Naczelny myśli, że...
Ścieżki Prawdy i Dobra – I Międzynarodowy Kongres Tischnerowski


Gość specjalny  I Międzynarodowego Kongresu Tischnerowskiego – Chantal Delsol, która nie mogła osobiście przybyć na to wydarzenie, w książce zatytułowanej „Czym jest człowiek?”, zauważyła:
„Mówi się często, że antropologia jest dziedziną zanikającą. A to dlatego, że zanika sam jej przedmiot. Nie iżby człowiek jako gatunek miał zniknąć z tej ziemi w przewidywalnej i bliskiej przyszłości. Chodzi jednak o to, że sama szczególność człowieka z wielu powodów zdaje się tracić na znaczeniu. Antropologia jest teorią człowieka. Aby istniała, musi istnieć człowiek, ale musi też istnieć ktoś, kto chce o nim coś powiedzieć. Właśnie ten ostatni warunek zaczyna znikać.”

Słowa niewątpliwie trafne w naszej zagmatwanej i mało refleksyjnej rzeczywistości. Wydaje się jednak, że istnieją pewne znaki „myślącej nadziei”, które im przeczą. Myślę, że takim znakiem stał się I Międzynarodowy Kongres Tischnerowski, który uświadomił, że są jeszcze ludzie, którzy o człowieku chcą coś powiedzieć. I to nie tylko o Tischnerze, nie tylko w duchu akademii ku czci znakomitego Filozofa z Łopusznej… Ale w duchu troski o bycie, o jego sens w wielu wymiarach.

To fenomen sui generis, że Tischner potrafił i nadal potrafi wydobyć z człowieka iskrę twórczego myślenia. Podczas Kongresu przedstawiali swe refleksje nie tylko filozoficzni „zawodowcy”.
Byli i ci, którzy zainspirowani postacią Księdza Profesora w swym życiu i pracy kierują się jego refleksją. Nauczyciele, dziennikarze, historycy, a nawet i …przedstawiciel Sił Zbrojnych….
To znaczy, że nasze czasy nie muszą być wcale marnymi, że istnieje – może zabrzmi to nieco patetycznie – pewna cząstka społeczeństwa, która miłuje Mądrość, i to bynajmniej nie tylko teoretycznie….
Wydaje się, że słowa Tischnera, zapisane we wstępie do „Sporu o istnienie człowieka” podczas Kongresu stawały się ciałem:
„Patrzę na całość dokonanej pracy. Usiłuję dokonać samooceny. Pewne jest, że napisałem to, co chciałem napisać. Chciałem raz jeszcze wydobyć na jaw obszary dobra, w które zapuszcza swe korzenie dojrzewające w dramacie człowieczeństwo człowieka. Czy jestem jednak zadowolony ze sposobu odsłaniania tego wymiaru? Moim najgłębszym zamierzeniem był ideał systematyczności. Porównałbym to do rosnącego drzewa: wszystko zaczyna się od korzenia, potem przechodzi w pień, a od pnia zaczynają się gałęzie. Chciałem pokazać, jak z jednego pnia rozrastają się gałęzie. Dziś widzę, że obraz jest nieco zamazany: korzenie i pień zanikają, a moja praca robi wrażenie, jakbym przeskakiwał z gałęzi na gałąź, które w dodatku wiszą w próżni. Powstaje pytanie: czy to jest moja wina, czy wina czasu, w jakim ta książka powstawała? A może jest to wina metody hermeneutycznej i fenomenologicznej, splątanej na dodatek z elementami historii idei? A może taka jest natura materii, którą się zająłem? Może filozofia dramatu musi mieć dramatyczne oblicze? Nie wiem. W każdym razie otwiera się horyzont dalszych refleksji. (podkr. P.N.)”.

Miejmy nadzieję, że przemyślenia kongresowe staną się twórczym impulsem do dalszych poszukiwań i do kolejnego spotkania w Krakowie na następnym – II Międzynarodowym Kongresie Tischnerowskim…. Czego Organizatorom, a szczególnie Osobom tworzącym Instytut Myśli Józefa Tischnera gorąco życzę!

Paweł Łukasz Nowakowski
Redaktor Naczelny
listopad 2011

Zdjęcia: Joanna M. Nowakowska

Warto odwiedzić:
www.tischner.org.pl

 


Autor: dev