Skrzypce, skrzypeczki, skrzypice a mówiąc jeszcze inaczej: szyjkowy chordofon smyczkowy.. Gdy wyjdą z rąk lutnika artysty, gdy znajdzie się kompozytor z talentem i muzyk-wirtuoz a i odpowiedni smyczek przedniej jakości – zagrają! I to jak! Słuchając ich czasem nie wiadomo czy to diabeł w nich siedzi czy anioł swoją muzyką je pieści?
Gdzie dusza, gdzie serce
Zapewne pierwsze ,,skrzypce” zwane gęślami (albo gęślikami diabelskimi, mazankami, podhalańskimi złóbcokami – w zależności od regionu) jak i inne małe instrumenty powstały w wiejskich chatach. Aż chce się tutaj przytoczyć historię nieszczęsnego Janka Muzykanta z Sienkiewiczowskiej noweli, który ,,(…)zrobił sobie sam skrzypce z gonta i włosienia końskiego, ale nie chciały grać tak pięknie jak tamte z karczmy: brzęczały cicho, bardzo cichutko, właśnie jak muszki jakie albo komary.”
Może jeszcze wcześniej łuk z cięciwą, ocierającą się o pęcherz zwierzęcy wypełniony wodą był takim ,,jaskiniowym” prototypem późniejszych skrzypiec?
A instrument to zachwycający swoją gracją. Ze zgrabnie wciętą talią, gdy spojrzeć z profilu widać łagodne wypukłości – płytę wierzchnią i spodnią, połączone boczkami, zdobne w efy – otwory rezonansowe. Elegancko wygiętą niczym u łabędzia, zaokrąglona od spodu szyjkę kończy główka. A ta przybiera różne formy. Może być ślimak – liść akantu: w dwóch zwojach, w trzech – u Giovanniego Paolo Magginiego a Gasparo di Sale dawał półtora ślimaczego zwoju. Niemiec Jacob Stainer wieńczył swoje skrzypce motywem zwierzęcym a smoczą główką polscy lutnicy z krakowskiego rodu Marcinów Grobliczów (XVI – XVIII w.). Czy to z podwawelskiej legendy czy przez muzyków Bony wzór ten smoczy został przywieziony – nie wiadomo. Kopia Grobliczowskiej główki stanowi nagrodę ,,Złotego Groblicza” na poznańskich Międzynarodowych Konkursach Lutniczych im. Henryka Wieniawskiego. Skrzypce zakończone pięknie wystylizowaną rzeźbiarsko głową tego polskiego skrzypka-wirtuoza z XIX wieku to dzieło poznaniaka Stanisława Niewczyka (1957 r.)., wręcz zakochanego w mistrzu Wieniawskim. A tenże w Grodzie Przemysła koncertował kilkakrotnie, będąc owacyjnie witany, pozostawiając po sobie rozmaite dedykacje muzyczne.
Cztery kołki, od których zaczyna się bieg tyluż strun, przepiętych przez cały instrument aż po jego kres czyli do strunociąga to kolejne elementy instrumentu, które wraz z innymi dają skrzypce w całej swojej krasie.
I co najważniejsze – skrzypce, nawet te z głową diabła u wierzchołka, z czarnymi rogami i grubymi strunami, które zwią diabelskimi łzami, mają duszę! Nie tylko symbolicznie niematerialną, ale i widoczną gołym okiem, gdy wie gdzie i jak do wnętrza zajrzeć (przez prawy ef) – niepozorny patyk, przenoszący brzmienia, drżenia…
A gdy już o duszy skrzypiec mowa, niestety, nie udało mi się ustalić gdzie skrzypce mają swoje… serce. Czy to struny, które pęknąć mogą, niczym ludzkie serce, od nadmiernej ekspresji? Czy to piękne pudło rezonansowe? Wszak zniszczone uśmierca cały instrument…
Z drewna zbudowane
Ten fragment opowieści o skrzypcach można by zacząć banalnie: na początku rośnie drzewo (gdyby zadać sobie trud szukania źródła słowa ‘lutnictwo’ doszlibyśmy do arabskiego ‘al.’ud’ co znaczy… ‘drewno’!).
