Po pierwsze w niedzielę byliśmy znów razem. Rzesze Polaków w domach, na osiedlach, w mieście i na wsi, w pubie, na placu czy na działeczce przy małym (lub dużym) piwku kibicowali naszej drużynie.
Po drugie w meczu Polska – Niemcy wszystkie bramki strzelili Polacy. Nie ma co zwracać uwagi, że nie do właściwiej bramki. Biznes to biznes i trudno wymagać od piłkarza, aby tylko ze względu na polskie nazwisko strzelał gole samobójcze.
Po trzecie warto zwrócić uwagę, że mecz ten porównywano nieraz do Grunwaldu 1410 roku. Porównanie prostackie, ale oddaliśmy się magii liczb. Data spotkania odpowiednio przemnożona, odjęta, dodana i podzielona mówiła wiele. Jednak mało kto, no może z wyjątkiem Tomasza Olbratowskiego, zwrócił uwagę, że Grunwald wygraliśmy dzięki pomocy Litwy. Gdyby zatem jeden z „naszych” piłkarzy przyjął litewskie, a nie polskie obywatelstwo i zagrał w naszej drużynie, to a nóż wynik byłby inny.
Po czwarte okazało się niemiecka drużyna nie jest w cale taka niemiecka. Polak, kilku zgermanizowanych turków. Rdzennych Niemców w niej jak na lekarstwo. Zatem mecz ten nie był meczem Polska – Niemcy, ale spotkaniem Polska – Reszta Świata. A gdzież nam tam tak od razu, po latach euro-niemocy rywalizować od razu z całym światem. Małymi kroczkami, panowie.
Oddajmy się na powrót magii liczb. To bardzo pociesza, zwłaszcza przed czwartkowym spotkaniem z Austrią. Już sam dzień jest wyjątkowy w wielu krajach. W Brazylii, która w piłce nożnej radzi sobie całkiem nieźle, obchodzi się dzień zakochanych, na Fipinach – święto niepodległości, w Rosji – dzień Rosji. A w Polsce jest to dzień biura ochrony Rządu. Czy to nie pięknie? A magia dat… Zobaczmy. 2008 rok podzielmy przez 12 czerwca i pomnóżmy przez szósty miesiąc (czyli czerwiec). Po tych nader skomplikowanych obliczeniach wychodzi nam 1004 rok. W tym smutnym dla nas roku nastąpił koniec krótkiego panowania Bolesława Chrobrego w Czechach. Z pomocą Henryka II – księcia Bawarii – książęta Czescy odebrali władzę nad Czechami królowi Polski. A to źle wróży…
O święta naiwności…
Przemysław Figiel
09.06.2008.
Autor: naturalnie