„Stale narzekamy
Na dziurę w moście
Na piąte koło u wozu
Na dwa grzyby w barszczu
Na kropkę bez i
Na piłkę co łamie kwiaty
Na szczęście bez dalszego ciągu
Na to że nas nie widać
Na to że wszyscy umierają a nie tylko niektórzy
Na to jak bardzo wystarczy kochać
Żeby siebie zniszczyć
Ale stale potrzeba tego co niepotrzebne
(ks. Jan Twardowski, Narzekania)
Od wielu już lat, nam Polakom, towarzyszy zjawisko, które nie boję się nazwać epidemią – narzekanie. Jako filozof zdaję sobie sprawę z tego, że nie należy popełniać błędów logicznych, a w szczególności tzw. ‘ekstraploacji’, czyli rozciągania na całość (wspólnoty, zbioru) zjawisk, błędów popełnianych przez niektórych członków grupy. Nie twierdzę zatem, że każdy Polak jest dotknięty pandemią narzekania, ale śledząc wydarzenia, spotykając się z ludźmi, czytając media społecznościowe, wydaje się, że znakomita większość naszych rodaków skutecznie uprawia i utrwala…narzekanie.
Dla mnie osobiście jest to odczuwalne jaskrawie, mam bowiem doświadczenie życia prawie 7 lat we Włoszech. Tam właśnie, pomimo wcale nie łatwiejszej sytuacji bytowej i społecznej, nie spotkałem się ani razu (sic!) z takim odcieniem słów i poziomu frustracji, co w naszym kraju. Nawet na poziomie języka, w odpowiedzi na pytanie: „Come stai?” (Jak się masz?), odpowiedź brzmi „Bene”, a w „najgorszym wypadku” – „Non c’e male” („Nie jest źle, nieźle”). Zdajemy sobie sprawę również (nawet mając doświadczenie uważnego oglądania filmów) z tego, że w krajach anglojęzycznych odpowiedź na postawione wyżej pytanie brzmi pozytywnie. Z całą pewnością można również stwierdzić, że takie odpowiedzi, taki ich styl i emocjonalny koloryt nie są wyrazem psychicznej czy moralnej schizofrenii. Osoby tak wyrażające się o swojej sytuacji nie są bezkrytyczne wobec siebie, innych i świata. Nie zaprzeczają istnieniu złych zjawisk, trudu istnienia, co więcej – potrafią się im przeciwstawiać i aktywnie budować świat sprawiedliwy i przyjazny człowiekowi.
Kiedy pytamy statystycznego Polaka (niezależnie od kontekstu wyznaniowego), najczęściej słyszymy słowa: ‘Stara bida, szkoda gadać”, czy coraz częściej używane słowo „masakra”…! Również w mediach, choć w innych słowach i obrazach ta tendencja jest obecna, choćby w…komentarzach czy prognozach dotyczących pogody np. kiedy pada upragniony deszcz na suchą, spękaną ziemię, słyszymy jaka to straszna aura…
Tendencja do narzekania jest epidemią, która zatruwa nie tylko własne, ale i cudze życie. Można się niestety przyzwyczaić do zrzędzenia drugiej osoby, ale z czasem (zjawisko zarażania emocjonalnego) i samemu stać się „siewcą” tej pandemii. Obserwacje psychologów i terapeutów potwierdzają tezę, że narzekanie niekorzystnie wpływa na samopoczucie i zdrowie, pogarsza jakość relacji z innymi, osłabia siłę dla realizowania upragnionych celów. Jak zauważył John E. Coppock: „Im dłużej narzekasz, tym dłużej zajmie ci droga, by osiągnąć to, czego pragniesz”.
Wydaje się, że przemyśliwując powyższe przykłady, jesteśmy w stanie odczuć, że owo zjawisko nie ma nic wspólnego z realną rzeczywistością, z prawdziwym przeżywaniem bólu, cierpienia, smutku, czy rozczarowania. Piotr Kwiatek, psycholog i teolog, w swojej książce pt. „Sztuka życia bez narzekania”* zauważył: „Tendencja do malkontenctwa jest wskaźnikiem nie tego, co w życiu realnie nas spotyka, ale jak do tego podchodzimy. Jest prawdą, że postrzegamy świat nie tylko taki, jaki on rzeczywiście jest, ale nadajemy mu określoną interpretację i kształt. Mamy tzw. mentalne schematy poznawcze, przez które postrzegamy rzeczywistość. Te schematy mogą być zdrowe i bliskie rzeczywistości, a mogą być zabarwione iluzją i odległe od rzeczywistości. To nie tylko świat wokół nas bywa czarny i ponury, ale również sposób jego odbierania może go zasadniczo zniekształcać”.
Skoro w tym kontekście pojawiło się określenie ‘epidemia’, to należy zatem rzec słów kilka o tym, jak się przed nią strzec, jak wyrobić w sobie swoiste ‘przeciwciała’ . Nie czas na opis szczegółowych metod z przestrzeni psychologii (warto skorzystać z cytowanej książki Piotra Kwiatka). Warto natomiast zwrócić uwagę na trzy wymiary naszego życia, które składają się na to czym i kim jesteśmy. To: myśli, słowa i działanie. Zmaganie się z malkontenctwem winno się dokonywać we wszystkich tych wymiarach. Sztuka życia bez narzekania nie ma polegać na tym, aby wcale nie wyrażać niezadowolenia (zwłaszcza i gdy ono może być konstruktywne dla rozwiązania problemów), ale na tym by nie było ono kompulsywne, nieproduktywne i bezrefleksyjne. To troszkę jak pojęcie krytyki twórczej i krytyki destrukcyjnej.
