Naczelny myśli, że...
Buntuję sie, więc jestem…

 

Rozumiem tych wszystkich, którzy mówią „daj spokój, świata nie naprawisz”, „rób swoje”. Rozumiem jednak i podziwiam także i tych, którzy nie uciekają w konformizm w stawianiu pytań. Szczególnie w tych przestrzeniach życia, gdzie chodzi o dobro wspólne i o postawę samorządnej władzy…Bo jednak może to sprawić, że choć trochę zmaleje arogancja władzy, że odrobinę więcej szacunku dla środków wpływających z kieszeni podatników. A i wielkie samorządowe gale może będą realnie tożsame z hasłem „Przejrzysta Polska”…

W czasie wszech panującego słowa 'kryzys’ – warto powyższe uwagi umotywować i zapytać dlaczego właśnie taka próba definicji człowieka „Buntuję się, więc jestem”…?

W historii światowej literatury i filozofii, także w trudnym i skomplikowanym czasie, pojawił się ktoś, kto odważnie w obliczu wielu nadużyć szeroko pojętej władzy w sposób świadomy zapytał o przyczyny i oblicza buntu w ludzkiej egzystencji. Albert Camus. Autor znanej ze szkolych lektur „Dżumy”, „Mitu Syzyfa”, ale i „Człowieka zbuntowanego”. Pisarz i filozof, który w 1957 roku otrzymał Nagrodę Nobla w dziedzinie literatury „za ogromny wkład w literaturę, ukazującą znaczenie ludzkiego sumienia”. W pierwszych słowach „Człowieka zbuntowanego” Camus zauważa: „„Człowiek jest jedynym stworzeniem, które nie zgadza się być tym, czym jest…”.

To jedno tylko zdanie daje już wiele do myślenia. Prowokuje pytanie o to, dlaczego tak jest? Z jednej strony – to naturalna wielkość człowieka, wynikająca z jego istoty. Człowiek, to istota, która chce się rozwijać i dążyć do nieskończoności. Stąd niezgoda na stagnację i malkontenctwo…

Ale z drugiej – człowiek to istota, która – jak pokazuje historia – z powodów egzystencjalnych często musi powiedzieć „nie”. „Nie” wobec samego siebie, ale i „nie” wobec władzy, układu i innych uwarunkowań. Nawet za bardzo wielką cenę. Człowieczy bunt nie jest więc z natury tanim krytykanctwem, sztuką dla sztuki. Jest czymś pozytywnym. Jest znakiem posiadanego i używanego sumienia! Autor „Człowieka zbuntowanego” pisze: „ Jeśli ludzie nie mogą odwołać się do wspólnej wartości, uznanej przez wszystkich w każdym, człowiek jest niezrozumiały dla człowieka. Zbuntowany domaga się, aby ta wartość była jasno uznana w nim samym, ponieważ podejrzewa albo wie, że bez takiej zasady bezład i zbrodnia rządziłaby światem. Bunt przejawia się w nim jako żądanie jasności i jedności. Najbardziej elementarny bunt wyraża paradoksalne dążenie do porządku.

Słowa, które wypowiedział przed wielu latu pisarz i filozof nie straciły na znaczeniu. Mam wrażenie, że są bardziej niż kiedykolwiek aktualne. A „Człowiek zbuntowany” winien stać się lekturą obowiązkową nie tylko w procesie edukacji młodego pokolenia, ale i dla Szanownych Prezydentów, Wójtów, Starostów, Posłów i tych Wszystkich, którym „Przejrzysta Polska” wydaje się być bliską…

Buntuję się, więc jestem…

Paweł Nowakowski

Redaktor Naczelny

27.03.2009.

Albert Camus, Człowiek zbuntowany

Wydawnictwo MUZA, 2002

Tłum. Joanna Guze


Autor: dev