Gerhard Gnauck, dziennikarz, mieszkający od kilku lat w Polsce, autor książki „Spacer po Trakcie Królewskim", zauważył, że w Polsce obowiązuje „kultura pracy", gdy tymczasem w Niemczech kultywuje się od jakiegoś czasu kulturę czasu wolnego – die Freizeitgessellschaft. Co oznacza, że planowanie odpoczynku jest dla nich tak samo ważne, jak praca.
Polacy, po pięćdziesięciu latach demoralizacji, kiedy to obowiązywało hasło „czy się stoi czy się leży…" nadrabiają zaległości z gorliwością neofitów. Ale z każdym rokiem zwiększa się krąg osób zaczynających zadawać sobie pytania o sens, o kres i cel wyścigu, w jakim uczestniczą.
Tomasz, właściciel agencji reklamowej z Łodzi, który do niedawna myślał tylko jak zarobić następne wielkie pieniądze, jaki najnowszy model samochodu kupić, w ostatnią zimę, jadąc na narty, zabrał kilka książek mówiących jak i kiedy powiedzieć sobie: stop, wystarczy. Jak cieszyć się życiem, itp. A wieczorami, zamiast jak to zwykle czynił, omawiać najnowsze wynalazki, tzw. gadżety, sam inicjował dyskusje o tym, co to znaczy prawdziwie żyć. I jak nauczyć tego własne dzieci.
Zaczynamy też cenić zdrową żywność. Przybywa sklepów, które oferują takie produkty, coraz liczniejsza jest grupa ich klientów. Rozpoczęło w Polsce swą działalność prestiżowe Stowarzyszenie Słów Ford, skupiające kilkanaście tysięcy producentów naturalnej hodowli i upraw z całego świata.
Spółka SymBio z Lublina poza eksportem naturalnych produktów rolnych na rynek zachodnioeuropejski, rozwija w kraju sieć indywidualnej sprzedaży z dostawą do domu. Dostawa realizowana jest w ciągu 48 godzin od momentu zamówienia. Polska Róża może się pochwalić sokami i konfiturami, duże ilości naturalnej witaminy C, jak mówią znawcy – królowej życia.
Jednak w Polsce naturalne uprawy zajmują zaledwie jeden procent powierzchni wszystkich upraw, a w krajach Unii Europejskiej pięć razy więcej. Tam liczba takich gospodarstw rośnie w szybkim tempie. Najwięcej jest ich w Austrii – dziesięć procent upraw, w Szwajcarii – 6,3 procent, w Niemczech – 5 procent. W Stanach Zjednoczonych uprawami ekologicznymi zajął się wielki przemysł, na przykład firma General Mills, wietrząc w tym dobry interes, jako że zainteresowanie naturalnymi produktami gwałtownie rośnie.
Może dożyjemy czasów, w których jak w średniowieczu będą grozić wysokie kary za psucie czy fałszowanie żywności. Ci, którzy „chrzcili" mleko, czy „poprawiali" wagę chleba mieli kłopoty. Oby. Tymczasem w wielu produktach spożywczych nierzadko można odnaleźć prawie całą tablicę Mendelejewa i nikt nie ponosi za to odpowiedzialności. Czy więc oddać się nowemu szaleństwu i analizować zawartość wszystkiego, co jemy?
Niemiecki fizyk, profesor Fritz-Albert Popp radzi, by w tym chaosie zaufać przede wszystkim swojej rozwadze i zdrowemu apetytowi. Wsłuchać się w samego siebie. Na języku człowieka znajduje się około 200 tysięcy receptorów i to one są najlepszymi „detektywami dobrego smaku".
I słusznie, nie chodzi o to, by popadać w ascezę, szukać naokoło zagrożeń, lecz by w gąszczu wszelkiego rodzaju towarów i możliwości XXI wieku wybierać świadomie. A przede wszystkim cieszyć się życiem. Warto się przekonać, że wypad po dobry chleb i masło rowerem, zamiast stać w korkach w obłokach spalin i zgrzytać ze złości zębami w drodze do supermarketu, istotnie tę radość życia wzmaga.
Maria Graczyk
Barbara Stanisławczyk
Autor: naturalnie