Brytyjczycy nadal nie odtajnili archiwów dotyczących sprawy Sikorskiego. Taka sytuacja sprzyja tworzeniu hipotez, a śmierć najważniejszego człowieka w polskim rządzie emigracyjnym wciąż jest jedną z największych zagadek II wojny światowej. Tym bardziej sekcja zwłok generała mogłaby wyjaśnić przynajmniej część wątpliwości i odpowiedzieć na najważniejsze pytanie: czy był to wypadek czy morderstwo?
Komu miałby przeszkadzać Sikorski? Najbardziej bez wątpienia Stalinowi. To właśnie Sikorski domagał się bezwzględnego wyjaśnienia ujawnionej kilka miesięcy wcześniej zbrodni katyńskiej. Zdecydowana postawa Sikorskiego nie była również na rękę Brytyjczykom, ponieważ psuła ich delikatne układy z Kremlem. Wreszcie w Polskim rządzie Sikorski miał wielu politycznych przeciwników. Wbrew pozorom nie był osobą szczególnie popularną, a jego autorytet był wiele razy kwestionowany, nawet przez jemu współczesnych. Był krytykowany za styl prowadzenia polityki, która zdaniem wielu była zbyt służalcza wobec obcych mocarstw i miała zmierzać do podporządkowania kraju ZSRR. Szczególnie za złe miano generałowi układ Sikorski-Majski umożliwiający tworzenie polskich oddziałów u boku Armii Czerwonej. Jak widać nawet w tak dramatycznych warunkach, można na własne życzenie urządzić sobie na emigracji „polskie piekiełko”.
Ciekawą teorię na temat śmierci generała wysuwa zajmujący się od lat tym tematem historyk – Dariusz Baliszewski. Uważa on, że była to dokładnie zaplanowana polsko-brytyjska zbrodnia. Historyk ten twierdzi, że trzej oficerowie z otoczenia Sikorskiego zostali zastrzeleni, a sam generał uduszony. I na dodatek nie stało sie to w samolocie, ale w pałacu gubernatora. Katastrofa libelatora, którym miał lecieć Sikorski miała być wielką mistyfikacją – teatrem mającym na celu ukrycie zbrodni dokonanej przez Brytyjczyków rękoma Polaków. Pikanterii dodaje fakt, że Brytyjczycy wyjątkowo niedbale przeprowadzili śledztwo. Baliszewski twierdzi, że posłużyli się wcześniej zmarłymi ludźmi, wyławianymi z morza jako ofiary lotniczej katastrofy. Oznaczałoby to, że na lotnisku w Giblartarze do samolotu nie wsiadł Sikorski, a wszyscy, którzy znali prawdę zostali skrupulatnie usunięci. Tadeusz Kisielewski twierdzi natomiast, że na pokład samolotu oprócz generała, wsiadł zabójca, który na chwilę przed startem maszyny zabił generała i uciekł, czego dowodem ma być otwarty luk bagażowy samolotu z którego na pas startowy wypadły dwa worki z pocztą.
Sama katastrofa – jeśli wierzyć Brytyjczykom – jest chyba najdziwniejszym wypadkiem w historii lotnictwa. Przyczyną wypadku miało była awaria steru wysokości. Nawet pilot amator wie, że samolot nie może wzbić się w powietrze z tego typu uszkodzeniem, tymczasem spadł on do wody w zaledwie kilka sekund po starcie. Nie wiemy ponadto dokładnie kto zginął w katastrofie, ponieważ ciał podobno nigdy nie odnaleziono. Jedną z ofiar miała być córka generała – Zofia Leśniowska. Tymczasem kilka dni później w hotelu Mena House w Kairze , gdzie zatrzymała się ekipa Sikorskiego w jednym z pokoi znaleziono tajemniczą bransoletkę. Okazało się, że należała do córki generała. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że Zofia była widziana z tą bransoletką na kilka godzin przed „katastrofą”. Ten specyficzny przedmiot wykonany był z kości słoniowej i miał tę właściwość, że dał się założyć jedynie po namoczeniu w wodzie, po czym nie było można go zdjąć. Jakim więc cudem bransoletka „przywędrowała” po katastrofie z Giblartaru do Kairu? Jednym samolotem, który feralnego dnia przeleciał tą trasę była maszyna z ambasadorem Iwanem Majskim na pokładzie. Czy zatem Zofia również przyleciała ambasadorskim samolotem? Czy pobyt w jednym czasie Sikorskiego i Majskiego w Giblartarze, wobec napiętych stosunków na linii USA_ZSRR – Wielka Brytania – Polska, był jedynie dziełem przypadku? Nie sądzę.
Zagadka śmierci generała Sikorskiego jest dla historyków fascynująca. Jeśli jednak potwierdziłyby się założenia Dariusza Baliszewskiego, byłaby to bardzo smutna historia, kładąca się cieniem nie tylko na intencje Brytyjczyków, ale również na Polaków. Trudno wyobrazić sobie, aby mogli oni w ten sposób wyeliminować z gry swojego pobratymca, nawet jeśli wizja Polski Sikorskiego była sprzeczna z wizją Polski innych polityków. Znamienne jest, że w 1993 roku podczas ekshumacji ciała generała, gdy otwarto trumnę, widok był porażający. Ciało człowieka, zawinięte w wojskowy koc, włożone do trumny w majtkach i podkoszulce. Nie ubrano go nawet w mundur. Tak się przecież nie chowa naczelnego wodza.
Krystyna Preiss
04.07.2008.
Autor: naturalnie