Opisywanie ludzkiego życia w kategorii wędrówki, pielgrzymowania (choćby marcelowskie „Homo Viator”) nie jest niczym odkrywczym. Mówienie o filozoficznej refleksji w kontekście podróży także… Istnieje jednak podróżowanie w stronę filozofii. Nie tylko w wymiarze mentalnym, ale i znaczeniu bardzo dosłownym. Odczuwalnym – wręcz dotkliwie – za sprawą Polskich Kolei Państwowych, które jak mawia Profesor Tadeusz Gadacz, „organizują nasze życiowe plany”. A rzecz tkwi w pewnym paradoksie…
Całkiem niedawno opinia publiczna dowiedziała się, że tylko ponad 40 procent Polaków czyta książki. Jeszcze bardziej dramatyczne są wyniki badań wskazujące na fakt, że niewiele osób potrafi czytać nawet najprostsze teksty ze zrozumieniem. A z drugiej strony pojawia się grupa kilkudziesięciu osób z całego kraju (i nie tylko), którzy pokonują kilkaset kilometrów, by w soboty i niedziele spotkać się z… filozoficzną myślą. To ludzie reprezentujący różne 'światy’ i doświadczenia życiowe, którzy mogliby z pewnością miło i przyjemnie, w bardziej atrakcyjnych miejscach spędzać wolne dni po pracowitym tygodniu…
Owi – „filozoficzni podróżnicy” – w tym wszechogarniającym marazmie i pogubieniu wartości, nie wspominając medialnego szumu, który zagłusza samodzielne myślenie, są swego rodzaju 'znakiem czasu’. Znakiem, który przywołuje człowieka do tego, co określa jego istotę – refleksyjne myślenie. Można pokusić się o stwierdzenie, że 'nasz świat’ doprowadził nas – ludzi do takiego stanu, że trzeba zacząć pytać o znaczenie podstawowych pojęć, że istnieje potrzeba zrozumienia podstawowych mechanizmów życia osoby i społeczeństw. O tym mówi filozofia, która – jak widać – staje się dla coraz większej grupy osób nie tylko Miłowaniem Mądrości, ale i Przewodniczką Życia. Człowiek XXI wieku potrzebuje odpowiedzi na najbardziej fundamentalne pytania: kim jestem, po co żyję, jaki to wszystko ma sens, po co państwo i jego prawa…? Bez mądrego stawiania takich pytań stajemy się szarą masą, która niczym gąbka bezkrytycznie chłonie miliony wiadomości docierających co dnia do naszego mózgu. I w pewnym momencie tak naprawdę traci sens, przestaje się cieszyć i dostrzegać piękno, a co gorsze – gubi życiowe wartości. Taką 'wersję bycia’ – wydaje się – odrzucają „filozoficzni podróżnicy”.
Spotkanie z filozofią zaczyna budzić w nich zadziwienie, choć tzw. większość powie: „przecież wszystko już było”, „tu nic nowego nie wymyślono”. A może wystarczy wspomnieć – choć jedną z wielu – historię. Rzecz działa się w starożytnych Atenach – Ojczyźnie filozofów. Jeden z Ojców demokracji ateńskiej – Perykles wygłasza mowę pogrzebową na cześć ofiar wojny peloponeskiej. Mówi między innymi:
(…)jednostkę ceni się nie ze względu na jej przynależność do pewnej grupy, lecz ze względu na talent osobisty, jakim się wyróżnia; nikomu też, kto jest zdolny służyć ojczyźnie, ubóstwo albo nieznane pochodzenie nie przeszkadza w osiągnięciu zaszczytów. W naszym życiu państwowym kierujemy się zasadą wolności. W życiu prywatnym nie wglądamy z podejrzliwą ciekawością w zachowanie się naszych współobywateli, nie odnosimy się z niechęcią do sąsiada, jeśli się zajmuje tym, co mu sprawia przyjemność, i nie rzucamy w jego stronę owych pogardliwych spojrzeń, które wprawdzie nie wyrządzają szkody, ale ranią. Kierując się wyrozumiałością w życiu prywatnym, szanujemy prawa w życiu publicznym; jesteśmy posłuszni każdoczesnej władzy i prawom, zwłaszcza tym niepisanym, które bronią pokrzywdzonych i których przekroczenie przynosi powszechną hańbę.
