Aktualnie
Dialog – podstawowa forma człowieczeństwa

Od „początków” ludzkiej historii (jakąkolwiek narrację przyjąć) życie człowieka, osoby ludzkiej dzieje się w perspektywie społecznej. Pojawia się zawsze ten Drugi, TY. Już w starożytności pojawiło się określenie człowieka jako „animal sociale” (zwierzęcie społeczne, „stadne”). Intuicja ta jest nam życiowo bliska. Można dla unaocznienia przywołać Arystotelesa, który tak pisał: Człowiek jest z natury istotą społeczną; jednostka, która z natury a nie przez przypadek żyje poza społecznością, jest albo kimś niegodnym naszej uwagi, albo istotą nadludzką. Społeczność jest w naturze czymś, co ma pierwszeństwo przed jednostką. Każdy kto nie potrafi żyć we wspólnocie, albo jest tak samowystarczalny, że jej nie potrzebuje, i dlatego nie uczestniczy w życiu społeczności, jest albo zwierzęciem, albo bogiem”.

 

I my, ludzie XXI wieku dobrze wiemy, albo wiedzieć winniśmy, że dojrzałe, świadome życie dzieje się wokół trzech słów, które „stają się ciałem” – wokół relacji, dialogu i spotkania. Co więcej – wydaje się, że życiowe katastrofy, dramaty i tragedie, te w skali mikroświata ale i w skali globalnej, pojawiają się, gdy relacje są zaburzone, niedojrzałe, gdy nie dochodzi między ludźmi do prawdziwego dialogu i spotkania.

W myśleniu filozoficznym refleksja o dialogu rozwinęła się w początkach XX w. i do dziś funkcjonuje jako „filozofia dialogu” bądź „filozofia spotkania”. Jako odrębny filozoficzny kierunek rozwinęła się niezależnie w obrębie trzech religijnych tradycji: judaizmu, protestantyzmu i katolicyzmu. Do nurtu judaistycznego zaliczamy m.innymi: Fransa Rosenzweiga, Martina Bubera, Emmanuela Levinasa. Do katolickiego: Ferdynanda Ebnera, Gabriela Marcela, czy Józefa Tischnera. Do protestanckiego natomiast:Dietricha Bonhoeffera, Eberharda Grisebacha, Friedricha Gogartena, Emilla Brunera i wreszcie – Karla Bartha. Nie miejsce na szczegółowe analizy, można je odnaleźć w książce „Wokół filozofii spotkania”**Adama Węgrzeckiego. Warto natomiast zauważyć, że filozoficzna refleksja wokół dialogu, relacji i spotkania, stała się bardzo pomocną w psychologii, psychoterapii i w podstawach współczesnej pedagogiki. Z perspektywy bardziej globalnego spojrzenia na historię choćby Europy, warto zauważyć, że ów rozkwit myślenia dialogicznego rodził się w perspektywie bardzo dramatycznych wydarzeń w dziejach ludzkości i świata – I i II Wojny Światowej, Szoah, Kołymy i Gułagu, gdzie musiało pojawić się pytanie „Gdzie jest Bóg?”, „Dlaczego milczy…?”. To były pytania, które pojawiły się nie tylko w przestrzeni stricte filozoficznej, ale były doświadczeniem życiowym wielu filozofów, choćby Emmanuela Levinasa.

Zawsze aktualne pozostaje pytanie: „jak żyć, by nasze moje relacje, miały charakter dialogu i prowadziły do spotkania?…”. Martin Buber wyraził to z innej perspektywy, stwierdzając, że „Całe prawdziwe życie jest spotkaniem”. Na progu myślenia o swoim życiu trzeba sobie uświadomić, że każdy człowiek pozostaje w relacjach, ale nie każda jego relacja prowadzi do dialogu i spotkania. W relację można wchodzić bowiem także z…przedmiotami. Mogę mieć relację z..krzesłem na którym siedzę, nie powinienem jednak z człowieka w relacji uczynić ..przedmiotu. Nie mogę, nie powinienem zatem człowieka-osoby ludzkiej z podmiotu przekształcić w przedmiot. Różne też są relacje międzyludzkie, międzypodmiotowe. Mówimy często o 'dobrych ’ lub 'złych relacjach’, o relacjach miłości bądź nienawiści. Można zaryzykować stwierdzenie, że aby relacje prowadziły do dialogu i spotkania, muszą zakładać dojrzałe postrzeganie Drugiego, tzn. czynną świadomość, że każdy człowiek (bez wyjątku) jest OSOBĄ, bytem niezależnym, niepowtarzalnym, mającym swoją godność i – co jest w tym wszystkim chyba najbardziej wymagające – z natury wolnym. Kiedy o tym zapomnimy, nigdy nie wejdziemy w dialog, a spotkanie zniknie nam z horyzontu. Dialog i spotkanie są oznaką prawdziwego życia (by iść śladem myśli Bubera- autora klasyki w filozofii dialogu – dzieła pt. „JA i TY”), to właśnie w nich moje odkrywam moje JA. Nie sposób odkryć swego JA, gdyby nie pojawił się na horyzoncie ten Drugi. Zyskuję samoświadomość, gdy mówię TY, gdy myślę w tej perspektywie. Dla lepszego zrozumienia samego siebie jako osoby wierzącej, warto i czytać Biblię w tej perspektywie. Można dostrzec (co było udziałem Martina Bubera – ciekawostka – dokonał on również przekładu Biblii na język niemiecki), że Bóg jest tym pierwszym – Wiecznym TY, który daje Adamowi Ewę, bez której nie zaistniałoby spotkanie. Dramatem człowieka od prapoczątku jest pomylenie relacji JA-TY z JA-TO. W pewnym uproszczeniu, można stwierdzić, że relacja JA-TO jest wtedy, gdy Drugiemu odmawiam Jego wolności, niepowtarzalności – słowem, gdy zamiast podmiotem – jest przedmiotem. Podobnie rzecz ma się, gdy pytamy o 'dialog’. Jak wiele pojęć, słowo „dialog’ ma znaczenie wieloznaczne i nieostre. Można jednak przyjąć, że chodzi o „konwersację”, „rozmowę”.

