P. N.: Największa radość lekarza od wielu lat zaangażowanego w prewencję chorób wywołanych przez palenie tytoniu? I radość człowieka?
W. Z.: Z całą pewnością największą moją radością jest to, że od wielu lat obserwuję to, że w Polsce spadają zachorowania na raka płuc. Powodem zmiany kierunku mojej kariery (wcześniej pracowałem w klinice kardiologii) było przekonanie że inhalowanie i palenie papierosów jest absolutnie nie biologiczną rzeczą. No i udało mi. Jednak stosunek do palenia tytoniu w Polsce w ciągu ostatnich 20 lat się zmienił jak noc i dzień. Nie marzyłem nawet że w ciągu mojego życia będę mógł obserwować gwałtowne spadanie ilości zachorowań na raka płuc. I to jest moja największa satysfakcja. Jeżeli pamięta się że w Polsce wśród młodych mężczyzn tysiące osób mniej zapada na raka płuca to myślę że mogę być odrobinę z tego dumny.
P. N.: Jaki jest największy kłopot?
W. Z.: Myślałem w połowie lat 90-tych, że właściwie mieliśmy wtedy najlepszą atmosferę jeśli chodzi o rozumienie palenia tytoniu. Młode kobiety nie zaczynały palić, gwałtownie zmieniła się moda na palenie młodych dziewcząt w 95 roku. Mieliśmy wtedy najlepsze uregulowania prawne w Europie, a być może na świecie. Ja w połowie lat 90 uważałem, że moja misja się skończyła i mogę zająć się bardziej nauką… no i z przerażeniem zobaczyłem że po kilku latach (na początku lat 2000), ta grupa ludzi która od tej pory zarządza Polską w naszym imieniu, niestety zupełnie straciła azymut na zdrowie. Politycy w Polsce w tej chwili zajmują się przede wszystkim chorobami, szpitalami, lekami, leczeniem… To jest tak jak by zupełnie zapomniano co jest powodem choroby, co jest pierwszą rzeczą, co tak pięknie powiedział Pasteur „Jak myślę o chorobie to myślę przede wszystkim o tym, co robić jak jej zapobiec”. Ogromny program prewencji pierwotnej chorób układu krążenia ale i chorób nowotworowych jest zupełnie nie finansowany przez Państwo. Politycy z punktu widzenia kształtowania zdrowia zajmują się sprawami marginalnymi. I to jest moja troska, gdy widzę pierwsze objawy zahamowania tego pięknego przyrostu zdrowia jakie miało miejsce przez ostatnie 20 lat. Politycy doprowadzili do tego że w 2002 r. obniżyli o 30% cenę wódki. Zupełnie wydaje się że są to szaleni ludzie pozbawieni zdrowego rozsądku. Rozmontowano tę całą ustawę przeciw tytoniową. To wszystko rzeczywiście budzi troskę, a z drugiej strony – by nie być pesymistycznym – jeśli chodzi o mądrość zdrowotną Polaków to ona się bardzo polepszyła. Jak się patrzy na młodych ludzi którzy z nami współpracują, jak udaje się budować ich zbiorową mądrość i pasję w działaniach dla zmniejszenia zachorowań na choroby kardio-waskularne i nowotworowe to właściwie trzeba tylko zaciąć zęby i dalej pracować i przestać się łudzić że się coś da raz na zawsze załatwić, tak jak ja się łudziłem pod koniec lat 90-tych. To jest nigdy nie kończąca się sprawa. Dopóki chociaż jeden człowiek będzie chorował na raka płuca to moja misja, dopóki mogę, jest nie skończona. I to jest – nie wiem – czy to dobra czy zła nauka z tego co się stało. I pozostaje mi dalej, pewnie tak samo intensywnie jak w latach 90-tych, próbować budować te wszystkie podstawy do tego, byśmy byli coraz zdrowsi.
Rozmowę przeprowadzono 13 listopada 2009 w Krakowie podczas XII Ogólnopolskiej Konferencji Naukowej im. Prof. Franciszka Venuleta – „Tytoń albo zdrowie”.
Autor: naturalnie