Naturalnie poleca
Porozmawiajmy o … rozmowie (I)


Na początku były słowa, które – przerodziwszy się w zdania – stały się zalążkiem rozmów. A te wyróżniły Człowieka spośród zwierząt, które, co najwyżej, potrafią przekazywać sobie najprostsze informacje dotyczące przetrwania. No, bo przecież nie dyskutują o tym w którym wodopoju jest lepsza woda! Porozmawiajmy zatem o sztuce… rozmawiania.
Pod chmurką i w pałacu
Wraz z przeobrażaniem się świata i społeczeństwa, zwłaszcza w okresach szczególnych przemian, ,,zwykłe” rozmowy o sprawach codziennych (a i przyziemnych) przestały wystarczać, bo trzeba było przedyskutować to co się działo wokół. Prawdopodobnie pierwsi dyskutanci, starożytni Ateńczycy: tragicy, filozofowie, historycy, adwokaci spotykali się na placach, i rozmawiali o sztuce, zagadnieniach filozoficznych i prawnych. Taki był zalążek powstałych później salonów, będących równocześnie pokojem-bawialnią jak i symbolem domu otwartego na spotkania towarzyskie.
Uważa się, że ,,instytucja” salonu pojawiła się we Francji w XVII stuleciu. Spotkania – nie trzeba dodawać, że elitarne, poświecone nie tylko sztuce, prowadziły zamożne i inteligentne kobiety. W salonach bywali m.in. Pierre Corneille, Blaise Pascal. W swoim ,,Błękitnym Salonie” niezwykle inteligentna, wszechstronnie wykształcona Cathérine de Vivonne, markiza de Rambouuillet (najsłynniejsza postać XVII-wiecznej Francji) przyjmowała gości, spoczywając na sofie, otoczonej balustradą (sic!). Każdy z przybyłych najpierw zabawiał markizę rozmową, aby potem dołączyć do reszty towarzystwa. Uważa się, że ten salon był wzorcem dla innych a prowadzone tutaj dyskusje miały niemały wpływ na kształtowanie się literatury francuskiej oraz savoir-vivre. Inna rzecz, że przesada w manierach a i afektowany język dostarczyły np. Molierowi ,,materiału” do wyśmiania tego typu zachowań w ,,Pociesznych wykwintnisiach” (1659 r.)
Nie mniej jednak w salonach ,,nie znano intryg i docinków”. ,,Rozmawiano z sobą bardzo delikatnie, sporów nie było prawie nigdy(…)”.
Gadki i dysputy
Polska nie pozostała w (salonowym) tyle. Nim pojawiły się te prawdziwe salony towarzysko-literackie a i społeczno-polityczne, już były ,,gadki(…) na kolacyjej” u drukarza Jana Hallera w Krakowie (1520 r.) czy, choć fikcyjne, ale z udziałem prawdziwych postaci, dysputy we wilii nieopodal Krakowa, należącej do biskupa Samuela Maciejowskiego, opisane przez Łukasza Górnickiego w ,,Dworzaninie polskim” (1565 r.). Na podstawie tego utworu można sobie wyobrazić autentyczne i pełne wdzięku ,,gry rozmowne” prowadzone na temat m.in. zasadności używania języka polskiego i nauki czytania, roli języków obcych, miejsca muzyki w życiu człowieka wykształconego itp.
Kilka wieków później powstał pierwszy ,,prawdziwy” salon literacki (wzorowany na paryskich), znany powszechnie jako obiady czwartkowe króla Stanisława Augusta, gromadzące ówczesną (tylko męską!) elitę intelektualną, nie więcej jak 10 – 12 osób. W królewskiej komnacie toczyły się swobodne rozmowy towarzyskie o literaturze i sztuce, odczytywano rozprawy na różne tematy albo np. części… kodeksu prawnego. Po obiedzie, przy kielichu kosztownego wina węgierskiego mówiono o kunsztach i umiejętnościach, prowadzono rozmowy o astronomii, które niezwykle interesowały króla. A przy deserze nadchodził czas na nieco lżejszy ,,repertuar” – humor stawał się niekiedy swawolny, podsycany przez odczytywanie ,,wierszy nieprzyzwoitych”.
Adam Kazimierz Czartoryski przyjmował w Pałacu Błękitnym, Izabela Czartoryska w Puławach. W salonach bywali Ignacy Krasicki, Franciszek Karpiński, Adam Stanisław Naruszewicz.
W XIX stuleciu, w czasach Księstwa Warszawskiego, salony znowu odżyły. Towarzystwo Iksów, zrzeszające polskich krytyków, spotykało się w salonie u Tadeusza Mostowskiego, aby omówić dzieła literackie, podyskutować o języku polskim i sztuce klasycznej.

Ewa Kłodzińska


Autor: naturalnie