W takim rozumieniu musimy pamiętać, że 'rozmowa’ to nie tylko słowa. Martin Buber powie o „języku mowy, języku sztuki, języku działania”, Tischner np. Doda, że „praca jest dialogiem w służbie człowieka”.W sferze psychologii czy mistyki mówimy o dialogu wewnętrznym ze swoim 'głębokim ja’. I paradoksalnie bywa tak, że rozmowa dwóch osób bywa relacją dwóch monologów, a rozmowa z samym sobą (choćby w tej przestrzeni ducha, którą wielu nazywa sumieniem) może być twórczym dialogiem. By zaistniał prawdziwy dialog potrzebne jest …słuchanie. („ucho ważniejsze niż język…”), cisza i odpowiedź, która może iść różnymi 'ścieżkami’ ( mowy, sztuki, działania). Autor „JA i TY” dopowie:”Nie chodzi o to, by jeden drugiemu mówił wszystko, co przychodzi mu na myśl, lecz jedynie o to, by nie pozwolić wślizgnąć się pomiędzy siebie i drugiego żadnemu pozorowi”.

Nie sposób nie przywołać w tym miejscu jeszcze innej intuicji wyrażonej przez Emmanuela Levinasa , który Drugiego nie nazywał TY, ale INNY. Obecność drugiego człowieka jest zawsze obecnością INNEGO, każdy z nas jest Inny, a to nie daje praw do negowania jego istnienia (Levinas doświadczył okropności Auschwitz w wielu wymiarach). Co więcej – ten Drugi-INNY ma swoją TWARZ, która mówi, woła, upomina : „Ty mnie nie możesz zabić”. Ludzka twarz, ludzkie oczy są znakiem tego INNEGO, są wezwaniem do budowania dialogu i spotkania.

Wydaje się, że krzyk Szoah i Auschwitz zrodziły się m.innymi stąd, że ich 'autorzy’ nie znali dialogu z samym sobą, nie poczuli wezwania płynącego z ludzkich oczu i twarzy. Pewną konkluzję w tym horyzoncie daje Józef Tischner, gdy mówi:

Pierwotnym źródłem doświadczenia etycznego jest przeżycie wartości jako takich, lecz odkrycie, że obok nas pojawił się drugi człowiek. Prawdziwym źródłem naszych etycznych doświadczeń jest człowiek. Chodzi o to, by dążąc do ukształtowania własnego człowieczeństwa, odnaleźć właściwe dla siebie miejsce wśród ludzi i właściwy sposób odnoszenia się do ludzi. To nie wartości, to nie normy, nie przykazania są »pierwsze«, ale obecność drugiego człowieka. Gdy człowiek ślepnie na człowieka, być może jego zewnętrzne zachowanie jest poprawne, grzeczne i układne, ale przez to samo nie staje się ono »etyczne«. To nie jest moralność, lecz »odgrywanie«”.

Zarysowane wyżej perspektywy pozwalają nam dostrzec, że w istocie człowiek, jego relacje, dzieją się w horyzoncie dramatu. Spotkanie jest pewnego rodzaju dramatem, jest dialogiem z samym sobą, jest pytaniem o własną i Innego wolność, jest pytaniem o wartości. Jeśli człowiek świadomie w tym dramacie spotkania chce uczestniczyć, zawsze wyjdzie z niego Inny. Prawdziwe spotkanie totalnie zmienia człowieka. Dlatego Tischner spróbuje zdefiniować spotkanie jako uzyskanie pewnej „naoczności tragedii przenikającej różne sposoby istnienia Drugiego”. Brzmi to nieco skomplikowanie, ale chodzi o to, by mając w perspektywie budowanie dialogu 'tu i teraz’ Anno Domini 2021, spróbować choć wczuć się w różne wymiary dramatu tego Innego, z którym przychodzi nam żyć. Innego, rozumianego, nie jako zagrożenie, ale jako okazja do spotkania.

 

Paweł Łukasz Nowakowski


Autor: naturalnie