„Nie żałuj mnie, nie żałuj
tylko całuj mnie,
całuj królewiczu sokole…”
Maria Jasnorzewska-Pawlikowska
Pocałunek skatalogowany
Takich „katalogów” można by ułożyć dziesiątki. Sięgnijmy chociażby do „katalogu” słynnej poetki Safony z Mityleny na wyspie Lesbos. Otóż urządzała ona w dziewczęcych kółkach arystokratycznych konkursy całowania się. Mogły to być pocałunki: gryzące, wsysające, głębokie, zwiewne, świdrujące – w każdym razie takie właśnie występują w jej erotycznych wierszach. Z kolei na dworze Katarzyny Medycejskiej młode „dobrze” urodzone damy wprowadzano w arkana pocałunku na… lekcjach, takich samych jak tańca czy haftu. O ile u Safony całowały się tylko dziewczyny, o tyle na lekcje u królowej francuskiej przychodził odpowiednio wybrany mężczyzna!
Wszystko jednak zaczęło się ponoć znacznie wcześniej, bo w mitologicznej Grecji. Piękna nimfa źródła Salmakis uprosiła bogów na Olimpie, aby piękny pasterz odwzajemnił jej uczucia. Stało się to właśnie w pocałunku – tak długim i namiętnym, że bogowie połączyli parę w jedno, dając początek… obojniakowi: pięknemu młodzianowi z kobiecymi piersiami, czyli Hemafrodycie (syn Hermesa i Afrodyty wg inaczej skomponowanego mitu).
Pocałunek nie zawsze pożądany
Pocałunek jest pewnie tak stary jak stare są dzieje człowieka. Rozpowszechniony od czasów starożytnych jako rodzaj pozdrowienia, w Biblii był znakiem szacunku i czci, chociaż w Starym Testamencie miał również podtekst erotyczny („Całuj mnie pocałunkami ust twoich, bo słodsza jest twoja miłość nad wino…”). Znany jest staromszalny pocałunek pokoju, ale i pocałunek za 30 srebrników Judasza – zdrajcy. Z kolei piękna i groźna grecka czarodziejka Kirke, całując ludzi, zamieniała ich w zwierzęta. Wielowiekową tradycję miało pocałowanie monarchy w rękę w chwili przyjmowania albo ustępowania z tronu. Całowano papieża w pantofel lub w pierścień (również innych wysokich hierarchów kościelnych), zawierający świętą relikwię. Do dziś całuje się rękę czy stopę Jezusa Ukrzyżowanego, świętych (to w tradycji katolickiej) ale i bóstwa w innych religiach.
Pocałunek… Jest znany w każdej kulturze, choć nie zawsze znaczy to samo. U nas – wiadomo: jest pocałunek miłosny, ale i pocałunek pełen szacunku (cmok dziadka w mankiet – pod warunkiem, że dziadek już rzeczywiście sędziwy i się nie obrazi), pocałunek zaprzyjaźnionych kobiet, całus z dubeltówki krewniaków, kumpli. Skoro jednak jesteśmy w Europie warto wiedzieć, że nasi najbliżsi wschodni sąsiedzi, owszem, całują się, ale bez tej polskiej wylewności, np. na Litwie nie ma zwyczaju całowania kobiet w rękę. Podobnie postępują nasi zachodni sąsiedzi – Niemcy. Z kolei Czesi pocałunek kobiecej dłoni traktują jako gest intymny ale może on oznaczać także szacunek. W Szwajcarii taki pocałunek jest pretensjonalny, pełen staroświeckiej elegancji, podobnie we Włoszech. W Holandii – raczej nieznany i dziwaczny. W Anglii znany, ale nie rozpowszechniony.
Jesteśmy obywatelami świata zatem przyda się informacja, że w krajach islamu pocałowanie kobiety w rękę oznaczałoby mnie więcej tyle co… gwałt! Witajcie więc panowie tamtejsze panie najlepiej zdawkowym choć grzecznym ukłonem. Podobnie należy zachować się w stosunku do Chinek i Japonek.. W Afryce nieislamskiej pocałowanie kobiety w rękę pewnie wywołałoby zdumienie lub śmiech. Z kolei w wielu krajach Ameryki Południowej całowanie w rękę kobiety ma znaczenie tylko i wyłącznie intymne. W Ameryce Północnej „cmok-witanie” nie jest przyjęte, ale nie jest też traktowane jako nietakt. Może właśnie dlatego Barbara Bush o d w z a j e m n i ł a europejskiemu dygnitarzowi cmoknięcie w rękę!
Panowie! A jeśli już pozostajecie przy tym nieco archaicznym zwyczaju to musicie wiedzieć, że mężczyzna pochyla się nad dłonią kobiety poczem delikatnie tę dłoń uwalnia. Zdarza się, że mężczyźni ,,ciągają” tę kobiecą rękę do swojej wysokości prawie wyrywając jej staw barkowy! Nie należy też brać przykładu z pewnego polityka z ,,najwyższej półki” (choć on sam mikrus), który po pocałowaniu dłoni, rzuca ją jakby – to moje wrażenie – z niesmakiem. Inna rzecz, że całowanie w rękę koleżanek partyjnych i współpracowniczek nie należy do najlepszego tonu.
Ewa Kłodzińska
Autor: naturalnie