Budzą się w nas najgorsze uczucia. Większość „normalnych” ludzi nie jest w stanie wyobrazić sobie, jak można uderzyć kilkumiesięczne dziecko, „bo płacze”. Problem polega na tym, że ludzie są coraz mniej przygotowani na wyzwania jakie niesie ze sobą ojcostwo i macierzyństwo. Mimo poważnego wieku są nadal dziecinni, egoistyczni i emocjonalnie rozchwiani. To oczywiście nie usprawiedliwia przemocy wobec dzieci, którą należy bezwzględnie karać. Ważne jest tutaj również to, o czym mówi się od lat. Chodzi o społeczną znieczulicę na krzyk za ścianą. Oczywiste jest, że niestety czasem wolimy nie słyszeć…
Przy tej okazji pojawił się temat klapsa. Dać czy nie dać? Współczesna pedagogika skutecznie ogranicza prawa rodziców na rzecz dzieci. Rozumiem twórców projektu ustawowego zakazania bicia dzieci, którzy za wszelką cenę chcą ograniczyć przemoc wobec najmłodszych obywateli. Szkoda, że tradycyjnie bodźcem do prac legislacyjnych stały się tragiczne wydarzenia. Jednak nie wyobrażam sobie, aby karać rodziców, którzy swojemu dziecku dadzą klapsa. We wszystkim trzeba znaleźć rozsądek. Nikt nie ma wątpliwości, że maltretowanie dzieci pod pretekstem dawania klapsa jest karygodne. Większość rodziców jednak tego nie robi, a jednocześnie przyznaje się, że kiedyś, sporadycznie, dało dziecku klapsa. Jestem przekonany, że klaps może być skuteczny, pod warunkiem oczywiście, że jest stosowany z dużym umiarem, jedynie jako kara naprawdę ostateczna i nigdy nie nadużywana. Na pewno za dawanie klapsów nie mogą brać się rodzice, którzy są kiepskimi pedagogami, bo zawsze będą tej kary nadużywać. Potrzeba wielkiej dojrzałości, aby ocenić, czy jednym niewinnym klapsem pomagamy dziecku zrozumieć to i owo, czy jest to sposób na odreagowanie i dowód wychowawczej bezradności. Granica jest rzeczywiście bardzo cienka, niemal niezauważalna.
Znam rodziny w których nigdy nie stosowano kar cielesnych. Zadziwiające, jak różne mogą być dzieci z takich domów. Albo odbija się w nich mądrość rodziców i poświęcony dzieciom czas oraz cierpliwość, albo są świadectwem ich bezradności, niejednokrotnie wychowawczego niechlujstwa. Jak widać można wychować dziecko bez nadmiernej ilości klapsów tak, aby „wyszło na ludzi”. Potrzeba jednak do tego wiele rodzicielskiej mądrości. Wychowanie dziecka to naprawdę trudne zadanie, a nikt z nas nie skończył akademii dla rodziców.
Artur Artmann
01.06.2008.
Autor: naturalnie