zdjęcia: Mosty Rzymu, Joanna M. Nowakowska
Autor: naturalnie