Myśmy też stworzyli najwięcej sposobności do wypoczynku po pracy, urządzając przez cały rok igrzyska i uroczystości religijne oraz pięknie zdobiąc nasze prywatne mieszkania, których urok codzienny rozprasza troski. („.). U nas ci sami ludzie, którzy zajmują się sprawami państwa, zajmują się także swymi osobistymi, a ci, którzy ograniczają się tylko do swego rzemiosła, znają się także na polityce. Jesteśmy narodem, który jednostkę nie interesującą się życiem państwa uważa nie za bierną, ale za nie użyteczną. (,..)”.
Wydaje się, że słowa Peryklesa w rzeczywistości, która nas otacza nie są oczywiste. Są raczej wezwaniem, apelem do zmiany sposobu myślenia i działania… I to nic, że „to już było”, bo może raczej trzeba powiedzieć – 'tak winno być’…
„Filozoficzny podróżnik” to ktoś, komu nieobca jest poezja. Historia filozofii przypomina, że poeci byli dla filozofów kimś ważnym, kimś, kto potrafił w pięknych słowach wyrazić tajemnicę bytu (wystarczy wspomnieć choćby Goethego). Tam, gdzie nie ma poezji, zanika wrażliwość na piękno i gubi się to, co jest początkiem filozofii – zdziwienie a może raczej zadziwienie w obliczu świata i drugiego człowieka.
Jestem przekonany, że filozoficzne podróżowanie, które stało się i mym udziałem, będzie początkiem drogi, która biegnie w stronę dojrzałego myślenia i pokonywania tego, co chce uśpić myśl i sprowadzić ją na manowce. Może podczas tej podróży warto wsłuchać się w głos poezji, która zrodziła się nie w Atenach, ale w Polsce. Głos Anny Kamieńskiej zdaje się wyrażać to, co „filozoficzni podróżnicy” nieledwie przeczuwają:
„Niczego nie wymyśliliśmy. Musimy ciągle się uczyć pokory przyjmowania. Wchodzimy w gotowe , w gotową strukturę czasu i bytu. Może nam się ona nie podobać. Lecz cała sztuka życia polega na zaaprobowaniu tej struktury, którą odczuwamy po ludzku jako sprzeczną. /…/. Mądry wyraża się zwięźle. /…/
Uchwycić świat w jego zmienności. Nie pozwolić przepływać przez siebie niepowrotnie. Zatrzymać chwilę. Wypowiedzieć. Nabrać w oczy piękna. Nasycić się dźwiękami. Nienasycenie zmysłów staje się w sztuce tym szlachetnym nienasyceniem, które zatrzymuje dla nas pozornie wymykający się zawsze obraz świata. I tak każde pokolenie potrzebuje nowej sztuki, nowego czasu zatrzymanego i nowej uwięzionej przestrzeni. Wydaje się straszne – odchodzić nie wypowiedziawszy ani słowa, nie zobaczywszy nic z piękna świata, nie usłyszawszy śpiewu ptaka, dźwięku muzyki, głosu przyjaciela…” (ibid. s.86.)
/…/Mądry … „umie rozróżniać mądrość od głupoty, nawet jeśli głupota chodzi w skórze starca, a mądrość w przebraniu dziecka”. /…/ „Nie da się zwieść ani snom, ani sprawom błahym i małostkowym, ani przede wszystkim wielkiej liczbie słów”/…/ (Anna Kamieńska, Twarze Księgi).
Zawsze może pojawić się pytanie „po co ta cała filozofia”? Czy warto odbywać takie podróże? Posłużę się pewną analogią. Przed kilkunasty laty podczas jednej z konferencji naukowych postawiono pytanie: „Czy kultura jest do zbawienia koniecznie potrzebna?”. Odpowiedź brzmiała: „Nie! Ale potrzebna jest by było kogo zbawiać”. Gdyby słowo 'kultura’ zamienić na 'filozofia’, a 'zbawienie’ na 'ocalenie’ lub 'wybawienie’, wtedy można by odpowiedzieć” „Filozofia do ocalenia człowieka nie jest koniecznie potrzebna. Potrzebna jest jednak, by było kogo ocalić”… Od głupoty…naturalnie!
Gwoli uczciwości trzeba wyjaśnić, że „filozoficzni podróżnicy” – to uczestnicy „Szkoły filozoficznej Tadeusza Gadacza”*
Paweł Nowakowski
marzec 2011
*Szkoła Filozoficzna Tadeusza Gadacza – studia podyplomowe z filozofii XX wieku.
Collegium Civitas
www.civitas.edu.pl/szkola_filozoficzna
Autor: dev