Dziś są to kresy Rzeczpospolitej. Jednak stadnina ta jest ze wszech miar wyjątkowa. Jej urok wymyka się wszystkim przeciętnym wyobrażeniom o końskiej stajni. Czy bowiem przyszłoby komukolwiek do głowy, że budynki z których dwa zachowały się po dzień dzisiejszy, zaprojektował jeden z najwybitniejszych architektów swego czasu – Henryk Marconi.
Stadninę otwarto 18 grudnia 1817 roku we wsi Wygoda położonej dwa kilometry od Janowa. Wtedy to Jan Ritz przyprowadził tu pierwsze stado koni i wkrótce założył pierwszą na ziemiach polskich państwową stadninę. Nadbużańskie łąki doskonale nadawały się na pastwiska.
W 1885 roku Rosjanin – Aleksander hrabia Nierodka sprowadził tu pierwsze konie czystej arabskiej i angielskiej krwi. Dzięki temu posunięciu, stadnina stała się szybko znaczącym ośrodkiem hippiki i hodowli koni na terenie Imperium Rosyjskiego. Jak na ironię, do sławy, którą stadnina cieszy się do dziś, przyczynił się rosyjski hrabia – reprezentant zaborcy.
Z czasem Janów dochował się charakterystycznego konia janowskiego – “o prawidłowej, mocnej budowie oraz jędrnej i odpornej konstytucji”. Wykształcono również własną linię rodów żeńskich. Rozwój stadniny przerwała w dramatyczny sposób I wojna światowa. W 1915 roku stado wywieziono na wschód, gdzie większość koni zginęła. Bezpośrednio po zakończeniu wojny grupa zapaleńców postanowiła wrócić do starej dobrej tradycji. Przez dwa lata stadnina odzyskała swą renomę. Już w latach dwudziestych XX wieku kupowali tu koneserzy z Czech i Niemiec, a także obywatele i stadniny z USA. Niestety kolejna wojna przyczyniła się ponownie do dużych zniszczeń. Niemcy, którzy wkroczyli na te tereny podczas swojej inwazji na ZSRR zadbali, aby w wojennych warunkach ani koniom, ani ich opiekunom nic nie brakowało. Niestety ewakuowano je do Drezna, gdzie duża część stadniny zginęła podczas bombardowania miasta.
Powojenna rekonstrukcja stadniny trwała aż do lat sześćdziesiątych. Nie można nie wspomnieć tu o jej wieloletnim dyrektorze – Andrzeju Krzyształowiczu. To właśnie z jego inicjatywy zorganizowano w 1969 roku pierwszą aukcję koni arabskich. Sława Janowa rosła z roku na rok.
Dziś aukcje zwane Pride of Poland, połączone z Dniami Konia Arabskiego są jedną z najpoważniejszych tego typu imprez na świecie. Pracownicy stadniny podkreślają, że araby z Janowa Podlaskiego kupują nie tylko zagraniczni klienci indywidualni i światowej sławy stadniny, ale również rodzimi klienci. Miłośnicy koni są w stanie wiele zapłacić, aby posiąść wymarzone zwierzę. Do historii przeszła aukcja w 1981 roku. Jednym z wystawionych koni był urodzony w 1967 roku El Passo. Ten koń z wybitnym rodowodem został kupiony za bajońską sumę miliona dolarów przez amerykańskiego biznesmena i filantropa Armanda Hammera. El Passo pozostawił po sobie doskonałą stawkę klaczy i ogierów. Został uśpiony 13 marca 1995 roku.
W tym roku Dni Konia Arabskiego odbędą się w dniach 8-12 sierpnia. Jak co roku będą wielkim świętem miłośników koni.
Janów Podlaski to nie tylko stadnina, ale również malownicza miejscowość. Warto pospacerować chwilę po uśpionych uliczkach, zajrzeć do zabytkowego kościoła. Warto również spróbować janowskiego chleba, który tak długo zachowuje świeżość…
Artur Artmann
05.04.2008.
Autor: naturalnie