-Owszem, ale tylko dwa gatunki nadają się do budowy skrzypiec – wyjaśnia Benedykt K. Niewczyk – artysta lutnik z pięknego rodu poznańskich budowniczych skrzypiec.
Zatem na wierzchu musi być świerk, najlepiej górski, od spodu – jaworowe drewno. Z twardego hebanu powstają kołki (na które nawija się struny), podstrunnica i strunociąg oraz podbródek – choć ten może być i z gruszy.. .
Zdrowy i gładki jawor oczkowy lub jawor falisty i świerk są jednak najważniejsze. To ich struktura, przyrost słojów, dadzą nie tylko pożądane efekty wizualne, ale przede wszystkim brzmieniowe.
Drewniane kliny lutnicze, z których budowane będą skrzypce, muszą swoje odleżeć – nawet 80 – 120 lat! I nie chodzi o patynę czasu a o… czas, który odpowiednio przygotuje drewno do budowy instrumentów, aby zabrzmiały po mistrzowsku! Zaglądam ciekawie do szafy w pracowni Benedykta Niewczyka przy poznańskiej staromiejskiej uliczce Woźnej. Nie powiem, aby owe kliny wywarły na mnie jakieś piorunujące wrażenie – raczej właśnie ich wiek, można rzec, historyczny robi wrażenie. Prawdopodobnie są wśród tych klinów i takie, które ,,pamiętają” założyciela tego lutniczego rodu – Franciszka (pradziada pana Benedykta), który swoją pracownię otworzył w 1885 roku. Przetrwały tyle lat, tyle zawieruch i przeprowadzek. Kiedyś… zagrają! Bo najlepsze skrzypce są ze starego drewna.
Z owych nieco sentymentalnych rozmyślań przechodzimy do… prozy pracy lutnika. Zatem narzędzia: dłuto, strugi, cyklina, wygładzająca drewno po pracy dłuta, piłki, noże i materiały ścierne. I jeszcze szablon, który pozwoli na płacie drewna odrysować wzór skrzypcowego korpusu, jego boczków itd.
A gdy drewniane elementy będą już gotowe to trzeba je skleić. Najlepsze są kleje kostne, bo doskonale łączą drewno z… drewnem i pozwalają się rozkleić (!), gdyby trzeba wprowadzić jakąś korektę.
W scenariuszu pracy lutnika następują kolejne ważne momenty: wpasowanie kołków, wstępne ustalenie położenia duszy, założenie strun (stalowych lub z perlonu), dopasowanie podstawka (przenoszącego drgania na wierzchnią płytę rezonansową) i podbródka.
Na hakach w pracowni przy Woźnej wiszą gotowe skrzypce – pięknie polakierowane w czerwieniach, brązach.. Schną na tych hakach może i mało godnie, ale chodzi przecież o to, aby nikt i nic nie popsuło efektu. Niektórzy do dziś twierdzą, że lakiery Stradivaria poprzez swoje składniki nadały jego skrzypcom tę ostateczną barwę brzmienia. Inna rzecz, że wykończenie skrzypiec, ta ostateczna ,,ogłada” może być wręcz niechlujna a instrument brzmi doskonale. Przykład? Skrzypce Josepha Guarneri ze szkoły kremońskiej..
Benedykt Niewczyk mówi półżartobliwie, że w budowie skrzypiec jesteśmy krajem samowystarczalnym, bo i na heban pewnie znalazłby się jakiś zamiennik. I niech sobie inni lutnicy do smyczków biorą włosie od mustangów, ale jednak najlepsze są te z ogonów polskich koni!
Ewa Kłodzińska
Zdjęcia dzięki uprzejmości Pana Benedykta Niewczyka – www.pracownialutnicza.pl
Autor: naturalnie