Refleksyjnie
Karnet karnawałowy-I

A jak amatorzy tańca. Owszem, warto tańczyć, bo taniec działa antydepresyjnie, budzi radość i poczucie wewnętrznego ładu, jest najczystszą formą energii (według filozofów hinduskich) i czystej erotyki. Czasem jednak ta pasja może doprowadzić do… choroby zwanej tarantyzmem czyli patologicznej żądzy tańczenia. Pierwszy przypadek odnotowano w Tarencie (na południu Włoch) w XIII wieku. We współczesnych czasach takim tarantyzmem jest chęć bicia rekordów poprzez tańczenie. Jeden z najdłuższych maratonów tanecznych odnotowano w USA: trwał od 29 sierpnia 1930 roku do 1 kwietnia 1931 roku, z przerwami, które stopniowo skracano – do 15 sekund w ciągu każdej godziny, kiedy wolno było… zamknąć oczy (widzieliśmy to w filmie ,,Czyż nie dobija się koni” w reż. Sydney’a Pollacka, 1969 r.). Najdłuższy maraton tańca brzucha trwał 106 godzin. Z kolei pewien Anglik przebył drogę z Londynu do Norwich, tańcząc w rytm tańca ludowego. Zajęło mu to dziewięć dni.

B jak bal (włoskie ballare znaczy tańczyć). Ponoć pierwszy karnawałowy w Polsce odbył się na Wawelu w 1519 roku za sprawą królowej Bony. Ówczesne bale rozpoczynały się o godz. 22 i trwały krótko, bo zaledwie cztery godziny. Dopiero w wieku XIX wydłużono ten czas do… białego rana. Polacy potrafili zawsze bawić się ochoczo, z fantazją. Z taką, że zapominali niekiedy o Środzie Popielcowej i hulali dalej! Gdy przychodził polski karnawał, według pamiętnikarzy, nawet ,,sensaci i uczone białogłowy puszczali się w tany, wdowy i wdowcy zrzucali żałobę, a komu wiek czy stan duchowny nie pozwalał na korzystanie z uciech tanecznych i korowodów przebierańców, starał się bodaj przy suto zastawionym stole jeść, pić i weselić się.” Na nic zdały się gromy księdza jezuity Jakuba Wujka z Wągrowca, że „zapusty są od czarta wymyślone”. Najsłynniejsze bale w dawnej Polsce odbywały się w Warszawie i Krakowie, znane też były bale w poznańskim ,,Bazarze”. Współcześnie doniosłym wydarzeniem kulturalno – politycznym jest bal w wiedeńskiej operze z udziałem kilku tysięcy osób. Śmietanka towarzyska bawi się na Balu Róży (ale to dzieje się wiosną) w Monaco. Córki najbogatszych rodzin amerykańskich, a także z Bliskiego Wschodu, Australii i Nowej Zelandii prezentują się na Balu Debiutantek w Nowym Jorku. Królowa Elżbieta II organizuje prestiżowe przyjęcie ,,garden parties” a bale proponują ekskluzywne angielskie hotele.

C jak chorea. Choroba (pląsawica) zwana potocznie tańcem św. Wita, charakteryzująca się konwulsyjnym wirowaniem. Jest to choroba ośrodkowego układu nerwowego, cechująca się mimowolnym ruchami mięśni twarzy, tułowia, kończyn. W Niemczech wierzono, że taniec przed obrazem św. Wita zapewnia zdrowie przez cały rok. Później uznano owego świętego za patrona chorych na pląsawicę.

D jak dyskoteka, disco, dancing czyli zabawy taneczne dla młodszych i starszych

F jak fantazja karnawałowa. Wykazywały się nią nawet poważne i poważane osobistości. Julian Ursyn Niemcewicz na jedną z zabaw z fantami, przyniósł… nocnik a do niego rymowankę: „Z saskiej porcelany, kształtnie ulany w ofierze przynoszę. Napełnij go proszę!”. Ciekawe jaką minę miała dama, która ów fant wylosowała. Często przebierano się za… piecyk, nad drzwiczkami którego umieszczano napis „A na co ta ciekawość?” co, oczywiście, ją potęgowało. A co było za otwartymi przez ciekawskiego drzwiczkami? Gołe pośladki! Maria Skłodowska-Curie wspomina wybryk karnawałowy z lat swojej młodości, gdy pracowała jako guwernantka – podczas nieobecności gospodarzy, wszystkie meble zostały… zawieszone pod sufitem na wbitych tam hakach. W starych pamiętnikach odnotowano też niewybredny żart pewnego krakowskiego balowicza, który przebrał się za tabliczkę czekolady i rozdawał cukierki wszystkim chętnym. Po pół godziny degustujący cukiereczki szturmem ruszyli do wychodka!

G jak święto Matki Boskiej Gromnicznej (2 lutego). W Polsce katolickiej krótka przerwa w karnawale.

H jak hity taneczne. Na taneczną modę niemały wpływ mają piosenki i ich wpadające w ucho melodie. Francuskie „Kaczuszki”, brazylijsko-boliwijska ,,Lambada”, wykreowana przez Lucię Mendez i zespół Kaoma. Krawczyk, Wodecki, Rodowicz, Kayah, Ich Troje, Golec u’Orkestra, Urszula, Budka Suflera czy Brathanki to wykonawcy przebojów bez których nie obędzie się żadna zabawa taneczna. Nie tylko w karnawale.

I jak inwitał. Dawna nazwa balowego zaproszenia. Na bale królewskie roznosili je hajducy, na magnackie – służba w liberii. Na dworski bal w Wiedniu pod patronatem Jego Cesarsko-Królewskiej Mości Franciszka Józefa I (który prywatnie tych zabaw nie cierpiał, bo lubił chodzić spać o godzinie 20!) o taki inwitał różnymi sposobami zabiegano czasem i 20 lat!

Ewa Kłodzińska


Autor: naturalnie