Bo Matteo idealistycznie uważa (rozmawiałam z nim wielokrotnie o epoce „foliowego worka”), że tylko sztuka w rozumieniu platońskiej triady: temat, forma, piękno – może jeszcze oczyścić ludzi z estetyki plastyku, uporać się z wszechobecnym paskudnym tworzywem, któremu nawet taki żywioł jak ogień często nie daje rady.
Z Polski do udziału w wystawie zaproszono Katarzynę Zygadlewicz. Przed dwoma laty z powodzeniem prezentowała swoje płótna na wystawie ośmiu poznańskich artystek plastyczek „ONE – ELLE – THEM” w Galerii Centrale Lounge. Pisałam wówczas o niej w katalogu wystawy: Katarzyna Zygadlewicz – jest mocna, zmysłowa, gotowa do szaleństwa także artystycznego. Jej płótna tchną żarem, zamaszystością kreski, pędzla, szpachtułki, czy po prostu dłoni, bo i tak nakłada na płótno farbę w ekspresji tworzenia. Ona nie boi się przestrzeni płótna, ani gęstości nasycenia farby. Opowiada o kobiecie nieprzeciętnej, tajemniczej, wydawałoby się – nie do zdobycia.
Teraz przedrukowano moją notę w broszurze do wystawy w Magazzini del Sale, a przed jej prawdziwie malarskimi obrazami kłębiły się rzesze zainteresowanych właśnie zmysłowym traktowaniem płótna. W mrokach Magazzini wręcz jarzą się jej prace z cyklu „Joshua tree” oraz gorący bardzo „AKT”. W jakiś sposób korelujący z „Aktem” naniesionym na płótno w 1930 roku ! – przez cenionego ogromnie we Włoszech artystę weneckiego Giuseppe Santomaso (1907-1990), pokazywanego retrospektywnie do 13 lipca br. przez Giorgio Cini Foundation w Cipressi Sala, po przeciwnej stronie kanału, na półwyspie San Giorgio Maggiore.
Kiedy dochodzi do podobnych konfrontacji, czuje się, że prawdziwą wartość sztuki budują szczere emocje i perfekcyjny warsztat.
Grażyna Banaszkiewicz
( zdjęcia autorki )
Wenecja, Magazzini del Sale
„Terra, Fuoco e Plastica”
SPA + A
10.07.2008- 10.08.2008
Autor: naturalnie