Znane powiedzenie, przypisywane pierwotnie Arystotelesowi – „natura horret vacuum” – czyli „natura nie znosi pustki” odnosi się nie tylko stricte do spraw przyrody, ale i do ludzkiej psychiki i duchowości. Miast narzekań i malkontenctwa nie może pojawić się ‘pustka’. Jest i winna być poszerzana w człowieku przestrzeń dla tego, co nazywamy ‘wdzięcznością’. Ta wartość w myśleniu biblijnym ma wymiar bardzo istotnym, bo jak czytamy w psalmach : „Kto ofiaruje dziękczynienie, czci mnie” (Ps 50, 23). Postawa wdzięczności ma więc cechy doskonałego kultu. Gdyby skoncentrować się tylko na Księdze Psalmów, to dużą grupę stanowią właśnie Psalmy dziękczynne czy pochwalne. Prócz próśb i przeprosin człowiek Starego Testamentu chwalił i dziękował Bogu, co dla tzw. współczesnego człowieka nie jest takie oczywiste. Apostoł Paweł w Liście do Kolosan (3.15) kieruje jasne przesłanie:
„A w sercach waszych niech rządzi pokój Chrystusowy, do którego też powołani jesteście w jednym ciele; a bądźcie wdzięczni”. Dla wielu z nas to wezwanie do wdzięczności jest czymś trudnym wręcz nierealnym, albo wręcz…skandalicznym. Jak być wdzięcznym patrząc na to co wokół nas się dzieje? Wdzięcznym za czas wojny, przemocy i hipokryzji? Przecież trzeba być pretensjonalnym w poszukiwaniu swych praw!
Człowiek, który ma odwagę spojrzeć na siebie jako na byt, który jest, który zaistniał, a wcale nie musiał, który żyje w świecie, który jest, został mu dany, a wcale nie musiał, zaczyna odkrywać w sobie motywy dla wdzięczności. I to nie takiej, która objawiać się będzie w emocjonalnych uniesieniach i westchnieniach, ale w spokojnym, refleksyjnym powiedzeniu „dziękuję” Bogu, Drugiemu za to, że JEST. Romano Guardini – XX wieczny teolog podkreślał, że „wdzięczność jest pamięcią serca”. Bycie wdzięcznym stwarza tak bardzo ludzką, bezinteresowną więź. Bez wdzięczności przestajemy być ludzcy.
Jeden z najpiękniejszych i najpełniejszych opisów wdzięczności znajdziemy u księdza Profesora Józefa Tischnera:
„Czym jest wdzięczność? Wdzięczność to dawanie przez człowieka świadectwa temu, że człowiek całkowicie bez własnych zasług otrzymał dobro, które go zbudowało. Tale więc wdzięczność zaczyna się od odkrycia, że ku człowiekowi naprawdę przywędrowało jakieś dobro. Zazwyczaj dobro to wyszło od drugiego człowieka. Tak więc wdzięczność jest świadectwem o dobroci innych ludzi, ludzi, którzy stali się sprawcami naszego dobra. Patrząc na: człowieka poprzez pryzmat wdzięczności, widzimy w tym człowieku przede wszystkim to, że jest on człowiekiem dobrej woli. Z dobrej woli, bez nadziei na odpłatę, ktoś drugi ofiarował nam część swojego serca. Stąd bierze się we wdzięczności jakiś ukryty podziw dla ludzi i dla świata. I jeszcze jeden moment wdzięczności. Ten, kto jest wdzięczny, dąży do tego, aby się „odwdzięczyć” aby za dobro odpłacić dobrem, za mądre słowo mądrym słowem, za sprawiedliwość sprawiedliwością. Nic tak nie buduje człowieka jak wdzięczność. Żyjąc w postawie wdzięczności, człowiek zapomina o samym sobie, bowiem myśli o innych, którzy byli i są dla niego dobrzy. Ale takie zapomnienie o sobie wcale nie doprowadza do ruiny człowieka, lecz przeciwnie do jego odbudowy i przebudowy. Człowiek staje się jakiś jasny w swoim wnętrzu i jasnością tą promieniuje wokół siebie, głosząc samym swym istnieniem chwałę życia./../ Człowiek znalazł się w sytuacji, że więcej otrzymał, niż zdoła zwrócić. Choćby jego życie trwało nie wiem jak długo, nigdy nie zdoła odpracować pracy pokoleń, które budowały mu świat, formowały umysł, kształtowały serce, Dlatego jeden z największych w dziejach świata znawców duszy człowieka dał ludziom taką mądrą radę: „darmo otrzymaliście, a więc darmo dawajcie”.
Czy „warto” zatem ulegać i rozsiewać pandemię narzekania? Czy może lepiej, słuszniej i sprawiedliwiej dać się porwać cnocie wdzięczności, która (by użyć określenia Henri Bergsona) jest „wdziękiem duszy”?
Na koniec – słowa poety (tego samego, którego wiersz na samym początku):
„Pewnego wieczoru zacząłem wymieniać wszystkich dobrych ludzi, których spotkałem w moim życiu. Musiałem to jednak przerwać, bo chyba nigdy bym nie skończył.”
(ks. Jan Twardowski)
Paweł Łukasz Nowakowski
- Piotr Kwiatek, Sztuka życia bez narzekania, Kraków 2020.
Autor: naturalnie